czwartek, 21 grudnia 2017

Ks. Dariusz Piórkowski udziela takich wskazań:


Poniżej fragmenty jego szerszej wypowiedzi…
Boże przebaczenie nie jest uzależnione od tego, czy wszystko wypowiedzieliśmy, ale przede wszystkim od żalu i chęci zerwania z grzechem. Najważniejsza jest szczerość, rzetelna relacja, ufność, i proste wypowiedzenie tego, co leży nam na sercu.

 Jeśli to możliwe, dobrze spowiadać się u jednego spowiednika. Taka praktyka pomaga w systematycznej pracy nad sobą, bo taki spowiednik zna sytuację penitenta. I wbrew pozorom wcale nie dziwi się, że wierny zmaga się z tymi samymi trudnościami i grzechami. Przeciwnie, z czasem może pomóc nam dostrzec głębsze przyczyny i źródła grzechów, fałszywe postawy, rany, uwarunkowania, których się samemu nie zauważa. Ma też zazwyczaj większą wyrozumiałość niż „przypadkowy" spowiednik.

 Spowiedź może się przerodzić w rodzaj duchowej rozmowy. Nie należy się skupiać wyłącznie na tym, co widać, ale bardziej na tym, czego z początku nie widzimy, czyli przyczyny naszych grzechów, różne tendencje i nawyki, w które ciągle wpadamy. Takie światło może nam dać tylko Słowo Boże i wytrwałe poddawanie się jego działaniu. Grzech, który widzimy, jest zazwyczaj skutkiem niewidocznych i oddziałujących na nas postaw wewnętrznych.

 Człowiek jest duchem, duszą i ciałem. Gorsze są grzechy mniej widoczne, duchowe, chociaż zawsze wyrażają się na zewnątrz w naszych słowach i relacjach z Bogiem i ludźmi: nieufność, pycha, obmowa, nienawiść, niewdzięczność, zazdrość, niewiara, różne formy bałwochwalstwa. 

Powtarzające się grzechy i ich wyznawanie uczą jednak pokory i cierpliwości, a także doświadczenia, że Bóg okazuje nam miłosierdzie nie za zasługi. Poza tym powtarzające się grzechy pokazują, że ich korzenie są głębsze i wymagają dłuższego czasu na uzdrowienie i przyjmowanie Bożej łaski.
 Sam się z grzechu nie wyzwolisz! Często sami chcielibyśmy się wyzwolić. To też jest "pobożna" pokusa, ocierająca się o pychę. Nikt z nas nie może z pewnością powiedzieć, że dożyje do jutra, a tym bardziej zapewnić, że „nigdy” już nie upadnie. Silna wola nie jest warunkiem rozgrzeszenia, lecz ufność Bogu i pokorne uznanie swoich granic. Liczy się nasza szczera wola zerwania z grzechem. Jeśli z góry założymy, że w sumie spowiedź niewiele pomoże, bo jutro znowu upadniemy, to być może dlatego jest ona czasem nieskuteczna.

Jak często się spowiadać? Im rzadsza spowiedź, tym trudniej się do niej przygotować - wychodzi się bowiem wtedy z pewnej duchowej wprawy. Spowiednik szybko zorientuje się, czy ktoś spowiada się częściej niż raz w roku.

Należy też uważać, aby spowiedź nie była za częsta, np. pod wpływem panicznego lęku, perfekcjonizmu i chęci bycia bez skazy. W Kościele grzechy codzienne (powszednie) gładzi spowiedź powszechna podczas Mszy czy przyjęcie Komunii świętej.

Jeśli człowiek przyjmuje sakramenty, modli się, można zakładać, że jest mniej podatny dzięki łasce Bożej na poważne grzechy. I wtedy zwykle zaczyna się etap spowiadania się z tych samych grzechów, co w pewnym sensie jest darem łaski (nie popełniamy nowych i ciężkich). Wtedy regularna spowiedź maksymalnie co miesiąc jest jak lekarstwo, poddawanie się szczególnemu działaniu Miłosierdzia Bożego. Czyni nas też bardziej czujnymi na działanie duchowe, na pokusy, które często przybierają postać pozorów dobra.

Nie zapominajmy, że w interesie szatana leży też to, by wszystko zrobić w celu odstręczenia nas od spowiedzi i utrzymania w grzechu, smutku, obojętności i niepokoju. Spowiednik działa mocą łaski Chrystusa, a nie tylko mocą swoich możliwości. Często wobec grzechów i skomplikowanych spraw w pierwszej chwili ogarnia go ludzka bezradność, ale też towarzyszy mu specjalna moc Ducha Świętego, która przychodzi zupełnie niespodziewanie jako światło, właściwe słowo, ufność. 

Spowiedź nie tylko jedna człowieka z Bogiem i wspólnotą Kościoła, ale także daje siłę i pomoc na dalszą drogę. Jeśli zależy nam na duchowym wzroście, dobrze czynić to małymi krokami. Nie chciejmy zmieniać wszystkiego od razu, bo zazwyczaj niewiele z tego wychodzi. Po spowiedzi warto skupić się na jednym grzechu, który się powtarza i spróbować podjąć wysiłek, by nie ulec pokusie po raz kolejny. A jeśli się ulegnie, to znowu powstać. I tak do skutku. Jeśli, np. ktoś spędza nadmierny czas przed Internetem i telewizją, kosztem rodziny, modlitwy, to może zacząć od próby ograniczenia tego czasu i powolnego wypierania tego złego nawyku dobrym nawykiem.

Wpis: 21 grudnia godz. 11:04