Radosnych świętych było wielu! Prawdę mówiąc,
o każdym z nich można by powiedzieć: święty – uśmiechnięty. Każdy z nich bowiem
cieszy się już szczęściem największym, bo niebieskim. Wśród nich są dwie osoby
szczególnie radosne i zarazem bardzo mi bliskie. To św. Filip Nereusz i św.
Urszula Ledóchowska – patronka moich rodzinnych Pniew.
Najpierw kilka (albo i trochę więcej)
słów o św. Filipie… Czytając o nim, zaśmiewałam się z anegdot, które przetrwały
do dzisiaj. Zazwyczaj święty kojarzy się nam z marsową twarzą i wzrokiem
utkwionym w niebo. Wzrok zawsze powinniśmy kierować się ku Górze, ale niekoniecznie
dosłownie, raczej bardziej metaforycznie. Św. Filip Neri to właśnie taki święty,
który mocno stąpał po ziemi, a równocześnie jego życie było na wskroś
przesiąknięte Bogiem. „Ten sympatyczny święty, wspominany przez Kościół w Dniu
Matki, był człowiekiem obdarzonym szczególnym poczuciem humoru. Jego rozmaite
figle zdają się zaprzeczać mylnemu przeświadczeniu, jakoby świętości musiało
towarzyszyć ponuractwo. Udało mu się bowiem zharmonizować ducha ascezy z pogodą
ducha.
Był wybitnym przewodnikiem duchowym i
reformatorem Kościoła w XVI w., doradcą, powiernikiem i spowiednikiem papieży
oraz kardynałów, a także wielkim pedagogiem i założycielem zgromadzenia zakonnego
oratorianów (filipinów).
(…) Nigdy nie uległ pokusie rozwijania
kariery, zachowując pokorę i prostotę życia, a spośród rozmaitych zaszczytów
odrzucił m.in. kapelusz kardynalski, który zwrócił Grzegorzowi XIII.” (Michał Gryczyński w: Przewodnik Katolicki)
Oto kilka jego myśli: „Smutek jest największym
sprzymierzeńcem szatana, bo tą drogą, która wiedzie naprawdę do nieba jest
radość.” „Chrześcijanin nie powinien nigdy chodzić smutny, gdyż byłoby to
oznaką braku nadziei i miłości do Chrystusa albo też objawem choroby, którą
należy leczyć…
Już sama świadomość bycia kochanym przez Boga nie powinna pozwolić nam na dobrowolny smutek wewnętrzny.”
Już sama świadomość bycia kochanym przez Boga nie powinna pozwolić nam na dobrowolny smutek wewnętrzny.”
Kiedyś przechadzał się ów Święty ze
swym gościem, pewnym dostojnym kapłanem. Wtedy przeleciał mały ptaszek i
potraktował tego kapłana jako „WC”. Kapłan nieco się oburzył (plama na
sutannie). Na to odezwał się św. Filip: „Niech ksiądz się cieszy, że krowy nie
latają”. Źródło: ttp://gloria.tv/media/G9sfJKvHmV3
Wpis: 5 lipca g. 10:55
Wpis: 5 lipca g. 10:55