piątek, 31 maja 2024

"Ciebie, Boga wysławiamy" - Hymn dziękczynny

Wokół uroczystości BOZEGO CIAŁA

 

Jak już wiele razy wspominałam, w moich rodzinnych Pniewach od ponad stu lat przy naszym domu budowaliśmy ołtarz na uroczystość Bożego Ciała. Każdego roku wspominam z wielkim wzruszeniem to niezwykłe wydarzenie. Poprzedzone było wielodniowymi przygotowaniami. Moja babcia Stanisława i mama czuwały nad obrusami, wyłogami na oknach; a to wszystko w nieskazitelnej bieli. Ojciec wraz z p. Smelką (lokalnym artystą malarzem) zajęci byli stroną techniczną. Przez cały tydzień znajome panie plotły girlandy z liści klonowych, a girland było ponad trzydzieści metrów. Pamiętam ich świeży zapach unoszący się wokoło. Wszystko na chwałę Pana Jezusa, który przechodził ulicami Pniew, przyglądał się ludziom, ich domom, błogosławił!

To wszystko było udziałem mojego szczęśliwego dzieciństwa. I wraca, bo pozostało w pamięci i w sercu!

Ale pamiętam też czas po uroczystości… Emocje opadają, bo – nie ma co ukrywać – iż obok wielkiej radości, że na naszym ołtarzu gości sam Bóg, jest też pewien stres. Czy wszystko się uda? Czy wielki wazon (nota bene prezent ślubny moich Rodziców) nie spadnie z ołtarza? Czy świeczki nie zgasną? Czy nie zacznie padać deszcz?

Po uroczystości ludzie rozchodzą się do swoich domów… Wielu z nich podchodzi do naszego domu, by zerwać gałązki młodych brzózek i później zawiesić je w swoich domach. Jest to bardzo miły zwyczaj, przy okazji można też zamienić kilka słów z dawno niewidzianymi znajomymi. Panuje serdeczna atmosfera.

Wszystko wraca na swoje miejsce – podium, stół, świeczniki, figury i obrazy… Aż do następnego roku.

Pamiętam z dzieciństwa również humorystyczne zdarzenia.  Po procesji (kiedyś nie było Mszy św. na rynku) panowie ściągali girlandy, spiesząc się, by nie zaskoczył deszcz. Bo było najczęściej tak, że w czasie procesji świeciło słońce, a krótko po niej zaczynało padać. Na ten moment czekaliśmy wraz okolicznymi dzieciakami. Przybiegała cała gromada. Ciągnęliśmy girlandy na podwórze i zawijaliśmy się w nie – im wyżej sięgały, tym lepiej Na końcu nikt z nas nie umiał się wydobyć. Ależ to była frajda!

Pamiętam też inne zdarzenie… Miałam trochę ponad sześć lat, a mój brat – trochę więcej niż trzy. Namówiłam go do skakania po brzegu podium, które stało ukosem oparte o ścianę domu gospodarczego. Jako dzieci nie ważyliśmy wiele, ale energiczne skoki spowodowały, że podium się przewróciło i całkowicie nas przykryło! Nie muszę Wam mówić, co to było! Jaki strach! Krzyczeliśmy tak przeraźliwie, że w końcu usłyszał nas ojciec, podniósł podium i… spuścił mi lanie – jako pomysłodawczyni! Musiał przeżyć stres jeszcze większy niż my!

Te zdarzenia w niczym nie umniejszyły powagi wielkiej uroczystości! Boże Ciało – to przecież święto radości, czczone z wielkim pietyzmem!

 

Wpis: 31 maja godz. 9:30

środa, 29 maja 2024

Dzisiaj uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa


I znowu Chrystus w białej Hostii ukryty

spogląda  ze złotej monstrancji

w bielutki welon spowitej.

Wysoko uniesione kapłańskie  ręce

pokazują Boga, Króla Nieba i Ziemi.

 

Nasz Pan wychodzi na ulice,

przemierza wioski i miasta,

najbardziej odległe zakątki

ojczystej, polskiej ziemi…

Zagląda do domów, szkół i szpitali,

kroczy po polach, łąkach i drogach,

wyciąga ręce pełne miłości i błogosławi:

 

Przyjdźcie do Mnie wszyscy,

utrudzeni życiem, chorobą, zgryzotą…

Przyjdźcie wielcy tego świata i ludzie prości!

