niedziela, 8 lutego 2015

Muzyka łagodzi obyczaje…

Już kiedyś odwoływałam się do tych słów, wypowiadanych często przez śp. Jerzego Waldorffa… Dzisiaj kolejny raz to potwierdzam! I niezmiennie uważam, że każdy rodzaj sztuki wyzwala w człowieku dobre uczucia, budzi pragnienia, które sięgają wyżyn nieba… Posłuchajmy na przykład nieśmiertelnej w swej doskonałości muzyki Mozarta, Bacha czy innych wielkich klasyków… Ileż autentycznej radości budzi muzyka księdza Vivaldiego! Wśród wielu utworów najbardziej rozpoznawalne są „Cztery pory roku”. Każda z nich pozwala przeżyć w szczególny sposób nostalgiczną, złotą  jesień, usłyszeć szelest spadających liści, ale także tych wesoło tańczących po ulicach i krople smętnego deszczu, który daje znać o kończącym się pogodnym lecie…
I zimę, skrzącą się tysiącem srebrzystych płatków śniegu, co dokonują niebywałych, karkołomnych piruetów, spadając z wysokiego nieba; zasypują ulice i domostwa, ciesząc dzieci i dorosłych… Pozwalają wsłuchać się w ciszę bielusieńkiego puchu, co niczym pierzynka – okrywa pola… 
I wiosnę, a wraz z nią radość budzącej się do życia przyrody, usłyszeć śpiew ptaków, co niczym artyści z filharmonii wyśpiewują chwałę Panu; wśród nich słowika, najwspanialszego śpiewaka wszech czasów, co wyczarowuje tęskne dźwięki dla zakochanych (i nie tylko!)…
I lato, nabrzmiałe ciepłem słonecznych promieni, i błękit nieba, i najpiękniejsze kolory tęczy, i ciszę lasu, pól i łąk, nad którymi śpiewa radosny skowronek…
A wszystkie tony radosne, zapadające głęboko w duszy…