Widzieć w drugim człowieku Chrystusa? Czy
w każdym? – pytamy pewnie z niedowierzaniem i – być może – ze zniecierpliwieniem,
bo pytanie znacznie szersze powinno mieć odniesienie. A zatem…
Czy także w tym, który daje mi odczuć
swoją niechęć i dezaprobatę?
Czy w tym, który dokucza, „wbijając” szpileczkę
w postaci złośliwego słowa?
A w tym, który poddaje mnie nieustannej
krytyce?
A w tym, co o mnie plotkuje?
W tym, co pragnie mnie poniżyć?
W tym, który pokazuje mi, że we
wszystkim jest lepszy ode mnie?
W tym, kto za wszelką cenę pragnie mnie
ośmieszyć?
Pytań jest wiele, można je sobie
dopowiedzieć… Natomiast odpowiedź jest tylko jedna: Tak, w każdym mam widzieć
Chrystusa! Jest to na pewno bardzo trudne, ale ułatwia to nam ON, sam Chrystus!
Nie nakazami, ale swoją postawą! Wystarczy przywołać w pamięci Jego obraz, gdy
stoi przed Piłatem, gdy jest biczowany, gdy ugina się pod ciężarem krzyża i z
wielkim trudem idzie na Golgotę… Mimo wielkiej niesprawiedliwości, mimo szykan
i szyderstw gawiedzi, mimo braku sił, mimo fizycznego bólu…
ON nam ukazuje jednoznacznie sposób
patrzenia na drugiego człowieka. Dalszy komentarz jest zbyteczny! Tak myślę! Bo
to dla każdego bardzo osobisty rachunek sumienia, którego dokonujemy tylko przed
Bogiem.
Wpis: 9 stycznia g. 10:15