czwartek, 21 stycznia 2016

Refleksje o zazdrości


     Kolejny raz odwołuję się do czytania mszalnego… Wszystko bowiem, czego doświadczali ludzie ukazani w Starym Testamencie (w Nowym również!), nie jest nam obce, tylko realia społeczne i historyczne się zmieniły. Słyszymy zatem w Księdze Samuela, że Dawid – po odniesieniu spektakularnego zwycięstwa nad Goliatem - został okrzyknięty bohaterem, „kobiety ze wszystkich miast wyszły ze śpiewem i tańcami naprzeciw króla Saula, przy wtórze bębnów, okrzyków i cymbałów. I zaśpiewały kobiety wśród grania i tańców: „Pobił Saul tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy.” Król Saul nie był zadowolony, wręcz przeciwnie – „bardzo się rozgniewał, bo nie podobały mu się te słowa. (…) Od tego dnia patrzył Saul na Dawida zazdrosnym okiem. Saul namawiał syna swego Jonatana i wszystkie sługi swoje, by zabili Dawida.”
     Wystarczy tylko podstawić inne imiona, zmienić wydarzenia, a otrzymamy obraz – być może! – samych siebie. Nie musimy toczyć walki „wręcz”! Jakże często dopada człowieka zazdrość o różne „rzeczy”, choćby o lepszą pozycję bliźniego w życiu, o czyjeś względy, o przyjaźń okazywaną komuś innemu, o cudzy dostatek, o dobre imię… Przyczyn zazdrości można wymieniać tysiące...
     Najgorszą formą zazdrości jest zawiść – niszczące uczucie, mające w sobie złość, niechęć a nawet wrogość wobec osoby, której się zazdrości. Sam nie mogę tego osiągnąć, to i tobie niech się nie wiedzie! Brzydkie, uczucie, które wcale człowieka nie podnosi na duchu, ale wręcz niszczy!
     Ale… bywa też jakaś konstruktywna forma zazdrości, wyrażająca się w dążeniu do osiągnięcia tego, co komuś innemu się udało: „Ja też potrafię to zrobić i mam ambicję tego dokonać!”
     Najważniejsza jest - w moim przekonaniu – odwaga, aby stanąć w prawdzie przynajmniej przed samym sobą i przyznać się do swojej zazdrości. Inaczej jej nie pokonamy, nie można bowiem walczyć z czymś, do czego nie umiemy (i nie chcemy!) się przyznać. To wielka sztuka, ale i wielka łaska, zatem prośmy Pana Jezusa, aby nam pomógł!
     Miejmy świadomość, że wszyscy jesteśmy niedoskonali – w mniejszym lub większym stopniu, bo skażeni zmazą grzechu pierworodnego.    
     Może myślisz, Drogi Przyjacielu, który siedzisz po drugiej stronie, jakim prawem wypowiadam takie „pouczenia”. Odpowiem Ci – bo mnie też niekiedy dopada zazdrość! Ale codzienna Komunia św. pomaga ją pokonać!
Wpis: 21 stycznia g. 11:10