 

Gdy patrzę na Ciebie, w świętej Hostii ukryty,

Jezu mój, cisną się słowa pełne miłości:

Dziękuję, że jesteś, na co dzień i w święta,

każdego dnia…

Jak niewiele trzeba, by Twej miłości dotknąć,

aby być z Tobą w dzień szary i jasny,

by Cię umieścić na zawsze w swym sercu!

Zawsze jesteś, za wszystko wystarczasz!

 

Zanurzam się w Twojej miłości,

bo taka wielka, jak ocean bezkresna,

 wszechogarniająca.

I nigdy nie umiera!

Obdarzasz miłością, dajesz nam siłę,

dajesz nam wszystko!

Bo sam jesteś największą Miłością!

 


30 maja godz. 6:27

 


 

Święta Urszula – to jedna z najradośniejszych Świętych. Promowała uśmiech i sama była jednym wielkim uśmiechem. Promieniowała nim wszędzie, gdzie tylko się pojawiła, a przecież życie nie szczędziło jej smutków, porażek i najróżniejszych problemów.

Dzisiaj Kościół obchodzi jej święto. Jej doczesne szczątki spoczywają w moich rodzinnych Pniewach. (Dodam, że ciało nie uległo rozpadowi.) To święto niezwykle radosne! Przed kilkoma laty napisałam w tym miejscu, że św. Urszula była ambasadorem radości. Uśmiech zdobi jej twarz na wszystkich wizerunkach. A przecież nie miała życia usłanego różami! Było na nim więcej kolców niż radości. Ale wszystko potrafiła przezwyciężyć – wszystkie przeciwności! Była wzorem Człowieka, Patrioty i Służebnicy Boga.

O szczegółach jej ofiarnego życia można przeczytać na stronie Sanktuarium św. Urszuli Ledóchowskiej w Pniewach, do czego serdecznie zachęcam. Ja ograniczę się do podkreślenia niezwykłej miłości św. Urszuli do Boga i człowieka, bezgranicznej ufności w pomoc Bożą, niezrażonej żadnymi przeszkodami w  ofiarnej służbie.

Pamiętam dzieci – wojenne sieroty - które przywiozła do Pniew, zapewniając im w klasztorze opiekę.

Święta Urszula – to wielka postać. Wzór dla każdego z nas! To jeden wielki, promienny uśmiech! Życzmy sobie takiego uśmiechu na każdy dzień, będzie nam łatwiej pokonywać przeciwności życia. 

 

Wpis: 29 maja godz. 11:10




Wpis:29 maja godz. 9:35

 

wtorek, 28 maja 2024


 

Czego nas uczy św. Andrzej Bobola? (3)

 

Na koniec swej encykliki Pius XII skierował „Odezwę do Narodu Polskiego”:

 „Skoro bowiem Andrzej Bobola z nich wyszedł i ich ziemi nie tylko blaskiem rozlicznych cnót, ale i krwią męczeńską uświetnił, jest on dla nich wspaniałą ozdobą i chlubą. Niechże więc, idąc za jego świetlanym przykładem, Polacy nadal bronią ojczystej wiary przeciw wszystkim niebezpieczeństwom, niech usiłują obyczaje do norm chrześcijańskich dostosować, niech będą przekonani i za największą chwałę swojej Ojczyzny uważają, jeżeli przez nieugięte naśladowanie niezachwianej cnoty przodków to osiągną, żeby Polska zawsze wierna - była dalej „przedmurzem chrześcijaństwa”.

*Nie bez przyczyny bardzo często mówiąc o św. Andrzeju używa się słów: „Święty na trudne czasy”. Swoim wstawiennictwem niejednokrotnie uratował Polskę przed napaścią czy wojną.

*Święty Andrzej Bobola jest wzorem niezłomnej wiary, poświęcenia i odwagi, umiłowania Ojczyzny, dlatego idąc za jego przykładem warto zacytować słowa ks. Niżnika: „To nie ludzie panują nad historią, ale Bóg. Proszę, módlmy się za Ojczyznę!”

