Czy pomyśleliście, dokąd
jeszcze kieruje nas gwiazda betlejemska? Właśnie nasunęła mi się kolejna
refleksja… Nie powiem zapewne nic odkrywczego, ale przynajmniej przypomnę:
Kieruje nas ona w stronę Miłości. Napisałam dużą literą, bo ta Miłość – to
przecież sam Chrystus! Nie tylko przychodzi na świat z miłości do człowieka, by
zapewnić mu odkupienie, ale wskazuje na miłość jako największą wartość! I w tym
kontekście stawiam sobie pytanie: Jak mogę i powinnam okazać miłość drugiemu
człowiekowi, kimkolwiek on jest i cokolwiek dla mnie znaczy? Prawdę mówiąc, jest
to pytanie raczej retoryczne, bo każdy z nas zna odpowiedź. Ja też! Ale… czy
zawsze umiem i chcę ją okazać? Miłość ma wiele imion i szeroką skalę wielkości!
Można ją świadczyć wszędzie i zawsze, bo każdego dnia uczestniczymy w tylu
najróżniejszych zdarzeniach, rozmowach, które wręcz prowokują do okazania
miłości drugiemu człowiekowi. Może niekiedy wystarczy przyjazny uśmiech, może
podanie ręki, wyrażenie aprobaty dla czyjejś pięknej postawy, życzliwe
spojrzenie, pozbawione zazdrości… Takie to proste, a niekiedy – jakże
trudne!
O miłości można
nieskończenie… Nikt nie dorówna w jej opisie św. Pawłowi, ale przecież można tak
całkiem zwyczajnie – nie tylko w relacjach damsko – męskich – o niej mówić, a
przede wszystkim świadczyć… Prawdziwa miłość jest zupełnie bezinteresowna – tak,
jak miłość Jezusa!