A zaczerpnięte z różnych homilii,
kapłańskich wskazań, przemyślane i zaakceptowane. Bo zauważcie sami, jak
głęboki sens mają na przykład słowa: Wszystko, co nas spotyka, przygotowuje nas
do czegoś! Przecież na ścieżce swojego życia doświadczamy wielu zdarzeń, nie
wszystkie jesteśmy w stanie przewidzieć. Najczęściej są to wielkie niewiadome,
które niekiedy potrafią nami wstrząsnąć tak mocno, że trudno zachować
równowagę ducha. Najchętniej przyjmujemy radości, ale myślę, że nie docenilibyśmy
ich wielkiego znaczenia, gdy nie przeplatały się ze smutkami! Zatem – do czego przygotowują
nas najróżniejsze smutne doświadczenia? Myślę, że nie ma jednoznacznej
odpowiedzi. Każde życie jest inne. I wydaje się aż nieprawdopodobne, że Pan Bóg
w swej mądrości zaplanował każdemu z nas inne koleje żywota. Wystarczy
się rozejrzeć choćby po najbliższych, znajomych nam ludziach.
Wracając do meritum… Wszystko, co nas
spotyka, może służyć dobru. Nie znajdziemy odpowiedzi na wszystkie pytania, zwłaszcza
te najtrudniejsze! I dlatego często pytamy: Dlaczego ja? Dlaczego właśnie mnie
to spotyka? Odpowiedź przyjdzie niebawem, a może dopiero za wiele lat…
Przede wszystkim jednak należy pamiętać,
że nasze cierpienie nigdy nie idzie na marne. Często bywa tak, że gdy
przechodzimy trudne chwile, zapominamy, że Pan Bóg w ten sposób przemawia do
nas. Nie tylko przemawia, ale jest z nami, współczuje nam i pragnie pomóc.
Dzisiaj usłyszałam od znajomego piękne
słowa, które przecież znam, ale jakże trudno je niekiedy zastosować w życiu: Jeśli
przyjmujemy od Boga dobro, to dlaczego nie mielibyśmy przyjąć zła? Te słowa
wypowiada Hiob, człowiek szlachetny i sprawiedliwy, którego Bóg doświadcza
niebywałym nieszczęściem, bo traci absolutnie wszystko – dzieci, majątek,
ludzki szacunek i zdrowie. Ale mimo to nie oskarża Boga, jest Mu cały czas wierny,
pobożny, szukający prawdy o Nim i Jego wyroku.
Hiob jest archetypem człowieka niewinnego,
cierpiącego niezasłużenie. Ale równocześnie – wzorem, który bezgranicznie
zaufał Bogu.
Wpis: 17 stycznia g. 13:37