Kolejny raz odwołuję się do czytania
mszalnego… Wszystko bowiem, czego doświadczali ludzie ukazani w Starym
Testamencie (w Nowym również!), nie jest nam obce, tylko realia społeczne i
historyczne się zmieniły. Słyszymy zatem w Księdze Samuela, że Dawid – po odniesieniu
spektakularnego zwycięstwa nad Goliatem - został okrzyknięty bohaterem, „kobiety
ze wszystkich miast wyszły ze śpiewem i tańcami naprzeciw króla Saula, przy
wtórze bębnów, okrzyków i cymbałów. I zaśpiewały kobiety wśród grania i tańców:
„Pobił Saul tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy.” Król Saul nie był zadowolony,
wręcz przeciwnie – „bardzo się rozgniewał, bo nie podobały mu się te słowa. (…)
Od tego dnia patrzył Saul na Dawida zazdrosnym okiem. Saul namawiał syna swego
Jonatana i wszystkie sługi swoje, by zabili Dawida.”
Wystarczy tylko podstawić inne imiona,
zmienić wydarzenia, a otrzymamy obraz – być może! – samych siebie. Nie musimy
toczyć walki „wręcz”! Jakże często dopada człowieka zazdrość o różne „rzeczy”,
choćby o lepszą pozycję bliźniego w życiu, o czyjeś względy, o przyjaźń
okazywaną komuś innemu, o cudzy dostatek, o dobre imię… Przyczyn zazdrości można
wymieniać tysiące...
Najgorszą formą zazdrości jest zawiść –
niszczące uczucie, mające w sobie złość, niechęć a nawet wrogość wobec osoby,
której się zazdrości. Sam nie mogę tego osiągnąć, to i tobie niech się nie
wiedzie! Brzydkie, uczucie, które wcale człowieka nie podnosi na duchu, ale
wręcz niszczy!
Ale… bywa też jakaś konstruktywna forma
zazdrości, wyrażająca się w dążeniu do osiągnięcia tego, co komuś innemu się udało: „Ja też potrafię to zrobić i mam ambicję tego dokonać!”
Najważniejsza jest - w moim przekonaniu
– odwaga, aby stanąć w prawdzie przynajmniej przed samym sobą i przyznać się do
swojej zazdrości. Inaczej jej nie pokonamy, nie można bowiem walczyć z czymś,
do czego nie umiemy (i nie chcemy!) się przyznać. To wielka sztuka, ale i wielka
łaska, zatem prośmy Pana Jezusa, aby nam pomógł!
Miejmy świadomość, że wszyscy jesteśmy
niedoskonali – w mniejszym lub większym stopniu, bo skażeni zmazą grzechu
pierworodnego.
Może myślisz, Drogi Przyjacielu, który
siedzisz po drugiej stronie, jakim prawem wypowiadam takie „pouczenia”.
Odpowiem Ci – bo mnie też niekiedy dopada zazdrość! Ale codzienna Komunia św.
pomaga ją pokonać!
Wpis: 21 stycznia g. 11:10