niedziela, 28 września 2014

Być albo mieć…

„Być albo mieć” – to alternatywa, przed którą staje każdy człowiek. W życiu dokonujemy różnych wyborów. Każdy z nas wytycza sobie jakąś drogę, którą pragnie kroczyć, dąży do osiągnięcia zamierzonego celu. Nie jest to wszystko takie proste, życie bowiem weryfikuje nasze dążenia, marzenia... Bywa i tak, że po drodze gubimy młodzieńcze ideały i zatracamy się w pogoni za czymś, co z tymi ideałami nie ma nic wspólnego. Człowiek „obrasta” w przyzwyczajenia, godzi się z inną wizją świata niż ta, o którą niedawno walczył... Często propozycja łatwiejszego życia za cenę wyrzeczenia się marzeń powoduje rezygnację. I „być” zamienia się na „mieć”. Na ile zatem udaje się nam ocalić dobro płynące z wzniosłych zamierzeń? 
Znamy takich, którzy dla wzniosłych ideałów potrafili oddać życie, ale są też tacy, którzy nie wytrwali... Łatwiej odwołać się do postaci literackich i w nich odnaleźć odpowiednie przykłady… Sięgnę do postawy doktora Judyma  i Zenona Ziembiewicza z „Granicy”.
Dwa życia, dwie różne drogi... Zarówno ideały doktora Judyma, jak i młodego Ziembiewicza wyrażały się w trosce o drugiego człowieka, w pragnieniu ulżenia jego doli. Wierzyli, że swoją pracą, zaangażowaniem mogą zmienić świat, naprawić istniejące zło... Czy w tym przekonaniu wytrwali?
Doktorowi Judymowi z „Ludzi bezdomnych” marzyła się taka Polska, w której sprawiedliwe prawa obejmą wszystkich, również najbiedniejszych. Nie mógł pogodzić się ze złem świata. Wierzył żarliwie w możliwość ucieleśnienia swoich idei! Z wykształcenia - lekarz, z powołania - społecznik, postanawia swe życie ofiarować najuboższym ludziom, dla nich żyć i pracować. Sądzi, że przy dobrej woli, poświęcając wszystkie swoje siły dla naprawy społecznego zła, można złagodzić konflikty, zwalczyć nędzę i niesprawiedliwość. Temu przekonaniu podporządkowuje swoje życie… Jego „bezdomność” jest więc zamierzoną drogą, oznaczającą brak zgody na porządek społeczny.  Cóż zatem znaczy w jego przekonaniu „być”?
Być człowiekiem – altruistą, który ma na celu dobro innych...
Być społecznikiem, pomagać biedocie, poświęcić życie walce z chorobą i nędzą...
Być wiernym swym ideałom...
Być – to wytrwać – mimo trudu, mimo piętrzących się przeciwieństw...
Być święcie przekonanym o słuszności wybranej drogi...
Być wreszcie w zgodzie ze swym sumieniem, które nakazuje konsekwentną walkę ze złem!
Jakie ma perspektywy w tej samotnej walce o dobro drugiego człowieka? Na ile starczy mu sił i zapału? Prawdopodobnie do końca życia, ale jak ono długo potrwa, skoro brak w nim oparcia w ukochanej osobie; skoro jego walka - to działanie w pojedynkę przeciw potędze zła i ludzkiej krzywdy?
Gdy życie doktora Judyma jest nieustanną walką w imię dobra, to życie Ziembiewicza powoli staje się kompromisem i rozmijaniem z prawdą. Młodzieńcze „być” zamienia bardzo szybko na „mieć. Decyduje się na karierę polityczną, marzy o poprawie losu najuboższych, jednak bardzo łatwo popada w zależności od swych protektorów, poddaje się panującym układom. Staje się człowiekiem wpływowym, bogatym i… zmienia się wewnętrznie.
Siła Judyma płynęła z niepohamowanej pasji służenia ludziom. Pragnął za wszelką cenę naprawić zło w świecie, w którym przyszło mu żyć. Ziembiewicz nie miał siły doktora Judyma, był człowiekiem zbyt słabym, by trwać przy swoich ideałach i przeciwstawić się złu... Wybrał łatwiejszą drogę...
Każdy z nich zapłacił wysoką cenę! Tomasz Judym za swoje „być” zapłacił rezygnacją ze szczęścia osobistego. Ale wytrwanie pozwoliło mu zachować szacunek dla samego siebie i nieustanną wiarę w zwycięstwo dobra. Ziembiewicz, który wspiął się tak wysoko, swoje „mieć” przypłacił życiem i to w najgorszym stylu!
Czy ma to jakieś przełożenie na czasy współczesne? Odpowiedzmy sobie sami!
De Saint Exupery w powieści „Ziemia, planeta ludzi” mówi, że „wówczas dopiero będziemy szczęśliwi, kiedy uświadomimy sobie swoją rolę, choćby najskromniejszą. Wówczas dopiero będziemy mogli żyć w spokoju i umrzeć w spokoju, gdyż to, co daje sens życiu, daje także sens śmierci.”