niedziela, 30 listopada 2025
Pytania na początku czasu Adwentu
Rozpoczął się Adwent - czas
szczególnego oczekiwania na Pana! Przy ołtarzu pali się jedna z czterech charakterystycznych
świec, kapłan w ornacie fioletowym; państwo organiści intonują pieśni mówiące o
przyjściu
Jezusa Chrystusa. Czekamy
zarówno na rocznicę Jego narodzenia
w Betlejem, jak i na powtórne przyjście na końcu czasów:
„Oto Pan Bóg przyjdzie.” Z pragnieniem zbawienia, z tęsknotą i nadzieją wołamy:
„Przyjdź, Panie, przyjdź!”
Trwamy w ciszy… Pytamy w głębi swych
serc o sens naszego życia.
Jakie ono jest?
Jakie jest nasze wnętrze? Czy godne
zamieszkania w nim Jezusa?
Czy przygotowane do tego wielkiego
wydarzenia, jakim jest przyjście Pana?
Czy gotowe do przemiany?
Stańmy w prawdzie przed sobą i
odpowiedzmy – sami sobie w ciszy serca na te ważne pytania!
Jeżeli nie możemy lub nie umiemy
uciszyć swego serca i postawić sobie powyższych pytań, jeżeli ciągle pędzimy i
nie mamy czasu, to posłuchajmy, co radzi ks. Michel Quoist: „Codziennie,
podczas paru bezcennych chwil skupienia i uciszenia ofiaruj się Ojcu. W ciągu
dnia, zwłaszcza gdy jesteś niespokojny, zapędzony, przeciążony, powtarzaj
sekundowy akt miłości, a będziesz całkowicie gotów do działania. A także – na
przyjęcie Chrystusa do swego serca!”
Wpis: 30 listopada godz. 12:30
sobota, 29 listopada 2025
Warto wsłuchać się w te słowa i postawić sobie kilka pytań:
„Mój synu, samo poznanie myśli Jezusa nie wystarcza na to, żeby zaraz żyć Jego życiem. Musisz jednocześnie walczyć i pokonać nieprzyjaciół, którzy się sprzeciwiają życiu Jezusa w tobie. Otóż wiedz, że najniebezpieczniejszym z tych nieprzyjaciół – jesteś ty sam.
Chciałbyś żyć tylko dla Jezusa,
jednocześnie jednak chciałbyś dawać folgę swojej zepsutej naturze. Nie oszukuj
sam siebie: „Nikt nie może dwom panom służyć”. Dopóki natura tobą rządzi, Jezus
nie może zapanować w tobie.
Musisz więc wydać tej naturze wojnę
nieubłaganą, póki nie ustąpi całkiem miejsca Jezusowi. Twardy to warunek, ale
konieczny. (…)
Nie trap się jednak wielką ilością
swoich nieprzyjaciół. Ponieważ są posłuszni jednemu wodzowi, gdy tego
zwyciężysz, wszyscy upadną lub słaby tylko będą stawiać opór. Główną swoją złą
skłonność musisz poznać koniecznie. Któraż to jest? – powiedz.
*Może miłość własna? Czy chciwy jesteś
pochwał, szczęśliwy, gdy je otrzymujesz, nawet gdybyś na nie zasługiwał? Czy przyłapujesz się na marzeniu o
rzeczach nadzwyczajnych, mających ci przynieść poklask ludzi?
*A może pycha? Czy wysokie masz
wyobrażenie o swojej wartości i czy ci się zdarza pogardzać innymi? Czy
traktujesz ich z wysoka, twardo lub z gniewem, zwłaszcza tych, którzy nie
uginają się przed twoją wyższością?
*Albo drażliwość? Przyznaj, czy nie
gniewają ciebie nagany prawdziwe lub urojone, objawy niegrzeczności, choćby
mimowolne? Czy często myślisz o krzywdach, jakich doznajesz od innych? Czy
umiesz im wybaczyć? Czy masz ochotę porzucić jakąś dobrą sprawę dlatego tylko,
że cię obrażono?
*Lub też ambicja? Czy starasz się pchać
naprzód? Czy pragniesz swojej chwały czy chwały Chrystusa? Czy sprawie jakiejś
możesz się poświęcić tylko jako wódz, a usuwasz się, gdy ci przychodzi służyć w
charakterze prostego żołnierza?
*A zazdrość? Czy nie możesz ścierpieć
tego, żeby się innym udawało równie dobrze jak tobie? Czy się cieszysz z ich
niepowodzenia?
*A może niestałość? Czy jesteś igraszką
swoich wrażeń: raz pełen zapału i gotów do każdej ofiary, to znów przygnębiony
smutkiem, tak że ci jest wszystko obojętne? Czy ci się zdarza zacząć mnóstwo
rzeczy, a nie skończyć żadnej?
*Albo lekkomyślność? Czy się nie
oddajesz zbyt łatwo rzeczom zewnętrznym? Czy trudno ci się skupić wewnętrznie i
poświęcić uwagę doniosłym rzeczom, na jaką one zasługują?
*Lub też zmysłowość? Czy dogadzasz
swemu ciału, czy troszczysz się o zadowolenie go całkowite pod względem
jedzenia, picia, odpoczynku lub niższych jeszcze popędów?
