Czasami
warto wyjść „na pustynię”, poza sferę codziennych spraw, często bardzo
trudnych;
nabrać
dystansu do życia, do tego wszystkiego, co męczy i przytłacza;
pomilczeć,
pobyć z sobą samym;
nie
rozważać trudności, ale pomodlić się i poprosić Pana Jezusa o pomoc w ich rozwiązaniu;
zwrócić
się do swojego Anioła Stróża z prośbą o „interwencję” – on zawsze na ratunek pospieszy…
Nieustanne mówienie o swych problemach niczego
nie zmieni, wręcz przeciwnie, może pogrążyć w rozpaczy…