Znamy
Marsz Radetzkiego! Zawsze kończy noworoczny koncert we Wiedniu. Nietrudno się
domyślić, dlaczego właśnie ten utwór! Jest bowiem niezwykle radosny, rytmiczny i zarazem
optymistyczny. Ma wprowadzić słuchaczy w dobry nastrój! I wprowadza! Na długo
pozostaje w pamięci i … daje poczucie, że właśnie w takim rytmie nie tylko
wkroczymy, ale i przejdziemy cały rozpoczynający się Nowy Rok. To taka duża
dawka pogody, słońca i nadziei, tak bardzo potrzebna każdemu z nas w pokonywaniu
drogi życia. Bo z tą właśnie drogą bywa różnie… Zdarza się, że bywa prosta i
gładka, ale najczęściej wije się
niespodziewanymi zakrętami, utrudniającymi życie, bywa jak labirynt, z którego
trudno się wydostać…
Czy
da się przejść całe życie w rytmie Marszu Radetzkiego? Przynajmniej warto
spróbować! Ciągle dźwięczą mi gdzieś w głowie jego dźwięki… Radosne, pogodne i
pełne nadziei – mimo wszystko!