czwartek, 10 stycznia 2013

O gwieździe betlejemskiej raz jeszcze…

 
Czy pomyśleliście, dokąd jeszcze kieruje nas gwiazda betlejemska? Właśnie nasunęła mi się kolejna refleksja… Nie powiem zapewne nic odkrywczego, ale przynajmniej przypomnę: Kieruje nas ona w stronę Miłości. Napisałam dużą literą, bo ta Miłość – to przecież sam Chrystus! Nie tylko przychodzi na świat z miłości do człowieka, by zapewnić mu odkupienie, ale wskazuje na miłość jako największą wartość! I w tym kontekście stawiam sobie pytanie: Jak mogę i powinnam okazać miłość drugiemu człowiekowi, kimkolwiek on jest i cokolwiek dla mnie znaczy? Prawdę mówiąc, jest to pytanie raczej retoryczne, bo każdy z nas zna odpowiedź. Ja też! Ale… czy zawsze umiem i chcę ją okazać? Miłość ma wiele imion i szeroką skalę wielkości! Można ją świadczyć wszędzie i zawsze, bo każdego dnia uczestniczymy w tylu najróżniejszych zdarzeniach, rozmowach, które wręcz prowokują do okazania miłości drugiemu człowiekowi. Może niekiedy wystarczy przyjazny uśmiech, może podanie ręki, wyrażenie aprobaty dla czyjejś pięknej postawy, życzliwe spojrzenie, pozbawione zazdrości… Takie to proste, a niekiedy – jakże trudne!

O miłości można nieskończenie… Nikt nie dorówna w jej opisie św. Pawłowi, ale przecież można tak całkiem zwyczajnie – nie tylko w relacjach damsko – męskich – o niej mówić, a przede wszystkim świadczyć… Prawdziwa miłość jest zupełnie bezinteresowna – tak, jak miłość Jezusa!