Ponieważ
zdarzyło mi się usłyszeć, że święta Hostia, która leży na patenie po
przeistoczeniu, to tylko symbol, pragnę w tym miejscu przypomnieć historię,
która miała miejsce kilka wieków temu… Pamiętam ją z opowieści mojej mamy i
babci… Zdarzyło się to pod koniec XIV wieku w kamienicy stojącej na rogu ul.
Żydowskiej i Kramarskiej w Poznaniu… Trzech mężczyzn postanowiło „zbadać”
prawdziwość konsekrowanych Hostii, wykradzionych 15 sierpnia 1399 roku z dawnego
kościoła ojców dominikanów (dzisiaj oo. jezuitów)… Wynieśli je do w/w kamienicy
Świdwów i tam, położywszy na stole, przekłuwali je nożami. Z Hostii wypłynęła
obficie krew, plamiąc nie tylko stół, ale podłogę i ściany… Przerażeni
bluźniercy wrzucili trzy krwawiące Hostie do studni, znajdującej się w
kamienicy. Hostie wypłynęły na nadwarciańskich łąkach… Powiadomiony o tym
biskup Wojciech Jastrzębiec w uroczystej procesji przeniósł Ciało Pańskie do
ówczesnej fary na placu Kolegiackim. Na miejscu znalezienia Hostii król
Władysław Jagiełło polecił wybudować kościół pod wezwaniem Bożego Ciała.
A
w miejscu, gdzie zostały utopione święte Hostie, do dzisiaj - w kościele,
zbudowanym na miejscu owej kamienicy – jest źródełko, dostępne dla każdego w
Wielką Sobotę; po adoracji Najświętszego
Sakramentu można nabrać wody…