27 lipca udaliśmy się do Cenacolo... Cóż to jest? Posłużę się informatorem, zredagowanym przez chłopców ze Wspólnoty. Oto garść informacji. Wspólnota Cenacolo (Wieczernik) jest stowarzyszeniem chrześcijańskim, które przygarnia młodych ludzi – zbuntowanych, rozczarowanych, chcących odnaleźć własną tożsamość, radość i sens życia. Wspólnota zrodziła się w 1983 roku dzięki powołaniu siostry zakonnej – Elwiry Petrozzi, która zapragnęła swe życie podarować Bogu, służąc narkomanom i wszystkim zagubionym ludziom. Siedziba wspólnoty znajduje się w Saluzzo we Włoszech. Obecnie wspólnota liczy już pięćdziesiąt domów w całej Europie, a także – w USA, Meksyku; w Polsce – trzy domy. Młodym ludziom zalecany jest prosty tryb życia, jak w rodzinie, po to, by mogli odkryć dar pracy, przyjaźni i wiary w Słowo Boże. Tylko w Jezusie człowiek może odnaleźć samego siebie! „Pragniemy, by naszą siłą była Miłość, Miłość, która rodzi się przez Krzyż Chrystusowy, Miłość, która daje życie umarłym, wyzwala uwięzionych. Narkotyki – to następstwo złego życia, pozbawionego wartości chrześcijańskich. Zło, z którym należy walczyć codziennie – to egoizm, brak zainteresowań, nienawiść, pycha.”
W tym miejscu muszę się wytłumaczyć… Długo się zastanawiałam, co jeszcze wpisać z otrzymanej ulotki – jest tych informacji wiele. Zważywszy jednak, że problem narkomanii jest tak bardzo aktualny również w naszej ojczyźnie, postanowiłam podać dosłownie to, co napisali chłopcy ze Wspólnoty o przyczynach narkomanii, o sposobie traktowania narkomanów w rodzinie, a przede wszystkim – o „powrocie do życia” we Wspólnocie. Medjugorje jest miejscem licznych cudów, są to widoczne przypadki wyzwolenia z narkomanii. Być może, Drogi Czytelniku, sam borykasz się z podobnym problemem, niech więc poniższe słowa pomogą Ci! A może pomogą Twoim znajomym, krewnym... Zatem posłuchaj...
„Nasza Wspólnota nie jest lecznicą, ale szkołą życia. Problem narkomanii ma swe korzenie w rodzinie. (...) Dla wielu z nas problemem był brak zdrowej rodziny. Rodzina powinna przekazać podstawowe wartości życia, jak: rozmowa, przyjaźń, miłość... To wszystko jest potrzebne dziecku, by mogło być zdolne do samodzielnego życia. Rodziny, które nie przyjmują Boga, już od początku popełniają błąd, wierząc, że mogą zastąpić wartości fundamentalne powierzchownymi; zamiast miłości zaszczepia się dziecku przekonanie, że trzeba mieć wszystko. Gdy rodzice dowiadują się, że ich dziecko jest uzależnione, to często nie przyjmują tego do wiadomości. Celem Wspólnoty jest odnowa rodziny i pomoc w spotkaniu Jezusa Chrystusa. (...)
Siostra Elwira mówi, że wtedy jesteśmy gotowi do samodzielności, gdy wybierzemy modlitwę na całe swe życie. Życie we wspólnocie jest naprawdę proste i równocześnie bardzo bogate, żyje się konkretną modlitwą, ugruntowaną na szczerej przyjaźni. Rzeczy materialne nie mają na nie wielkiego wpływu, ważniejsze są osoby niż rzeczy, pieniądze czy kariera. Stajemy oko w oko z naszymi słabościami, prosząc o pomoc Jezusa, obecnego w otaczających nas braciach. Dla chłopaków, którzy pragną wypróbować najgłębsze doświadczenie miłości i darowania siebie innym, Wspólnota proponuje wyjazd na pewien czas do któregoś z jej domów w Ameryce Południowej, w Brazylii, Meksyku, Dominikanie... W tamtejszych domach Wspólnoty znajdują się „dzieci ulicy”. Dzięki codziennym kontaktom z nimi chłopcy mają możliwość rozwijania najwyższych wartości, takich jak: bezgraniczna miłość, cierpliwość, dobroć, zrozumienie, by potem być dobrymi mężami i ojcami.
I na koniec przytoczę słowa narkomanów, słowa niezwykle wymowne: „Nie mieliśmy gdzie mieszkać, mieliśmy problemy z prawem lub znajdowaliśmy się w jakiejś innej beznadziejnej sytuacji. Nikt nie chciał nas już znać, wszyscy nas odrzucili. Nie mieliśmy przyszłości ani nadziei, która utrzymywałaby nas przy życiu. Jedyną iskierką światła była Wspólnota.”
Tak! Tę Wspólnotę zobaczyliśmy na własne oczy, byliśmy w Cenacolo. To wszystko, co zostało powiedziane wyżej na podstawie informatora – to prawda! Nic nie zostało przesadzone ani ubarwione! Można tylko dodać, że w całej Wspólnocie uderza porządek i czystość; wszędzie krzątają się młodzi ludzie, ubrani w robocze stroje – noszą drabiny, jakieś wiadra z farbą, uśmiechają się do nas przyjaźnie, pracują na pełnych obrotach... Dwóch z nich p. Regina poprosiła o złożenie świadectwa. Spotykamy się w kaplicy...