12. Czy może lenistwo? Powiedz, czy się
boisz wysiłku, czy zaniedbujesz pracę, czy się cofasz przed najmniejszą ofiarę?
13. Wreszcie może samolubstwo? Czy
myślisz tylko o sobie? Czy wiesz, że inni mają także swoje prawa i że
powinieneś raczej sam siebie krępować, niźli ich krępować?
Badając siebie, odkryjesz w sobie
oznaki wielu tych nieporządnych skłonności. I pewnie masz zarodki wszystkich
złych skłonności, ale nie wszystkie są tak silne.
Która ci się wydaje najsilniejsza i
najszkodliwsza? Która najczęściej bywa powodem twoich strapień i smutków, złego
humoru lub radości?
Skąd pochodzą rozrywki, które ci się
najbardziej podobają i bez których najtrudniej ci się obyć?
Co ci zarzucają rodzice twoi, otoczenie
twoje lub osoby, które się na ciebie gniewają?
Jaka jest skłonność, o której byś mógł
powiedzieć: gdybym nie był taki, to o wiele łatwiej byłoby mi obcować z Bogiem
i z ludźmi.
Bądź bardzo szczery w swoim rachunku
sumienia i proś, ażeby światło było ci dane z Góry. (…)
Nie bój się: wyrzekając się próżnego
bożyszcza, posiadać będziesz prawdziwego Boga; umierając w swej zepsutej
naturze, żyć będziesz życiem Jezusa.” (Z książki Emila Neuberta „Mój ideał
– Jezus, Syn Maryi”)
Wpis: 20 listopada godz. 12:15
piątek, 28 listopada 2025
Jeżeli...
Jeżeli
kiedykolwiek zwątpisz w miłość Chrystusa
i
zaczniesz robić Mu wyrzuty, że cię nie widzi,
że
cię nie kocha, że opuścił w biedzie,
że
nie chce ci pomóc, że cię lekceważy…
Spójrz
na krzyż, a wpierw na Jego drogę
usłaną
naszymi grzechami;
Spójrz
na Jego ręce pokrwawione od uderzeń;
Spójrz
na Jego plecy poorane biczami;
Spójrz
na Jego twarz, zalaną krwawymi łzami;
Spójrz
Mu prosto w oczy – szczerze, prawdziwie!
Czy
nie dostrzegasz w nich miłości?
Najprawdziwszej,
jaka tylko zdarzyć się może!
Jaką
tylko Bóg ofiarować ci pragnie?!
Twoja
droga krzyżowa jest Jego drogą!
On
idzie z tobą, kroczy tuż obok!
Jest
zawsze przy tobie,
przy
mnie,
przy
każdym z nas!
Wpis: 28 listopada godz. 12:37
czwartek, 27 listopada 2025
O sztuce cierpliwości
Cierpliwość – przeciwieństwo pośpiechu. Piękna cecha! Nie tylko
piękna, ale i bardzo pożyteczna. Może dlatego tak piękna, bo trudna do osiągnięcia!
Cierpliwość łączy się nierozerwalnie z wytrwałością. Zarówno jedna, jak i druga
są wyróżnikami ludzi wielkich duchem. Bo – pomyślmy – ile trzeba zachodu,
samozaparcia, by wytrwać na przykład w modlitwie w określonej intencji albo w
całkiem prozaicznych postanowieniach, jak choćby wstawanie o określonej,
wczesnej porze itp. …
Z perspektywy minionego życia
dostrzegam wielką wartość cierpliwości; ćwiczę się w niej, chociaż niekiedy z
miernym skutkiem!
Największe zwycięstwo jest to, które
odnosimy nad samym sobą! W tym również, pokonując swoją niecierpliwość!
Życie pędzi z szybkością niewiarygodną;
nie mamy czasu (a nieraz i ochoty!) wsłuchać się w głos swoich bliskich, przyjaciół,
kolegów z pracy i całkiem przypadkowych ludzi, którzy tak bardzo pragną podzielić
się swoimi problemami! Tymczasem cierpliwość – to sztuka słuchania i czekania!
Przydaje się w relacjach z dziećmi, ze współmałżonkiem i w ogóle z każdym
człowiekiem.
Warto wsłuchać się słowa o. Wojciecha Jędrzejewskiego zapisane w
książce poświęconej Mszy św., wydają się bowiem niezwykle ważne w relacjach
międzyludzkich… Kontekst potrzeby
cierpliwości jest tu znacznie szerszy i ma odniesienie do naszych
różnych sytuacji i postaw życiowych…
„Sztuka czekania - to zgoda, aby
ludziom, których upominamy, prosimy, ostrzegamy, ponieważ zależy nam na nich,
dać czas na odpowiedź. Nie pozwalać sobie na zbyt łatwe zniecierpliwienie
brakiem oczekiwanych zmian i próbę ich wymuszenia. Chociażby przez nieustanne
„suszenie głowy” pod tytułem: „Ile razy ci mówiłem, żebyś…”, co nawet świętego
może wyprowadzić z równowagi oraz uczynić zagorzałym wrogiem proponowanej mu
cnoty.
