niedziela, 10 grudnia 2017

Gdy myślę Chrystus…


Gdy myślę „Chrystus”,
przedziwne ciepło rozlewa się w sercu,
wilgotnieją oczy,
rodzą się dobre pragnienia…

Gdy myślę „Chrystus”,
widzę ręce kapłańskie,
w których biały chleb przemienia się
w Najświętsze Ciało…

Gdy myślę „Chrystus”,
mam przed oczyma każdą Komunię świętą,
co krzepi i daje moc wielką
i radość życia, i siłę, i wiarę…

Gdy myślę „Chrystus”,
rodzi się we mnie ogromna wdzięczność,
dla której zwyczajnych braknie słów -
za Jego obecność, za cierpliwość i miłość,
za odpuszczenie grzechów…

Gdy myślę „Chrystus”,
staję się lepszym człowiekiem,
bo wiem, że On jest ze mną,
patrzy na mnie,
pomaga się podnieść,
pozwala cieszyć się życiem,
mimo że trudne i nieusłane różami…

Wpis: 10 grudnia godz. 11:50