Poprzedni tekst pobudza do kolejnych
refleksji… Codziennie przecież powtarzamy „Bądź wola Twoja”, kierując te słowa
do Pana Boga. Zastanawiam się bardzo często, jak to się przekłada na nasze
życie - życie chrześcijanina. Przecież to nic innego, jak Maryjne Fiat!!!
Niech się tak stanie! Niech tak będzie, jak Ty, Boże, to zaplanowałeś! Jeżeli
Ty, wielki Bóg, chcesz tego, co ma mnie spotkać, co ma się zdarzyć w moim
życiu, to znaczy, że mam Cię słuchać i również powiedzieć Fiat.
Zwłaszcza, że kierujesz się jedynie miłością! Do mnie i do każdego człowieka.
Znamy te prawdę, znamy, ale czy na co dzień ją przyjmujemy? Otóż to! Wprawdzie
powtarzamy Bądź wola Twoja, ale jakże często szukamy swoich dróg, swoich
rozwiązań… Tak na wszelki wypadek! Tymczasem Najświętsza Panienka pokazuje
jasno, że od razu należy wypowiedzieć swoje Fiat – z absolutną ufnością
i pełnym przekonaniem, że to, co mnie spotyka, jest dla mnie dobre, nawet gdy
boli. Zgodzić się, podjąć… Bo Bóg w swej wszechmocy i miłości z każdego zła potrafi
wyprowadzić dobro. On widzi w znacznie dalszej perspektywie niż my, ludzie…
Wpis: 10 grudnia g. 9:00