Kto umie czekać, wiele zyskuje… Woli
cierpliwie wysyłać dyskretne sygnały, nie tracąc nadziei na poprawę stanu
rzeczy. Cierpliwość jest konieczna w sytuacjach ostrych konfliktów,
pozostawiających urazy i złe wspomnienia. (…) Pojednanie zakłada konieczny czas,
niekiedy bardzo dużo czasu.
Nie mamy żadnego prawa domagać się,
żeby ci, którzy cierpieli przez nas, odpowiedzieli natychmiast na wyrażoną
skruchę i wyciągniętą rękę. Potrzebują na to czasu, a my - umiejętności
czekania, brania pod uwagę rytmu, w jakim ludzie dojrzewają do przebaczenia.
Uczymy się czekania na ludzi, liczenia się z ich powolnym niekiedy tempem
dorastania do podjęcia proponowanego im dobra, kiedy patrzymy na mądrą
cierpliwość Boga względem nas. W trosce o nasze zbawienie ON zawsze potrafi
uwzględnić możliwości człowieka i czas potrzebny do dojrzałej odpowiedzi.
Dzieje się tak w całej historii zbawienia i naszej osobistej.”
środa, 26 listopada 2025
Gdy mówię Ojcze nasz…
Gdy mówię Ojcze nasz
pobożnie ręce do modlitwy składam,
wysyłam swe myśli ku Bogu
tak, jak nauczył nas Jezus
i wierzę, że słyszysz mnie -
marną istotę, Ty, Panie i Ojcze!
Gospodarzu wszechświata!
Z miłością spoglądasz na swoje dzieci
wsłuchujesz się w szept modlitwy
ufnej, gorącej, prawdziwej,
wyciągasz swe Boskie ręce,
błogosławisz i strzeżesz,
prowadzisz i nie opuszczasz,
choć często tak nam się zdaje…
Proszę o królowanie w mym sercu
i w sercach moich bliskich,
przyjaciół i nieprzyjaciół…
Bądź
wola Twoja - też często powtarzam,
chociaż niekiedy trudna to wola!
O chleb zwyczajny na moim stole
też proszę codziennie.
Daj wszystkim ludziom,
by głodu nie było na świecie!
I wreszcie prośba ostatnia
z mojego serca płynie:
I
odpuść nam nasze winy,
jako
i my odpuszczamy!
Ileż oporów i zmagań!
Jak trudno nieraz przebaczyć,
gdy rany wciąż niezabliźnione!
Ale przebaczam, bo i Ty mi przebaczasz,
a nikt z nas nie jest bez winy!
Niech święci się Twoje imię!
Bądź uwielbiony, wszechmogący Boże!
Stwórco wszechświata, nieogarniony w
potędze…
Wielki Obecny we wszystkim:
I w tym małym kwiecie,
którym zachwycam się co dzień.
We wszystkim, czego nawet ogarnąć nie
zdołam!
Bądź uwielbiony!
Ze czcią i miłością wołam
Każdego dnia.
I chociaż Cię nie widzę, wierzę, że
jesteś,
że słuchasz mej prośby
że słuchasz nas wszystkich,
bo kochasz, jak Ojciec.
Naucz nas Twojej miłości -
wielkiej,
prawdziwej,
bezinteresownej
miłości do każdego człowieka!
wtorek, 25 listopada 2025
poniedziałek, 24 listopada 2025
Modlitwa w moim życiu
W pełni zgadzam się z myślą św.
Augustyna, że „modlitwa nie zmienia Boga, ale zmienia tego, kto się modli.” Czyż
może by inaczej? Przecież modlitwa to spotkanie z samym Bogiem! Nie tylko
spotkanie, ale przede wszystkim rozmowa, niekończący się dialog, z którego
czerpię moc i siłę ducha!
To chwile wyciszenia z dala od „życia
hałasów”.
To także czas na ufne zawierzenie Mu
swoich wszystkich problemów, radości i smutków!
To pytanie o swoje „miejsce na ziemi”;
pytanie o swoją tożsamość w świetle Bożej Opatrzności. Nigdy bowiem nie jestem
pewna, czy to co robię, myślę i czuję, zgodne jest z wolą Bożą!
Dlatego mocno podkreślam znaczenie modlitwy
w moim życiu! Dzięki niej mogę zatrzymać się w codziennym pośpiechu i spojrzeć
na świat z innej perspektywy — z perspektywy światła wiary.
Ale modlitwa – to także czas na
okazanie Bogu swojej miłości i wdzięczności. Za co? Jeżeli tylko głębiej
spojrzymy na swoje życie i zastanowimy się, to dostrzeżemy, ile Mu zawdzięczamy!
Przede wszystkim – Jego stałą, nienarzucającą się obecność w każdej chwili
życia, kierowanie naszym życiem; Jego miłość i miłosierdzie; dobre natchnienia…
To jest niekończąca się litania wdzięczności!
I wreszcie modlitwa – to także prośby,
płynące z głębi serca! O światło i siłę na każdy dzień - nie tylko dla mnie,
ale dla moich wszystkich dzieci (mam na myśli ich całe rodziny); dla bliskich i
tych, którzy pogubili się w życiu; o nawrócenie wielu osób… I o wierne trwanie przy
Jezusie; o macierzyńską pomoc Jego Najświętszej Matki.