*Święty Andrzej Bobola skupiał wokół siebie ludzi w czasach trudnych doświadczeń naszej Ojczyzny. Jednał ich w modlitwie i w działaniu ku odrodzeniu narodowemu, ku ocaleniu Polski.

*Czym dziś porywa nas Święty? Z jednej strony potęgą miłości, odwagą, wiedzą, determinacją, wewnętrzną dyscypliną, a z drugiej – zwykłością swoich wad, typowych nie tylko dla jego stanu i czasów, w których żył, czy zapalczywością, która prowadziła go do heroicznego męstwa. Człowiek z krwi i kości, męczennik, prorok, Święty. Wciąż trwa i zaprasza do tworzenia wspólnoty.

*W trudnych czasach komunizmu, święty Andrzej Bobola patronował Jasnogórskim Ślubom Narodu Polskiego, które Prymas Tysiąclecia – kardynał Stefan Wyszyński napisał 16 maja 1956 roku, w dniu jego święta patronalnego. Śluby te złożono 26 sierpnia, w trzechsetlecie Ślubów Lwowskich króla Jana II Kazimierza, którego autorstwo przypisuje się św. Andrzejowi Boboli.

*„Może św. Andrzej Bobola, pomoże nam, abyśmy byli prawdziwymi świadkami wiary i miłości, abyśmy umieli się uśmiechać do ludzi i abyśmy często używali słów: przepraszam i przebaczam – to byłaby wspaniała droga.” (ks. Wacław Oszajca)

*Ksiądz Józef Niżnik, kustosz Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie, opublikował wyjątkową książkę pt. „Św. Andrzej Bobola. Bohater Chrystusowy”. Nie jest to zwykła biografia świętego. Książka ta jest wezwaniem do totalnego zawierzenia Bogu i oddania się w opiekę św. Andrzejowi Boboli.

 

Wpis: 28 maja godz. 9:10

poniedziałek, 27 maja 2024

Czego nas uczy św. Andrzej Bobola? (2)

 

Św. Andrzej Bobola nauczał podstaw wiary, rozbudzał w młodych sercach kult Eucharystii i gorące nabożeństwo do Najświętszej Panny, nie szczędząc żadnych trudów - przez kazania i misyjne wyprawy, by wszędzie szerzyć katolicką wiarę żywą, bogatą w dobre uczynki.

Na rozkaz swoich przełożonych Andrzej po miastach, miasteczkach i wioskach z płomiennym zapałem wiarę od błędnych naleciałości oczyścił, na mocnych podstawach oparł i na powrót doprowadził do jedynej Chrystusowej owczarni. Dlatego też zarówno wierni, jak i schizmatycy nadali mu miano „duszochwata”, czyli łowcy dusz nieśmiertelnych.(…)

Nie lękając się ani śmierci, ani katuszy, zapalony miłością Bożą i bliźnich ratował przed wyrzeczeniem się wiary tych, których odszczepieńcy błędami swoimi starali się usidlić. Niezmordowanie umacniał wszystkich w wyznawaniu Chrystusowej prawdy. Stało się jednak, że 16 maja 1657 roku, w samo święto Wniebowstąpienia Pańskiego, został pochwycony w okolicy Janowa przez wrogów katolickiego imienia. Pojmanie to nie wywoływało w nim trwogi, ale raczej niebiańską radość, wiemy bowiem, że zawsze męczeństwa pragnął. (…)

Po obiciu kijami i dotkliwych policzkach, przywiązany sznurem do konia, ciągniony był przez jeźdźca na powrozie męczącą i krwawą drogą do Janowa, gdzie czekała go ostatnia katusza. Zapytany, czy jest łacińskim księdzem, Andrzej odparł: „Jestem katolickim kapłanem. W tej wierze się urodziłem i w niej też chcę umrzeć. Wiara moja jest prawdziwa i do zbawienia prowadzi. Wy powinniście żałować i pokutę czynić, bo bez tego w waszych błędach zbawienia nie dostąpicie. Przyjmując moją wiarę, poznacie prawdziwego Boga    i wybawicie dusze swoje.” (…)

