niedziela, 24 stycznia 2016

Czym dla mnie jest Msza święta?

To pytanie zaistniało już niejeden raz w tym miejscu, ale myślę, że warto je sobie stawiać co pewien czas, aby zweryfikować swoje duchowe potrzeby i swoje relacje z Panem Jezusem. Zatem – czym jest dla mnie Msza Święta? Chciałabym na nie odpowiedzieć bez szczególnego patosu i zarazem wiarygodnie. Patos bowiem szkodzi niekiedy prawdomówności, która może zostać odczytana jako zarozumialstwo, a tego bardzo bym nie chciała! Byłoby bardzo źle, gdybyśmy – mówiąc o Mszy Świętej – popadali w pychę! Chociaż - z drugiej strony… Czy w ogóle można popaść w pychę, przyjaźniąc się z Panem Jezusem?! Czy to nie jest zbyt wielkie słowo – przyjaźnić się z Jezusem? Ale czy nie doświadczając tej przyjaźni, będziemy mieli ochotę i potrzebę uczestniczenia we Mszy Świętej? To uczestnictwo przecież dowodzi tejże potrzeby i zarazem miłości ku Chrystusowi! Nie przybywamy do kogoś, kto jest nam obcy, kogo nie lubimy czy też nie pragniemy widzieć. Msza Święta jest właśnie tym spotkaniem – dla mnie – z Kimś najważniejszym, Kto uobecnia się na ołtarzu po przeistoczeniu najzwyczajniejszego kawałka chleba w Chrystusowe Ciało. Śpiewamy: „O, jaka to moc wielka, niech uzna dusza wszelka, że to kapłan słowem sprawi, że się Chrystus zaraz zjawi na tym ołtarzu.”
Zatem każda Msza Święta jest moim spotkaniem z Chrystusem – żywym i prawdziwym! Chociaż Go nie widzę, ale wierzę, że On jest obecny w świętej Hostii. Spotkanie, z Kimś, Kogo kochamy i Kto nas kocha, jest wielką radością i szczęściem!
I tej radości życzę każdemu!

Wpis: 24 stycznia g. 15:25