Modlitwa daje mi pokój, uczy pokory i
pomaga przebaczać. Dzięki niej wiem, że nigdy nie jestem sama, bo Bóg zawsze
jest blisko — w moim sercu i w mojej codzienności.
niedziela, 23 listopada 2025
Dziś wielkie święto Chrystusa Króla
Kościół
Katolicki obchodzi dzisiaj piękną uroczystość poświęconą Panu Jezusowi, a znaną
jak Święto Chrystusa Króla. To zaszczyt przebywać w takim królestwie! Zaszczyt
i ogromna radość! Bo w tym królestwie panuje miłość i miłosierdzie. Ten Król
bowiem otwiera bardzo szeroko ramiona dla wszystkich, którzy tylko tego
zapragną.
Nazwa
święta wskazuje na dostojeństwo i wielkość Boga – Człowieka. „Moje królestwo
nie jest z tego świata!” – mówi Pan Jezus do Piłata. A zatem jakie to
królestwo? To królestwo naszych dusz, w którym dla każdego jest miejsce!
Królestwo, które pozwala na odrodzenie wewnętrzne, zmianę kierunku życia, na
zaznanie pokoju serca, na doświadczenie największej miłości, bo w pełni
bezinteresownej!
Chrystus Król pragnie uczynić nas ludźmi szczęśliwymi! Niewiele trzeba, aby zostać zaproszonym do tego królestwa. Wystarczy tylko sama wiara! O wszystko inne zatroszczy się Chrystus!
sobota, 22 listopada 2025
Moja adoracja
Być
tu przed Tobą, Panie, to wszystko.
Zamknąć oczy mego ciała,
zamknąć oczy mojej duszy,
trwać bez ruchu i w milczeniu,
wydawać się Tobie, który tu jesteś mnie wydany,
być obecnym dla Ciebie, o Nieskończony Obecny!
Zgadzam się, Panie, nic nie czuć,
nic nie widzieć i nic nie słyszeć,
być w pustce - bez rzeczy, bez obrazów,
w nocy. W milczeniu.
Jestem tu po prostu,
żeby Cię spotkać bez przeszkody,
w milczeniu wiary
przed Tobą, mój Panie.
Ludzi, których spotkałem
i którzy są mi tak bliscy,
przyprowadzam do Ciebie,
przedstawiam ich Tobie,
przedstawiając i siebie
razem z nimi wszystkimi,
bo jestem jednym z nich.
Oto ja, oto oni, oto my, Panie,
przed Tobą. Patrzysz na nas.
Michel Quoist
piątek, 21 listopada 2025
Do moich wszystkich Przyjaciół!
Najtrudniej mówi się o własnych uczuciach i myślach – w obawie, by
nie zostać wyśmianym, skrytykowanym! Co prawda, stare powiedzenie mówi, że
prawdziwa cnota krytyki się nie boi, ale któż z nas jest prawdziwie doskonały?
Po latach powtarzam kolejny raz, iż
najważniejsze, aby Pan Bóg o mnie dobrze myślał. Mimo że jest w człowieku
(czytaj: we mnie) obawa przed sądem innych, również dotyczącym wypowiadanych publicznie
myśli na moim blogu.
Ludzie generalnie niechętnie mówią o
tym, co myślą i czują, zwłaszcza, gdy dotyczy to tak delikatnej sprawy, jaką
jest nasza wiara… Bardzo często – wbrew swojej woli! – uczestniczymy w
dyskusjach dotyczących Kościoła, kapłanów – najczęściej bardzo krytycznych… Nie
potrafimy (a może – nie chcemy?) mówić o swoich przekonaniach, o swej wierze,
by zaświadczyć o przynależności do Chrystusa.
Czasem jednak chciałoby się głośno
wypowiedzieć swoje myśli:
myśli – wątpliwości;
myśli – wskazania;
myśli, które nieustannie nurtują;
myśli będące świadectwem przyjaźni z
Chrystusem;
myśli, które pobudzają sumienie…
Jest to oczywiście kwestia odwagi, ale
i potrzeby dzielenia się! Jeżeli widzę, ze czytają mnie ludzie z różnych, nawet
z bardzo dalekich stron, to znaczy, że podobnie myślą i czują. I co
najważniejsze! Są – podobnie, jak ja - w przyjacielskich relacjach z Panem Jezusem.
Wszystkich pozdrawiam serdecznie,
życząc słońca w sercu i radości płynącej od strony tabernakulum, w którym
mieszka nasz największy PRZYJACIEL
CHRYSTUS.
Wpis: 21 listopada godz. 9:55
czwartek, 20 listopada 2025
Dzisiaj - mały przerywnik - całkiem świecki i ... trochę z przymrużeniem oka!
Oda
do listopada
Szanowny Panie Listopadzie,
chciałam przemówić do Ciebie w
balladzie,
ale obawiam się, że w wiatru szumie
ballady sensu nie zrozumiesz!
Zwracam się zatem w formie ody,
a oda moja dotyczy pogody!