Te słowa wprawiły zbrodniarzy w taką wściekłość, że z niesłychanym okrucieństwem zaczęli stosować najsroższe męki.(…) Wyrwano mu prawe oko, w różnych miejscach zdarto mu skórę, okrutnie przypiekając rany ogniem                                   i nacierając je szorstką plecionką. I na tym nie koniec: obcięto mu uszy, nos i wargi, a język wyrwano przez otwór zrobiony w karku, ostrym szydłem ugodzono go w serce. Aż nareszcie niezłomny bohater około godziny trzeciej po południu, dobity cięciem miecza, doszedł do palmy męczeńskiej. (…)

Tak wyglądała męka Andrzeja Boboli, by wszystkie po całym świecie dzieci Kościoła nie tylko spoglądały na niego z podziwem, ale z podobną wiernością starały się naśladować czystość jego nauki katolickiej, niezłomność jego wiary i to męstwo, z jakim aż do męczeńskiego końca walczył o cześć i chwałę Chrystusową” – napisał Pius XII. (cdn.)

 

Wpis: 27 maja godz. 15:25

niedziela, 26 maja 2024

 

Orędzie Matki Bożej

przekazane w Medjugorje 25maja 2024 r.

 

„Drogie dzieci! W tym czasie łaski wzywam was do modlitwy sercem. Dziatki, zakładajcie grupy modlitewne, grupy, gdzie będziecie się motywować do dobrego i wzrastać w radości.

Dziatki, jesteście jeszcze daleko. Dlatego ciągle od nowa się nawracajcie i wybierajcie drogę świętości i nadziei, aby Bóg dał wam pełnię pokoju. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”




Moja Mama była niezwykłą kobietą!

Miała delikatne rysy i piękny uśmiech.

Byłam dumna, że mam taką Mamę!

Lubiłam z nią chodzić na spacery,

rozmawiać o sprawach dużych i małych,

słuchać jej opowieści o dawnych czasach,

patrzeć na nią…

Uczyła nas modlitwy, dobrego życia,

była ukojeniem i dobrocią samą,

była naszą ukochaną Mamą!

Ogarniała nas – dzieci - matczyną miłością,

była samą dobrocią, uśmiechem, czułością.

Jak wiele chciałabym jej jeszcze powiedzieć

poradzić się, poopowiadać…

Wierzę, że patrzysz na mnie z wysokiego nieba,

że wspierasz  modlitwą, gdy mi ciężko,

że jesteś ze mną, chociaż Cię nie ma

już tyle lat,

Mamo!

 

W Święto Matki, godz. 11:25 


sobota, 25 maja 2024

Czego nas uczy św. Andrzej Bobola?

 

Całkiem niedawno, bo 16 maja, obchodziliśmy święto św. Andrzeja Boboli. Wielki polski Święty, jeden z patronów naszej Ojczyzny. Co chciałby nam dziś powiedzieć? Dziś, gdy tyle swarów, różnych poglądów na te same tematy…

 Warto się zastanowić, czego możemy się nauczyć od św. Andrzeja Boboli. Wielu rzeczy, ale przede wszystkim wewnętrznej dyscypliny.

Św. Andrzej Bobola – wielki święty – uczy nas miłości do pana Boga i Ojczyzny, ale uczy nas także  wewnętrznej dyscypliny! Ale czym jest dyscyplina? Jest to bardzo pojemne słowo, zawiera bowiem wielkie bogactwo, a mianowicie pokorę, posłuszeństwo, niestrudzoność, gorliwość, wierność swoim przekonaniom. To także wysiłek, ofiarność, samozaparcie, niewzruszoność, żarliwość, silna wola, nieugiętość, sumienność, zapał, stanowczość, hart ducha, nieprzerwane trwanie przy Bogu – mimo przeciwności, siła woli, wytrwanie, niesłabnący zapał, gorliwość, konsekwencja, niepoddawanie się przeciwnościom, praca nad swoim charakterem. To wszystko osiągnął św. Andrzej Bobola!

