niedziela, 12 maja 2024

W sakramencie Ciała i Krwi Pańskiej

objawia się człowiekowi wielka dobroć 

i miłość Boga

"Głos ucznia: Panie! Ufając Twej dobroci i Twemu wielkiemu miłosierdziu, przychodzę chory do Zbawiciela, głodny i spragniony do Źródła życia, ubogi do Króla niebios, sługa do Pana, stworzenie do Stwórcy, opuszczony do miłościwego Pocieszyciela mego.

Lecz skądże mi to, abyś Ty przychodził do mnie? Kimże ja jestem, żebyś się mi oddawał?

Czy odważy się grzesznik stanąć przed Tobą? A Ty, Panie, jakże raczysz przyjść do grzesznika?

Znasz sługę swego i wiesz, że nie ma w nim nic dobrego, abyś go aż tak obdarzał.

Wyznaję więc nicość moją, wielbię Twą dobroć i miłosierdzie i składam dzięki za Twą wielką miłość.

Albowiem sam z siebie to czynisz, a nie dla mych zasług, abym głębiej poznał Twą dobroć, rozpalił się gorętszą miłością i stał się bardziej pokorny.

Ponieważ Tobie tak się podoba i tak nakazałeś czynić, więc i mnie się podoba Twoja łaskawość: oby tylko złość moja nie stała się tu przeszkodą!

Jezu najsłodszy i najłaskawszy! Jaka cześć, dzięki i uwielbienie należy się Tobie po wieczne czasy, że pozwalasz nam przyjmować Twoje święte Ciało, którego dostojeństwa nikt nic zdoła wysławić.

Lecz o czym będę myślał przystępując do mego Pana w Komunii świętej? Uczcić Go godnie nie zdołam, a jednak pragnę Go przyjąć pobożnie.

Co wymyślę lepszego i zbawienniejszego nad to, że się zupełnie przed Tobą upokorzę i będę wysławiać Twoją nieskończoną dobroć dla mnie.

Wielbię Cię, mój Boże, i wysławiam na wieki. Gardzę sobą i oddaję się Tobie aż do głębi mojej nicości.

Oto Tyś Święty nad świętymi – ja skalany grzechami.

Skłaniasz się ku mnie, choć nie jestem godzien wznieść ku Tobie oczu.

Oto przychodzisz do mnie, chcesz ze mną być, wzywasz mnie do Twego stołu.

Pragniesz mi dać do pożywania pokarm niebieski, Chleb aniołów, będący Tobą samym, Chlebem Bożym, który z Nieba zstępuje i życie daje światu .

Oto źródło miłości! Tutaj jaśnieje Twoje zmiłowanie, za które jak Ci dziękować, jak uwielbić, Boże?

Jakże zbawienne było dla nas Twoje ustanowienie Najświętszego Sakramentu. Jak słodka i radosna uczta, w której Siebie samego dałeś nam na pokarm.

Cudowne są sprawy Twoje, Panie, wszechmocna Twoja potęga i niepojęta prawda! (…) Rzecz to dziwna i godna wiary, a ludzki rozum przewyższająca, że Ty, Panie i Boże mój, prawdziwy Bóg i człowiek, mieścisz się cały pod najmniejszą cząstką postaci chleba i wina i choć spożywany, zostajesz żywy.

Ty, Panie wszechrzeczy, który niczego nie potrzebujesz, chciałeś u nas zamieszkać przez swój Sakrament; zachowaj więc bez skazy moje serce i ciało, abym ze spokojnym i czystym sumieniem mógł częściej uczestniczyć w Twoich tajemnicach i przyjmować je dla zbawienia wiecznego. Tyś je uświęcił i ustanowił ku swojej chwale jako wieczne uobecnienie Twej miłości.

Wesel się, duszo moja, i dziękuj Bogu za dar tak wspaniały i pociechę szczególną, jaką ci Bóg zostawił na tym łez padole.

Albowiem ilekroć rozpamiętywasz tę tajemnicę i przyjmujesz Ciało Chrystusa, tylekroć spełniasz dzieło swego odkupienia i stajesz się uczestnikiem Chrystusowych zasług.

Jego miłość bowiem nigdy nie maleje, a skarby Jego miłosierdzia nigdy się nie wyczerpują.

Dlatego z ciągle nową świeżością ducha powinieneś przygotowywać się na przyjęcie tego Sakramentu i z pilną uwagą rozważać wielką tajemnicę zbawienia.

Msza święta, kiedy ją odprawiasz lub w niej uczestniczysz, powinna być dla ciebie tak wielka, nowa i radosna, jak gdyby dziś Chrystus po raz pierwszy zstąpił do łona Dziewicy i stał się człowiekiem albo wisząc na krzyżu, cierpiał i umierał dla zbawienia ludzi." (Źródło: Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, s. 308 - 311)

 

Wpis: 12 maja godz. 11:11