Kieruję do Ciebie słowa pełne troski!
Czy nie mógłbyś być bardziej radosny?
Bardziej subtelny i bardziej słoneczny?
Bo Ty jesteś po prostu niegrzeczny!
Serwujesz nam chmury deszczem
nabrzmiałe
i smutki, smuteczki wcale niemałe…
Błąkasz się w szarym płaszczu ulicami,
straszysz złą aurą, nie przejmując się nami!
Weź pod uwagę nasze błaganie
i daj choć trochę radości, usłysz me
wołanie!
Zmień swoje barwy, uczyń aurę przyjazną dla
ludzi!
Niech wreszcie twoje sumienie się
zbudzi!
Podaruj nam troszkę złotej jesieni,
a wtedy szarzyzna w lot się odmieni!
Bądź, Listopadzie, choć trochę radosny!
Przecież my wszyscy tęsknimy do wiosny!
Wpis: 20 listopada godz. 9:12
środa, 19 listopada 2025
GRZEGORZ KASJANIUK | JAN POSPIESZALSKI ROZMAWIA #154
wtorek, 18 listopada 2025
Oznaki, że Boża radość jest obecna w życiu człowieka
W poniższych refleksjach (wskazaniach? propozycjach?)
korzystałam z różnych wypowiedzi ludzi światłych i pobożnych, w tym – kapłanów głoszących
homilie. Zebrałam je w poniższy tekst…
A zatem, co może świadczyć o tym, że
Boża radość jest obecna w życiu człowieka. Na pewno nie są to jedynie chwilowe emocje!
Boża radość - to głęboka, duchowa przemiana serca.
*Człowiek nie traci nadziei ani
równowagi wobec problemów. Nawet w bardzo trudnej sytuacji potrafi się opanować,
ponieważ ufa Bogu i wie, że wszystko ma sens w Jego rękach. Jest pewien, że wszystko
w jego życiu ma swoją przyczynę i służy jakiemuś celowi.
*Dostrzega małe i większe wartości:
zdrowie, piękno przyrody, ludzi nie tylko bliskich, ale także każdego
człowieka, bo od każdego może się czegoś nauczyć…
*Potrafi cieszyć się ze zwyczajnych
rzeczy, prostych chwil i mówić
„dziękuję” nie tylko słowami, ale i sercem.
*Człowiek napełniony Bożą radością
potrafi szczerze cieszyć się szczęściem, powodzeniem i pomyślnością innych
ludzi, bez zazdrości czy zawiści.
*Jest świadomy otrzymanych darów i
zdolności, bo wie, że hojnym dawcą jest sam Bóg. Dlatego z wdzięcznością Mu dziękuje.
*Chętnie i bezinteresownie pomaga
innym, nie oczekując w zamian nagrody ani uznania – obdarza z radością.
*Człowiek napełniony Bożą radością nie
chowa urazy; przebacza bliźnim – w myśl słów Pana Jezusa, że należy przebaczać
nie 7 razy, ale 77 razy.
*Odczuwa prawdziwe zadowolenie i radość serca w
modlitwie, medytacji i uczestniczeniu w sakramentach. Modlitwa jest dla niego
źródłem pokoju, entuzjazmu i żarliwości.
Bożej radości nie należy mylić z
wesołkowatością i beztroską! Jest to coś znacznie głębszego - głęboka zdolność
dostrzegania dobra w życiu oraz nadzieja, że Bóg prowadzi człowieka nawet przez
trudne chwile.
Wpis: 18 listopada godz. 9:50
poniedziałek, 17 listopada 2025
O Bożej radości z dwóch perspektyw
„Radość człowieka Bożego musi się
udzielać: być łagodna, zaraźliwa, powabna… Ma być tak nadprzyrodzona, tak
atrakcyjna i tak naturalna, aby pociągała za sobą innych na drogi
chrześcijańskie.” (św. Josemaria Escriva)
A zatem porozmawiajmy dziś o Bożej
radości… To temat równie szeroki, jak niezwykle ważny i piękny. Pojawia się w
duchowości chrześcijańskiej.
Boża radość nie powinna być kojarzona z
uczuciem przyjemności czy szczęścia w ludzkim znaczeniu. Jest to głębszy,
duchowy stan, wynikający z natury Boga i naszej z Nim relacji. Można na to spojrzeć
w kilku perspektywach. Przyjrzyjmy się im…
Z perspektywy Bożej… Boża radość nie
zależy od okoliczności zewnętrznych. Bóg – jak głosi Księga Rodzaju - „cieszy
się” z tego, co jest dobre, prawdziwe i piękne w stworzeniu – z miłości,
sprawiedliwości, prawdy, dobroci. W tym sensie Boża radość jest zawsze
skierowana ku Dobru, a nie ku przemijającym przyjemnościom. Kiedy Bóg patrzy na
stworzenie, cieszy się z harmonii, porządku i miłości, którą On sam w nim
umieścił. W tym sensie Boża radość jest „radością uczestniczenia” w świecie,
który odzwierciedla Jego dobro i piękno.
