Mała
wielka Święta! Warto sobie przypomnieć jej niezwykłe w swej prostocie myśli, płynące
z głębi kochającego serca…
Jezus
nie powołuje tych, którzy są godni, ale tych których sam chce.
Nasz
Pan nigdy nie żąda od nas ofiar większych niż nasze siły.
Tak
dobrze jest wspomóc Jezusa przez małe wyrzeczenia, wspomóc Go w zbawianiu dusz,
które odkupił za cenę własnej krwi, a które czekają naszego ratunku, by nie
stoczyć się do przepaści.
Zrozumiałam,
że gdyby wszystkie małe kwiatki chciały być różami, natura straciłaby swą
wiosenną krasę, pola nie byłyby umajone kwieciem… Podobnie dzieje się w świecie
dusz, w tym ogrodzie Jezusa. Spodobało Mu się stworzyć wielkich świętych,
których można porównać do lilii i róż, lecz stworzył także tych najmniejszych,
którzy winni zadowolić się, że są stokrotkami i fiołkami przeznaczonymi, by
radować oczy Pana Boga, gdy je skieruje na ziemię.
Pan
Bóg dał mi zrozumieć, że prawdziwą jest ta chwała, która bezie trwała wiecznie,
oraz – żeby ja osiągnąć – niekoniecznie trzeba dokonywać dzieł rzucających się
w oczy, ale wystarczy ukryć się i praktykować cnotę w taki sposób, by nie
wiedziała „lewica, co czyni prawica”.
Modlić
się – to nie znaczy wiele mówić, ale wiele kochać.
Jezus
za wierność jednaj łasce udzielał mi mnóstwa innych łask.
Nie
ustawaj w ufności. Jest niemożliwe, by Bóg na nią nie odpowiedział, zawsze
bowiem obdarza nas w takiej mierze, w jakiej Mu ufamy.