TAKIE SOBIE MYŚLI… Powtórka z 2012 roku
Najtrudniej mówi się o własnych uczuciach i myślach – w obawie, by
nie zostać wyśmianym, skrytykowanym… Co prawda, istnieje takie stare
powiedzenie, że prawdziwa cnota krytyki się nie boi, ale któż z nas jest
prawdziwie doskonały?
Od pewnego czasu powtarzam sobie, iż
najważniejsze, by Pan Bóg o mnie dobrze myślał. To prawda, nie mniej jednak gdzieś
wewnątrz tli się obawa przed sądem innych, również przy tymże pisaniu.
Ludzie generalnie niechętnie mówią o
tym, co myślą i czują, zwłaszcza, gdy dotyczy to tak delikatnej sprawy, jaką
jest nasza wiara. Bardzo często – wbrew swojej woli! – uczestniczymy w
dyskusjach dotyczących Kościoła, kapłanów – najczęściej bardzo krytycznych. Nie
potrafimy (a może – nie chcemy?) mówić o swoich przekonaniach, o swej wierze,
by zaświadczyć o przynależności do Chrystusa…
Czasem jednak chciałoby się głośno
wypowiedzieć swoje myśli:
myśli – wątpliwości;
myśli – wskazania;
myśli, które nieustannie nurtują;
myśli będące świadectwem przyjaźni z
Chrystusem;
myśli, które pobudzają sumienie…
Wpis: 8 sierpnia godz.16:20