Widocznie
ta cisza jest mi bardzo potrzebna, skoro ciągle do niej wracam… O ciszy w
czasie adoracji Najświętszego Sakramentu pisałam już kilkakrotnie… Wielu z nas
kocha ten piękny czas, gdy możemy klęczeć i wpatrywać się w święte oblicze
Chrystusa – wprawdzie niewidoczne dla oczu, ale widoczne dla serca…
Kocham też ciszę kościelną, gdy czekam w skupieniu na Mszę świętą… Uświadomiłam
to sobie dzisiaj rano! W kościele półmrok, rozświetlony delikatnym blaskiem lampek
na choinkach i przy żłóbku. W różnych miejscach
siedzą lub klęczą znajome mi osoby, szepcząc słowa modlitwy… Każdy z nas przynosi Panu Jezusowi swoje
radości i smutki, swoje prośby i podziękowania… A ON wsłuchuje się bardzo
uważnie i cierpliwie…
Czekamy
na Najświętszą Ofiarę, którą za chwilę odprawi kapłan… Cudowna cisza! Wszyscy
trwamy w niej, wielbiąc Boga… Pragniemy stanąć przy Tobie, Jezu, pod Krzyżem,
aby razem z Tobą przeżywać święte Misterium Golgoty… Dzwonek zwiastuje wejście
kapłana… Trwamy w ciszy, jesteśmy z Tobą i przy Tobie, Panie Jezu… Kolejne
momenty świętej Ofiary… I wreszcie Komunia święta! Wszyscy idziemy w procesji do
Ciebie… Kapłan podaje nam święty Chleb… Trudno mówić o tym bez wzruszenia! Bo
to Ty, sam Bóg, przychodzisz do naszych serc, napełniasz nas swoją bezgraniczną
świętą miłością, pokojem i ciszą… Nikną gdzieś daleko smutki, problemy codzienności…
Ty jesteś teraz najważniejszy! Jaki pokój w sercu…
W
kościelnej ciszy głos Boga usłyszysz…