Czasem warto pomilczeć i pobyć samemu z
sobą – w swoim wnętrzu. Nasze wnętrze – to taka twierdza o bardzo grubych
murach, zza których nic nie przeniknie do świata. O tejże twierdzy już pisałam
chyba dwukrotnie, ale wracam do niej, bo myślę, że każdemu z nas jest potrzebna.
Twierdza – to tylko synonim, który może
mieć różne nazwy… Pan Jezus udawał się na pustynię, aby w ciszy się modlić. Z dala
od ludzi, od zgiełku otaczającego świata. W hałasie nie usłyszysz samego
siebie, swoich myśli, pragnień… I nie usłyszysz głosu Boga! Powiadasz, że to staroświeckie?
Nic bardziej mylnego! Właśnie teraz, w tym rozkrzyczanym świecie jest nam
bardzo potrzebna owa twierdza, pustynia, czy jakkolwiek ją nazwać. Jest nam
bardzo potrzebna cisza, bo – zagłuszani wielością informacji – gubimy się,
mylimy dobro ze złem… I wcale nie jest nam z tym dobrze!
Zauważmy, że wielki Bóg – Jezus Chrystus
– ukrył się w maleńkim domku o nazwie tabernakulum. Św. Faustyna mówiła, że ze
swego serca można uczynić tabernakulum! Taką małą twierdzę! Spróbujmy!
Wpis: 15 stycznia g. 10:50