Staję przed Tobą, pod
Twoim krzyżem
i wpatruję się w Twoje umęczone ciało,
w Twoją twarz, którą zalewają
strumienie krwi…
I pytam, czy wybaczysz mi moje winy,
moją bezmyślność,
mój brak wiary,
moje słabości,
słowa, którymi tak często Cię obrażam,
moją pychę, moje duchowe lenistwo…
Dziękuję za Twoją miłość –
miłość Boga do nędznego człowieka!
Pragnę nieustannie wpatrywać się w Twoje oblicze,
pobudza mnie ono do nieustannego weryfikowania
swoich myśli, słów i uczuć!
Kocham Cię, Jezu! Kocham całym swoim sercem
i proszę Cię, bądź ze mną, patrz na mnie
i nigdy mnie nie opuszczaj!
Pragnę nieustannie mieć Twój święty wizerunek
przed oczami,
pragnę Cię widzieć w każdym człowieku,
pragnę Cię naśladować, iść z Tobą, tylko z Tobą!
Wiem bowiem, że Ty nigdy mnie zawiedziesz!
O tym wszystkim pragnę ci powiedzieć,
wpatrując się w Ciebie, w Twoje najświętsze oblicze.
Cóż zatem znaczy dla mnie to pragnienie naśladowania Ciebie, mój
Przyjacielu? Wiem, że znaczy bardzo wiele:
nade wszystko - nieustanne pragnienie bycia lepszym człowiekiem,
wejście w głąb własnej duszy, wzrastanie ku Tobie,
cichość serca,
czysty i jasny wzrok,
uświęcenie moich oczu,
uzdrowienie niespokojnego serca,
chorej wyobraźni i zranionej pamięci;
miłość bliźniego – każdego, niezależnie od tego, kim jest;
czynienie dobra, milczenie!!!
Pozwól, Panie, aby tak się stało. AMEN
Wpis: 15 marca godz. 9:00