Gdy
myślę „Chrystus”,
przedziwne
ciepło rozlewa się w sercu,
wilgotnieją
oczy,
rodzą
się dobre pragnienia…
Gdy
myślę „Chrystus”,
widzę
ręce kapłańskie,
w
których biały chleb przemienia się
w
Najświętsze Ciało…
Gdy
myślę „Chrystus”,
mam
przed oczyma każdą Komunię świętą,
co
krzepi i daje moc wielką
i
radość życia, i siłę, i wiarę…
Gdy
myślę „Chrystus”,
rodzi
się we mnie ogromna wdzięczność,
dla
której zwyczajnych braknie słów -
za
Jego obecność, za cierpliwość i miłość,
za
odpuszczenie grzechów…
Gdy
myślę „Chrystus”,
staję
się lepszym człowiekiem,
bo
wiem, że On jest ze mną,
patrzy
na mnie,
pomaga
się podnieść,
pozwala
cieszyć się życiem,
mimo
że trudne i nieusłane różami…
Wpis:
10 grudnia godz. 11:50