Dzisiaj Kościół katolicki obchodzi
uroczystość Przemienienia Pańskiego. Wsłuchujemy się kolejny raz w słowa
Ewangelii według świętego Mateusza: „Jezus
wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego, Jana, zaprowadził ich na górę wysoką,
osobno. Tam przemienił się wobec nich: Twarz Jego zajaśniała jak słońce,
odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i
Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Panie, dobrze,
że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden
dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany
osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, w którym
mam upodobanie, Jego słuchajcie”. Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i
bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: „Wstańcie,
nie lękajcie się”. Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego
Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: „Nie opowiadajcie
nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie”.
Zawsze mnie wzruszały te słowa… Jeszcze jako dziecko próbowałam sobie wyobrazić tę cudowną scenę przemienienia Pana Jezusa. Dzisiaj jest to doskonała okazja do przemyśleń… Na ile ja, my pragniemy przemiany – nie takiej, jak na Górze Tabor, ale przemiany swojego serca, myśli, czynów i w konsekwencji – swojego życia. Nasza przemiana – w odróżnieniu od przemienienia Pańskiego – trwa nieustannie, pod warunkiem, że tego pragniemy. I jeśli prosimy o pomoc Pana Jezusa!