JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
Wizerunek Jezusa – bez szat i w cierniowej koronie – jakże bolesny…
Rozliczne rany krwawią… Stoi Pan Nieba i Ziemi – cichy i bardzo cierpiący… Przyglądam Ci się, Jezu,
patrzę na Ciebie…Twarz pokryta kroplami krwawego potu, z podpuchniętymi oczyma,
nabrzmiała od uderzeń, opluta ludzkim brudem, straszliwie smutna, ale i
miłująca… Na głowie korona… Upleciona z cierni naszych grzechów… Jakże więc
ciężka… Jak niemiłosiernie rani… Pan Jezus spogląda na mnie – pełen niezwykłej
łagodności, która zdaje się mówić: Przebaczam! Ale ten wzrok również
pyta… Ten wzrok – to wyrzut, ale i wielka miłość, która zapewnia, że kocha mnie
taką, jaka jestem!
Jakże przejmujący jest Twój wzrok, Panie… Budzi lęk – Panie, nie patrz
tak na mnie! Boję się, wstydzę, żałuję, już więcej nie będę…
Ale Jezus nie odwraca oczu, ciągle patrzy – bardzo uważnie, przenika mnie
na wskroś…I ciągle pyta…
Jak mam cię przekonać o swojej miłości?
Co jeszcze mogę dla ciebie zrobić, byś naprawdę uwierzył?
Dlaczego tak często wątpisz?
Jestem przy tobie nieustannie – dlaczego tego nie widzisz?
Nie płacz, gdy dotyka cię przykrość – ja znacznie więcej cierpiałem – dla
ciebie! Nigdy cię nie zostawię, Ja jestem z tobą, moje dziecko! Ufaj Mi!
Któryś
za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!