WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI
Weronika… Jakże piękna i szlachetna postać… Po tylu wiekach urosła do
symbolu dobroci, miłości, ale i odwagi! Przedarła się przez rozkrzyczany tłum,
by otrzeć Ci twarz, Panie Jezu! W geście wdzięczności pozostawiłeś na jej
chuście swój święty wizerunek.
Ileż refleksji budzi dzisiaj święta Weronika, ile podsuwa nam pytań… Bo
Weroniką można zostać w każdym czasie i w każdym miejscu, prawda, Jezu?! Można
– podobnie, jak ona – spełniać szlachetną misję…
Czy zatem starcza mi odwagi, by przyznać się do Ciebie w najzupełniej
niespodziewanych sytuacjach? Czy potrafię być na tyle odważna, by otrzeć krew i
pot z Twojej twarzy? Niekoniecznie dosłownie, ale ileż nadarza się takich
okazji, by pomóc żebrakowi na ulicy, który cuchnie nie tylko potem, ale swoją
biedą, bezdomnością, głodem? By pomóc komukolwiek, kto tej pomocy potrzebuje?
By otrzeć łzy tym, którzy już stracili nadzieję na lepsze życie?
Może właśnie przy tej stacji Twojej drogi, Jezu, powinnam postawić sobie
pytanie o moją miłość… Miłość
do Ciebie, ale i do każdego człowieka!