wtorek, 5 lipca 2016

Także o radości doskonałej

Radosnych świętych było wielu! Prawdę mówiąc, o każdym z nich można by powiedzieć: święty – uśmiechnięty. Każdy z nich bowiem cieszy się już szczęściem największym, bo niebieskim. Wśród nich są dwie osoby szczególnie radosne i zarazem bardzo mi bliskie. To św. Filip Nereusz i św. Urszula Ledóchowska – patronka moich rodzinnych Pniew.
Najpierw kilka (albo i trochę więcej) słów o św. Filipie… Czytając o nim, zaśmiewałam się z anegdot, które przetrwały do dzisiaj. Zazwyczaj święty kojarzy się nam z marsową twarzą i wzrokiem utkwionym w niebo. Wzrok zawsze powinniśmy  kierować się ku Górze, ale niekoniecznie dosłownie, raczej bardziej metaforycznie. Św. Filip Neri to właśnie taki święty, który mocno stąpał po ziemi, a równocześnie jego życie było na wskroś przesiąknięte Bogiem. „Ten sympatyczny święty, wspominany przez Kościół w Dniu Matki, był człowiekiem obdarzonym szczególnym poczuciem humoru. Jego rozmaite figle zdają się zaprzeczać mylnemu przeświadczeniu, jakoby świętości musiało towarzyszyć ponuractwo. Udało mu się bowiem zharmonizować ducha ascezy z pogodą ducha.
Był wybitnym przewodnikiem duchowym i reformatorem Kościoła w XVI w., doradcą, powiernikiem i spowiednikiem papieży oraz kardynałów, a także wielkim pedagogiem i założycielem zgromadzenia zakonnego oratorianów (filipinów).
(…) Nigdy nie uległ pokusie rozwijania kariery, zachowując pokorę i prostotę życia, a spośród rozmaitych zaszczytów odrzucił m.in. kapelusz kardynalski, który zwrócił Grzegorzowi XIII.” (Michał Gryczyński w: Przewodnik Katolicki)
 Oto kilka jego myśli: „Smutek jest największym sprzymierzeńcem szatana, bo tą drogą, która wiedzie naprawdę do nieba jest radość.” „Chrześcijanin nie powinien nigdy chodzić smutny, gdyż byłoby to oznaką braku nadziei i miłości do Chrystusa albo też objawem choroby, którą należy leczyć…
Już sama świadomość bycia kochanym przez Boga nie powinna pozwolić nam na dobrowolny smutek wewnętrzny.”
Kiedyś przechadzał się ów Święty ze swym gościem, pewnym dostojnym kapłanem. Wtedy przeleciał mały ptaszek i potraktował tego kapłana jako „WC”. Kapłan nieco się oburzył (plama na sutannie). Na to odezwał się św. Filip: „Niech ksiądz się cieszy, że krowy nie latają”. Źródło: ttp://gloria.tv/media/G9sfJKvHmV3

Wpis: 5 lipca g. 10:55