W kontekście rozmyślań o czyśćcu i jego
mieszkańcach warto zastanowić się nad swoim własnym życiem. Dusze czyśćcowe widzą
już wszystko z innej perspektywy. Na pewno jaśniej i prawdziwie! Wiedzą przecież,
za co cierpią, jakie popełniły błędy w ziemskim życiu i co chciałyby zmienić,
gdyby pozwolono im wrócić. Niestety, powrotu nie ma, ale pozostaje nasza modlitwa
w ich intencji. Nasuwa się oczywiste pytanie: Co my – żyjący na tej ziemi – mając
wiedzę o cierpieniach dusz czyśćcowych, możemy w sobie poprawić?
Najogólniej rzecz biorąc – pracujmy nad
swoim charakterem! I ta praca powinna
trwać nieustannie! Bo czyż mało w nas ułomności, błędów, przywar, że o wielkich
grzechach nie wspomnę!
Jeżeli naprawdę chcę pracować nad swoim
charakterem, to wpierw muszę sobie uświadomić wszystkie braki, które są we
mnie… Bo – zauważcie! – znacznie łatwiej widzi się cudze błędy i
niedoskonałości! Trzeba wielkiej odwagi a zarazem wielkiej pokory, by przyznać
się do swojej pychy, zazdrości, kłamstwa, próżności, czczej gadaniny etc. etc.
…
Nie da się bowiem naprawić czegoś,
czego nie jesteśmy świadomi. Warto zatem zapytać samego siebie: Co mnie irytuje
w moim postępowaniu, w ocenie ludzi? Jakie cechy w sobie cenię, a jakie
chciałbym zmienić? Jak reaguję w trudnych sytuacjach?
Zastanowienia wymagają kolejne pytania:
Co jest dla mnie naprawdę ważne? Uczciwość w ocenie samego siebie? Odwaga do
przyznania się do swych błędów? Pokorne przyznanie się, że jestem ułomnym
człowiekiem, który często błądzi? Samodyscyplina, którą pragnę osiągnąć w
pokonywaniu trudności i naprawie swego wnętrza?
Do pracy nad samym sobą bezwzględnie
konieczna jest samokontrola! Silny charakter to umiejętność robienia tego, co
słuszne, nawet gdy nie ma się na to ochoty. Bo – jak wiemy – szatan zawsze
podpowiada łatwiejszą drogę i sprzeczną z zasadami moralnymi. I tutaj warto
zwrócić uwagę choćby na takie sprawy, jak dotrzymywanie słowa, odkładanie
przyjemności na później, reagowanie spokojem zamiast impulsem, powstrzymanie
się od oceniania innych…
No, łatwe to na pewne nie jest! Żyjemy
w świecie, który pędzi, gubimy się w tysiącu spraw, które przygniatają i
najzwyczajniej nas denerwują.
Przeczytałam u Tomasza a’Kempis, że dla
kształtowania charakteru warto codziennie
zrobić jedną trudną rzecz, której się
nie chce – to kształtuje wolę! Albo jakieś małe postanowienie każdego dnia.
Charakter to nie tylko siła, ale też
delikatność wobec innych, dlatego w tym pędzącym świecie warto się przemóc i
słuchać z uwagą każdego człowieka - nawet jeśli się z nim nie zgadzamy. Bo
przecież my też możemy się znaleźć w trudnej sytuacji i będziemy potrzebować
słuchacza. Dlatego rozmawiając, skupmy się na drugiej osobie, słuchając
jej uważnie, nie przerywając i nie
oceniając.
W kształtowaniu charakteru na pewno
mogą okazać się bardzo pomocni ludzie o mocnym charakterze. Są tacy, trzeba ich
tylko zauważyć! Co ich cechuje? Przede wszystkim odpowiedzialność za każde
słowo i czyny; prawdomówność, odwaga, a także to, że mają na nas dobry wpływ i
swoim życiem inspirują nas do bycia lepszym człowiekiem.
Truizmem byłoby twierdzenie, że
najdoskonalszym wzorcem jest Pan Jezus! Przecież wiemy o tym doskonale! Ale czy
pamiętamy o tym na co dzień?
Sztuka pracy nad swoim charakterem - to także naśladowanie Chrystusa – w najzwyczajniejszej
codzienności! Będzie lepiej się nam żyło, a także tym, którzy z nami obcują. I
co najważniejsze! Umniejszymy sobie cierpień w czyśćcu! A zatem – warto!
Wpis: 8 listopada godz. 9:50