Być jak dziecko… Co to znaczy? Czy
możemy jako dorośli ludzie, często już w bardzo dojrzałym wieku, być podobni
dzieciom?! Owszem, zdarza się niekiedy, że dziecinniejemy w swoich
zachowaniach, ale przecież nie o to chodzi! Dziecko ma w sobie, w swoim sercu i
umyśle prostotę, o którą tak trudno nieraz w dorosłym życiu. Jest bezpośrednie
w swoich spostrzeżeniach, w sposobie widzenia świata, w relacjach z rodzicami,
rodzeństwem i chyba z każdym człowiekiem. Ma czyste, jasne myśli i jednoznaczny
sposób widzenia świata.
O co zatem chodzi w tym stwierdzeniu „Być jak dziecko”? Gdzieś
przeczytałam, że św. Tomasz z Akwinu, wielki doktor Kościoła, miał ogromną
wiedzę, a modlił się jak dziecko.
Pan Jezus często mówi o tak zwanym dziecięctwie Bożym, czytamy o nim choćby
w Dzienniczku św. Faustyny, czy w zapiskach Alicji Lenczewskiej. A w Ewangelii
św. Mateusza wskazuje na dziecko w odpowiedzi na pytanie uczniów: „Kto
właściwie jest największy w królestwie niebieskim”. Odpowiada: „Jeśli się nie
odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa
niebieskiego”.
To właśnie jest istotą dziecięctwa Bożego - postawa dzieci, ich
prostota, absolutne zaufanie, piękno duszy i niewinność, czystość spojrzenia na
świat i to wszystko, co nas otacza. To zaufanie jest wyrazem naszej wiary w moc
Boga i przekonanie, że nie możemy się obejść bez Jego ojcowskiej opieki.
Wpis: 21 lipca godz. 9:05