niedziela, 12 października 2014

W rytmie Marszu Radetzkiego…

Znamy Marsz Radetzkiego! Zawsze kończy noworoczny koncert we Wiedniu. Nietrudno się domyślić, dlaczego właśnie ten utwór! Jest bowiem  niezwykle radosny, rytmiczny i zarazem optymistyczny. Ma wprowadzić słuchaczy w dobry nastrój! I wprowadza! Na długo pozostaje w pamięci i … daje poczucie, że właśnie w takim rytmie nie tylko wkroczymy, ale i przejdziemy cały rozpoczynający się Nowy Rok. To taka duża dawka pogody, słońca i nadziei, tak bardzo potrzebna każdemu z nas w pokonywaniu drogi życia. Bo z tą właśnie drogą bywa różnie… Zdarza się, że bywa prosta i gładka,  ale najczęściej wije się niespodziewanymi zakrętami, utrudniającymi życie, bywa jak labirynt, z którego trudno się wydostać…
Czy da się przejść całe życie w rytmie Marszu Radetzkiego? Przynajmniej warto spróbować! Ciągle dźwięczą mi gdzieś w głowie jego dźwięki… Radosne, pogodne i pełne nadziei – mimo wszystko!