Boża radość jest wieczna, niezmienna i
całkowita – wynika z Jego doskonałej natury i wszechwiedzy. Nie jest podatna na
smutek, złość ani niepewność. Źródłem Bożej miłości miłość do człowieka i Jego
wszelkiego stworzenia.
A jak wyraża się Boża radość w
człowieku? Boża radość w człowieku nie jest tym samym, co zwykłe, chwilowe
szczęście czy przyjemność. To głęboki, duchowy owoc obecności Boga w życiu
człowieka. Ludzka radość jest często ulotna, zmienna, związana z emocjami.
Człowiek doświadczający Bożej radości
często czuje głęboki spokój, niezależny od zewnętrznych okoliczności. Nawet w
trudnych sytuacjach potrafi zachować równowagę, bo jego serce „spoczywa w
Bogu”.
Radość Boża w człowieku przejawia się w
docenianiu małych i wielkich darów życia – w przyrodzie, relacjach z innymi, w
codziennych doświadczeniach. To nie jest powierzchowna radość, lecz głęboka
wdzięczność wobec Stwórcy.
Boża radość daje siłę do życia nawet w
trudnych momentach. Człowiek czuje, że jego życie ma sens, że jest częścią planu
Bożego, i z nadzieją patrzy w przyszłość.
Człowiek doświadcza Bożej radości w
modlitwie, Eucharystii czy medytacji nad Pismem Świętym – w momentach bliskości
z Bogiem serce staje się lekkie, pełne pokoju i szczerej radości.
Wpis: 17 listopada godz. 9:35
niedziela, 16 listopada 2025
André Rieu & Mirusia - Ave Maria
Kolejny raz wpisuję słowa z książeczki
Tomasza a’Kempis. Może kogoś z Was przeraża tytuł „O naśladowaniu Chrystusa”.
Niepotrzebnie! Po pierwsze – któż jest bardziej godny naśladowania, jak nie On
w swojej bezinteresownej miłości, w pragnieniu niesienia pomocy każdemu z nas?!
A po drugie - nawet, jeśli jesteś
innego wyznania, jak chrześcijańskie (lub jesteś człowiekiem niewierzącym), to
– jestem przekonana, że również bardzo przydadzą Ci się te wskazania. Bo
nietrudno zauważyć, że mają one głębię psychologiczną, przydatną dla każdego!
Spójrzmy zatem na te słowa właśnie w taki sposób.
„Im kto bardziej skupiony w sobie, a do
głębi przepojony prostotą, tym więcej, tym wznioślejsze sprawy bez trudu
pojmuje, bo otwiera się na przyjęcie z Góry światła mądrości. Duch czysty,
prosty i wytrwały nie rozprasza się w zbędnej krzątaninie, bo wszystko robi dla
chwały Boga, a w głębi spoczywa bez żadnej osobistej zachłanności. Cóż bardziej
ci przeszkadza i dręczy niż nieprzezwyciężony niepokój serca?
Człowiek dobry i pobożny najpierw
uporządkuje swoje wewnętrzne sprawy, zanim przejdzie do działania na zewnątrz.
Wtedy nie odciągają go one ku pragnieniom zrodzonym ze zgubnych skłonności,
lecz sam skierowuje je na szlachetniejszą płaszczyznę rozumu.
A któż dzielniej wojuje niż ten, kto
stara się pokonać samego siebie? To winno być naszym zadaniem: pokonać
naprawdę samego siebie, stawać się codziennie coraz mężniejszym, coraz lepszym
w tej walce.
Do każdej doskonałości w życiu miesza
się coś niedoskonałego, a żadne dociekanie nie jest wolne od cienia. Pokorne
poznanie siebie pewniej prowadzi do Boga niż głębokie roztrząsania naukowe.
Wiedza i proste poznawanie świata nie są naganne, bo są dobre same w sobie i
dane nam od Boga, lecz zawsze ważniejsze jest czyste sumienie i życie prawe.
Tymczasem ludzie częściej starają się o wiedzę niż o dobre życie, dlatego
błądzą i tak mało albo wcale nie odnoszą wewnętrznej korzyści. (O
naśladowaniu Chrystusa)
Wpis: 16 listopada godz. 12:15
sobota, 15 listopada 2025
Ze wskazań Tomasza a'Kempis (ciąg dalszy)
„O ROZWAŻANIU NAD SOBĄ
SAMYM
Trudno nam sądzić siebie samych, gdyż
często brak nam łaski i rozeznania. Słabe jest to światło w nas, ale nawet
takie, jakie jest, tracimy przez niedbalstwo. Często sami nawet nie zdajemy
sobie sprawy, jak jesteśmy wewnętrznie ślepi. Bywa, że źle postępujemy, ale
jeszcze gorzej. że się przed sobą usprawiedliwiamy.
Zdarza się, że kieruje nami uczucie, a
my uważamy je za gorliwość. Małe błędy wytykamy innym, a nad swoimi o wiele
większymi przechodzimy do porządku. Jesteśmy wrażliwi na zło, które przychodzi
od innych, ale co inni cierpią przez nas, tego nie zauważamy.
Kto dobrze i sprawiedliwie osądza
siebie, niemożliwe, aby dla innych był zbyt surowy.
