Moja fascynacja Thomasem Mertonem trwa.
To współczesny geniusz myśli filozoficznej, duchowych rozważań, uważany za
mędrca wszech czasów. Przeszedł dość burzliwą drogę do Boga; wstąpił do
najsurowszego zakonu trapistów. Miał niezwykły dar pisania; ciągle jest natchnieniem
dla ludzi o różnych poglądach, nie tylko chrześcijan.
Poniżej – krótka refleksja o modlitwie.
„Jaki człowiek, taka modlitwa. To, czym
jesteśmy, wynika ze sposobu naszego odnoszenia się do Boga. Człowiek, który
wcale się nie modli, to ktoś, kto próbował uciec od samego siebie, ponieważ
uciekł od Stwórcy. (…) Jesteśmy naprawdę wtedy, kiedy się dobrze modlimy. (…)
Kiedy przestajemy się modlić, zaczynamy znów wpadać w nicość. Prawda, że nadal
istniejemy. Ale ponieważ główną racją naszej egzystencji jest poznanie i miłość
Boga, popadamy w sen lub martwotę. (…) Ale gdy oderwaliśmy się tak całkowicie
od Boga, że już nie jesteśmy skłonni do myślenia o Nim z miłością, wówczas jesteśmy
duchowo umarli.” Tomasz Merton,
Nikt nie jest samotną wyspą.