Wczoraj
- wspomnienie św. Augustyna,
o
którym tak wiele pisałam;
o
jego mądrości i odwadze.
Ale
o jednym nie wspomniałam,
że
sobie zupełnie nie radzę
i
z tą mądrością, i z tą odwagą!
Bo
można dużo mówić,
wiele
pisać również…
Ale
gdy nagle nadejdzie ta chwila,
że
trzeba pójść Twoim śladem,
gdy
pytań trudnych pojawia się tyle,
gdy
mądrej odpowiedzi nagle zabraknie,
cóż
wtedy robić?
Wobec
Twej mądrości moja wiedza blaknie!
Jest
taka mała i tak niedoskonała!
Spójrz
zatem przyjaźnie z wysokiego nieba,
podpowiedz
mądre słowo,
gdy
zajdzie potrzeba.
I…
czasem uśmiechnij się pobłażliwie,
gdy
zupełnie nie wiem,
jak
wiele spraw tłumaczyć.
I
pytam z ciekawością:
Cóż
to może znaczyć?
Kochany
mój Przyjacielu,
spotkaliśmy
się w Rzymie
przy
Twoim grobie i Twej świętej Mamy,
zatem
– jak widzisz – dobrze się znamy!
Ta
znajomość nas zobowiązuje!
Mnie
do modlitwy,
a
Ciebie – do pomocy!
Wpis: 29 sierpnia godz. 9:10