Człowiek wewnętrzny zważa przede
wszystkim na siebie, bo kto czuwa pilnie nad sobą, milczy raczej o innych.
Nigdy nie będziesz wewnętrznie skupiony i pobożny, jeżeli nie nauczysz się
milczeć o innych, a pilniej czuwać nad sobą. Gdy zwrócisz się całkowicie do
wnętrza i do Boga, niewiele będzie cię obchodzić to, czego dowiesz się z
zewnątrz.
Gdzież jesteś, jeśli nie ma cię w tobie
samym? A choć tyle przeszedłeś, dokądże dobrnąłeś, zaniedbując siebie? Zadaniem
twoim jest osiągnąć pokój i prawdę jedyną (…).
Uważaj za marność pociechę, która
pochodzi od ludzi. Dusza miłująca Boga nie ceni tego, co mniejsze od Boga.
Tylko Bóg wieczny, wielki, napełniający sobą wszystko, może być ukojeniem dla
duszy i prawdziwą radością serca.” (O naśladowaniu Chrystusa)
Wpis: 15 listopada godz. 11:20
piątek, 14 listopada 2025
Przeżywać dzień w obecności Boga, czyli Ksiądz Boguś wyjaśnia o modlitwi...
czwartek, 13 listopada 2025
Co pewien czas sięgam po książeczkę „O
naśladowaniu Chrystusa” autorstwa Tomasza a’ Kempis. I za każdym razem odkrywam
coś nowego. To prawdziwe bogactwo przesłań, cennych myśli i wskazań, które
możemy zastosować w swoim życiu! Oto one:
„O TYM, ŻE NALEŻY STRZEC SIĘ NADMIARU
SŁÓW
Strzeż się, jak tylko możesz, ludzkiego
zgiełku, bardzo bowiem szkodzi gadanie o sprawach błahych, nawet gdyby
wypływało z najlepszych intencji. Szybko owieje nas pustka i schwyta w swe
sidła. Jakże często wolałbym milczeć i nie przebywać wśród ludzi. Ale czemuż to
tak chętnie gadamy i wdajemy się w rozmowy, jeśli tak rzadko udaje nam się bez
skazy sumienia wrócić do swojej ciszy? Dlaczego tak chętnie mówimy, że w
wymianie zdań szukamy pociechy i chcielibyśmy w ten sposób ulżyć sercu
zmęczonemu rozmyślaniem? A przecież wolimy rozmawiać i myśleć o tym, co lubimy
i czego pragniemy, niż o tym, co jest nam przykre. Ale niestety! Jakże to
wszystko daremne! Bo zewnętrzne uciechy powodują tylko utratę prawdziwej Bożej
pociechy. Dlatego czuwajmy i módlmy się, aby czas nie przepływał przez nas
daremnie. Jeżeli trzeba mówić, mówmy o tym, co ważne. Niedobre przyzwyczajenie
i niedbalstwo przyczyniają się do tego, że źle pilnujemy naszego języka. A
przecież rozmowa o sprawach ducha może pomóc naszemu rozwojowi, zwłaszcza gdy
ludzie bliscy sobie duchem i myślą, rozmawiają, łączą się wzajemnie w Bogu.” (rozdz.
X)
Wpis: 13 listopada godz. 9:25
środa, 12 listopada 2025
Na przekór listopadowej szarudze
Uśmiechnij się!
Uśmiech
- to promyczek słońca,
wysyłany
z głębi serca.
Uśmiech
- to znak wewnętrznej radości.
To
pogoda ducha –
wbrew
smutkom i zawirowaniom!
To
ciepło, które ogrzewa!
To
sama dobroć szczera, nieudawana!
Uśmiech
– to przyjaźń, której każdy pragnie.
To
znak miłości, zwyczajnej, ludzkiej.
Uśmiech
- to wyraz sympatii.
To
radość serca!
To
sygnał, że jestem Ci życzliwa, Człowieku,
że
Cię lubię i nigdy nie zrobiłabym Ci krzywdy!
Uśmiech
– to także słowo przepraszam,
taki
zamiennik za przykre słowo,
którego
tak bardzo żałuję!
Uśmiech
to piękno duszy!
Wpis:
12 listopada godz. 13:10
wtorek, 11 listopada 2025
Matka Boża - moja Matka, która prowadzi mnie do Jezusa
„Bóg Ojciec tylko przez Maryję dał i
daje nam swego Syna, tylko przez Maryję przysposabia sobie dzieci i przez
Maryję udziela swych łask. Syn Boży tylko przez Maryję przyjął ludzką naturę
dla całej ludzkości; tylko przez Maryję w łączności z Duchem Świętym uobecnia
się On codziennie i kształtuje, i tylko przez Maryję udziela swych cnót i
zasług. Duch Święty tylko przez Maryję ukształtował Jezusa Chrystusa i tylko
przez Nią tworzy członki Jego Ciała Mistycznego (Kościoła) oraz przez Nią tylko
rozdziela swe dary i łaski.
Czy przy tylu tak dobitnych przykładach
danych nam przez samą Trójcę Przenajświętszą moglibyśmy obyć się bez Maryi, nie
poświęcać się Jej i od Niej nie zależeć, gdy idziemy do Boga i Jemu chcemy się
poświęcić? Zaiste, musielibyśmy być zupełnie zaślepieni.” (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do
Najświętszej Maryi Panny, nr 139–140).
