sobota, 25 maja 2024

Czego nas uczy św. Andrzej Bobola?

 

Całkiem niedawno, bo 16 maja, obchodziliśmy święto św. Andrzeja Boboli. Wielki polski Święty, jeden z patronów naszej Ojczyzny. Co chciałby nam dziś powiedzieć? Dziś, gdy tyle swarów, różnych poglądów na te same tematy…

 Warto się zastanowić, czego możemy się nauczyć od św. Andrzeja Boboli. Wielu rzeczy, ale przede wszystkim wewnętrznej dyscypliny.

Św. Andrzej Bobola – wielki święty – uczy nas miłości do pana Boga i Ojczyzny, ale uczy nas także  wewnętrznej dyscypliny! Ale czym jest dyscyplina? Jest to bardzo pojemne słowo, zawiera bowiem wielkie bogactwo, a mianowicie pokorę, posłuszeństwo, niestrudzoność, gorliwość, wierność swoim przekonaniom. To także wysiłek, ofiarność, samozaparcie, niewzruszoność, żarliwość, silna wola, nieugiętość, sumienność, zapał, stanowczość, hart ducha, nieprzerwane trwanie przy Bogu – mimo przeciwności, siła woli, wytrwanie, niesłabnący zapał, gorliwość, konsekwencja, niepoddawanie się przeciwnościom, praca nad swoim charakterem. To wszystko osiągnął św. Andrzej Bobola!

Wewnętrzną dyscyplinę można osiągnąć w różny sposób. Na pewno poprzez siłę woli w stosowaniu praktyki różnych wyrzeczeń, np. wstawanie o określonej godzinie, wyrzeczenie jakichś potraw, stałą modlitwę w konkretnej intencji, np. tak polecaną przez Matkę Bożą „Nowennę pompejańską”.

To uodparnia nas na ataki diabelskie. Im większa twoja dyscyplina, tym mniejsza szansa na ataki diabła. Już samo trwanie w postanowieniu rodzi w nas dyscyplinę.

I tu z pomocą przybywa do nas św. Andrzej Bobola. Na jego przykładzie Pan Bóg pokazuje nam, jak - mimo ogromnych przeciwności - można osiągnąć wyżyny doskonałości duchowej.

Jaki był św. Andrzej Bobola? Z natury był bardzo trudnym człowiekiem – zarówno dla samego siebie, jak i dla otoczenia – opryskliwy, czasami złośliwy, impulsywny. Miał porywczy charakter, był skłonny do gniewu, uparty, niecierpliwy. „Porywczy, dumny szlachcic z Małopolski z charakterystycznymi dla swego czasu i pochodzenia wadami.” Jednym słowem był nam bardzo bliski - we wszystkich niedoskonałościach ludzkich. Nieustannie jednak pracował nad sobą, nad swoim charakterem, narzucił sobie surową dyscyplinę przemiany, by w końcu osiągnąć najwyższy stopień doskonałości chrześcijańskiej, dzięki czemu już za życia nazywano go świętym.

Kilka informacji o jego życiu… „Andrzej Bobola urodził się w roku 1591 w województwie sandomierskim. Wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w roku 1611. Wyświęcony na kapłana w roku 1622, pełnił najpierw obowiązki kaznodziei i moderatora Sodalicji Mariańskiej w Wilnie. Zostawszy misjonarzem wędrownym, od roku 1636 utwierdzał w wierze katolickiej liczne rzesze wiernych w trudnych dla Kościoła czasach. Zginął śmiercią męczeńską w Janowie na Polesiu w roku 1657, zamęczony z nienawiści do religii katolickiej. Został kanonizowany w roku 1938. Jego ciało spoczywa w kościele jezuitów w Warszawie. Święty Andrzej Bobola jest jednym z patronów Polski, patronuje też wielu kościołom i dziełom.” (Inf. z brewiarza)

Znany był jako niestrudzony misjonarz i ewangelizator. Nazywano go łowcą dusz (duszochwatem) i apostołem Polesia. Papież Pius XII poświęcił mu specjalną encyklikę, w której nazywa go „niezwyciężonym mocarzem, szermierzem Chrystusowym, łowcą dusz nieśmiertelnych, niestrudzonym Apostołem Chrystusa, świętym męczennikiem polskim, który  niezłomnie trwał przy wierze - nawet za cenę życia.” Pokazał go jako „wzór niezłomnej wiary i nieustraszonego męstwa dla wszystkich wiernych na całym świecie. Cokolwiek bowiem czy to do wierzenia, czy do pełnienia uczynkiem podaje katolicki Kościół, on całą siłą brał sobie do serca i jak najochotniej starał się wykonać. Dlatego od samego początku usiłował poskromić i do ładu doprowadzić te nieporządne skłonności, pracował z niesłabnącym nigdy zapałem nad tym, żeby duszę swoją przyozdobić we wszystkie chrześcijańskie cnoty.” (Z encykliki Piusa XII)

Pius XII napisał o nim tak: „Mając w pamięci tak ważne upomnienie Chrystusowe: „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech mnie naśladuje", Andrzej zabrał się najgorliwiej, do nabycia chrześcijańskiej pokory przez wzgardę samego siebie. A ponieważ z natury miał skłonność do wyniosłości i niecierpliwości oraz upór, wydał samemu sobie nieubłaganą walkę. Przez tę walkę wziął niejako krzyż Chrystusowy na ramiona i szedł z nim na Kalwarię, aby osiągnąć z pomocą łaski Bożej doskonałość upragnionej pokory, przez którą dochodzi się do wszystkich blasków świątobliwości chrześcijańskiej. Kierował się słowami św. Bernarda, że „odbudowa duchowa nie może dźwigać się inaczej, jak na mocnym fundamencie pokory”. Wyróżniał się poza tym wielką czcią Najświętszego Sakramentu, przed którym spędzał długie godziny oraz gorącą miłością Boga i bliźnich. (Cdn…)

 

Wpis: 25 maja godz. 10:50