Warto wsłuchać się w kolejne słowa ks.
Józefa – tym razem o naszym gniewie i jego pokonaniu:
„Grzech gniewu przejawia się w ciągłych
rozmowach prowadzonych z samym sobą, w których wewnętrznie złościmy się na
kogoś, życzymy mu źle, osądzamy, szukamy słabych miejsc w jego wypowiedziach na
nasz temat, a wtedy rozprawiamy się z nim w myślach, kompromitujemy go,
ośmieszamy. (…) Wdajemy się w wewnętrzne sprzeczki lub też dajemy upust gniewowi
i zgryźliwości z powodu najmniejszych drobiazgów. (…) Szukamy powodów, dla
których nie powinniśmy się z innymi pogodzić, dla których słusznie zachowujemy
urazę.
Gdy pozwolimy tym myślom trwać w nas,
pożerają nas one wewnętrznie, sprawiają, że stajemy się zgorzkniali. Jesteśmy wciąż
w złym humorze. Wszędzie wnosimy niepokój, walczymy z jakimiś przeciwnikami,
których najczęściej tworzymy we własnej wyobraźni. (…)
Co zrobić z takim myślami, które wprowadzają
nas w smutek, gniew czy apatię? Nie należy wprost walczyć z myślami podczas
modlitwy, lecz włączyć je w swój rytm modlitwy. Walka z myślami je wzmacnia.
Stają się one natarczywe i mnożą się jak grzyby po deszczu (…)
Aby myśli przestały być przeszkodą,
należy uczynić je treścią modlitwy. Opowiadaj Bogu o tym, co cię dręczy, wejdź
na drogę przebaczenia tym, którzy doprowadzili cię do cierpienia, przez których
doznałeś skrzywdzenia. (…)
Jeśli chcesz, aby Bóg przemieniał twoją
codzienność, powinieneś Mu o niej mówić. Modlitwa jest patrzeniem z Jezusem na
swoje życie. On patrzy na ciebie z miłością. Jak ty patrzysz na siebie? To
pytanie jest bardzo ważne, a szczególnie odpowiedź na nie. Jak patrzysz na
siebie i na swoich bliźnich, taka będzie twoja modlitwa.” (Ks. Józef
Pierzchalski, Życie duchowe, s. 496)
Wpis: 11 sierpnia godz. 9:20