Wsłuchując się w te słowa wielkiego czciciela
Matki Bożej, uświadamiam sobie, jak wielką rolę pełni Matka Boża w moim życiu!
Podobnie zresztą – jak w życiu wielu ludzi wierzących. Jest to miejsce wyjątkowe! Zrozumiałam,
że Ona jest również moją Matką. Nietrudno to dostrzec! Kieruję przecież do Niej
najróżniejsze prośby, a Ona odpowiada z matczyną czułością, troszczy się o mnie, czuwa nade mną i prowadzi
mnie do swojego Syna. W chwilach trudnych zwracam się do Maryi słowami pieśni
„Pod Twoją obronę” i czuję, że Jej obecność przynosi pokój mojemu sercu.
Wierzę, że Ona rozumie każdy ból, każdą troskę i potrafi je zanieść do Jezusa.
Maryja nie jest tylko postacią z kart Ewangelii, ale żywą, bliską mi Osobą,
która towarzyszy mi każdego dnia. Niejednokrotnie mogłam się przekonać o Jej
macierzyńskiej miłości!
Kocham Różaniec; ta modlitwa – to jak
wyciągnięta ku mnie ręka Maryi! Wierzę w moc tej modlitwy! Odmawiając Różaniec,
jestem pewna, że Ona jest ze mną,
pokazując mi, jak kochać Jezusa i jak zbliżać się do Niego każdego dnia. Ale
również - uczy, jak kochać bliźnich.
Często zwracam się do Matki Bożej w
chwilach trudnych, prosząc o Jej opiekę i wstawiennictwo.
Ale to nie wszystko w tej drodze, którą
Matka Boża mnie prowadzi! Ona jest dla mnie wzorem zaufania Bogu i prawdziwej pokory,
o którą tak trudno we współczesnym świecie (również mi)! Uczy mnie, że
prawdziwa wiara to nie tylko słowa, ale zaufanie Bogu w każdej sytuacji. Maryja
powiedziała Bogu fiat, chociaż nie wiedziała, co Ją czeka. Jej życie nie
było łatwe – musiała uciekać z Jezusem do Egiptu, szukać Go, gdy zaginął w
świątyni, stała przy Nim pod krzyżem. Jednak nigdy nie przestała ufać! Dlatego
jest dla mnie (i nie tylko dla mnie!) przykładem bezgranicznego zaufania Bogu -
także w cierpieniu i trudnościach, które po ludzku wydają się nie do pokonania.
Z największą wdzięcznością dziękuję
Bogu, że dał nam Maryję jako Matkę. Od momentu wypowiedzianych na krzyżu słów
do ucznia: „Oto Matka twoja” Maryja stała się Matką wszystkich ludzi. Odtąd
każdy z nas może zbliżyć się do Niej, znaleźć w Niej oparcie i pociechę. Ona
nigdy nie zostawia swoich dzieci samych, nawet jeśli czasem o Niej zapominamy.
I jeszcze jedno! Matka Boża jest moją
przewodniczką w wierze. Uczy mnie wytrwałości w modlitwie i ufności wobec Boga.
Często przypominam sobie Jej słowa wypowiedziane w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie
wszystko, cokolwiek (Mój Syn) wam powie.” To wskazanie prowadzi mnie
bezpośrednio do Jezusa.
Dziś z wdzięcznością mogę powiedzieć:
Maryjo, jesteś moją Matką. Dziękuję Ci, że jesteś przy mnie i prowadzisz mnie
do Jezusa. Pomóż mi coraz bardziej Go kochać, ufać Mu i iść za Nim bez lęku.
Ucz mnie takiej postawy, jaką Ty promieniujesz: bezgranicznego zaufania Bogu,
nieugiętej wiary, pokory i cichości serca. Jestem przekonana, że pod Twoją
opieką nigdy nie zgubię drogi do Jezusa!
Wpis: 11 listopada godz. 9:00
poniedziałek, 10 listopada 2025
Kroczę swoją drogą!
Z dala od krzyków i hałasów świata,
od słów, co natrętnie wdzierają się
w zakamarki duszy!
Od wiedzy, która niekoniecznie potrzebna!
Z dala od zła, co powala ciężarem,
od podszeptów złości i nienawiści,
od tego wszystkiego, co niszczy duszę!
Kroczę swoją drogą -
bezpieczną, piękną, szczęśliwą,
chociaż nie zawsze łatwą,
nie zawsze lekką,
dla trudów łaskawą…
Idę wraz z Tobą, Ukochany Jezu,
dziękuję za wszystko, co zsyłasz codziennie:
za deszcz i słońce, i za chmury ciemne,
za ludzi, którzy tak życzliwi i tak serdeczni,
za tych, co modlą się za mnie
i przyjaźnią darzą.
Jesteś mi słońcem, jesteś busolą,
gdy pogubię się na moich ścieżkach.
I w tym moim świecie
jestem szczęśliwym człowiekiem!
Wpis: 10 listopada godz. 9:20