Wewnętrzną dyscyplinę można osiągnąć w różny sposób. Na pewno poprzez siłę woli w stosowaniu praktyki różnych wyrzeczeń, np. wstawanie o określonej godzinie, wyrzeczenie jakichś potraw, stałą modlitwę w konkretnej intencji, np. tak polecaną przez Matkę Bożą „Nowennę pompejańską”.

To uodparnia nas na ataki diabelskie. Im większa twoja dyscyplina, tym mniejsza szansa na ataki diabła. Już samo trwanie w postanowieniu rodzi w nas dyscyplinę.

I tu z pomocą przybywa do nas św. Andrzej Bobola. Na jego przykładzie Pan Bóg pokazuje nam, jak - mimo ogromnych przeciwności - można osiągnąć wyżyny doskonałości duchowej.

Jaki był św. Andrzej Bobola? Z natury był bardzo trudnym człowiekiem – zarówno dla samego siebie, jak i dla otoczenia – opryskliwy, czasami złośliwy, impulsywny. Miał porywczy charakter, był skłonny do gniewu, uparty, niecierpliwy. „Porywczy, dumny szlachcic z Małopolski z charakterystycznymi dla swego czasu i pochodzenia wadami.” Jednym słowem był nam bardzo bliski - we wszystkich niedoskonałościach ludzkich. Nieustannie jednak pracował nad sobą, nad swoim charakterem, narzucił sobie surową dyscyplinę przemiany, by w końcu osiągnąć najwyższy stopień doskonałości chrześcijańskiej, dzięki czemu już za życia nazywano go świętym.

Kilka informacji o jego życiu… „Andrzej Bobola urodził się w roku 1591 w województwie sandomierskim. Wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w roku 1611. Wyświęcony na kapłana w roku 1622, pełnił najpierw obowiązki kaznodziei i moderatora Sodalicji Mariańskiej w Wilnie. Zostawszy misjonarzem wędrownym, od roku 1636 utwierdzał w wierze katolickiej liczne rzesze wiernych w trudnych dla Kościoła czasach. Zginął śmiercią męczeńską w Janowie na Polesiu w roku 1657, zamęczony z nienawiści do religii katolickiej. Został kanonizowany w roku 1938. Jego ciało spoczywa w kościele jezuitów w Warszawie. Święty Andrzej Bobola jest jednym z patronów Polski, patronuje też wielu kościołom i dziełom.” (Inf. z brewiarza)

Znany był jako niestrudzony misjonarz i ewangelizator. Nazywano go łowcą dusz (duszochwatem) i apostołem Polesia. Papież Pius XII poświęcił mu specjalną encyklikę, w której nazywa go „niezwyciężonym mocarzem, szermierzem Chrystusowym, łowcą dusz nieśmiertelnych, niestrudzonym Apostołem Chrystusa, świętym męczennikiem polskim, który  niezłomnie trwał przy wierze - nawet za cenę życia.” Pokazał go jako „wzór niezłomnej wiary i nieustraszonego męstwa dla wszystkich wiernych na całym świecie. Cokolwiek bowiem czy to do wierzenia, czy do pełnienia uczynkiem podaje katolicki Kościół, on całą siłą brał sobie do serca i jak najochotniej starał się wykonać. Dlatego od samego początku usiłował poskromić i do ładu doprowadzić te nieporządne skłonności, pracował z niesłabnącym nigdy zapałem nad tym, żeby duszę swoją przyozdobić we wszystkie chrześcijańskie cnoty.” (Z encykliki Piusa XII)

Pius XII napisał o nim tak: „Mając w pamięci tak ważne upomnienie Chrystusowe: „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech mnie naśladuje", Andrzej zabrał się najgorliwiej, do nabycia chrześcijańskiej pokory przez wzgardę samego siebie. A ponieważ z natury miał skłonność do wyniosłości i niecierpliwości oraz upór, wydał samemu sobie nieubłaganą walkę. Przez tę walkę wziął niejako krzyż Chrystusowy na ramiona i szedł z nim na Kalwarię, aby osiągnąć z pomocą łaski Bożej doskonałość upragnionej pokory, przez którą dochodzi się do wszystkich blasków świątobliwości chrześcijańskiej. Kierował się słowami św. Bernarda, że „odbudowa duchowa nie może dźwigać się inaczej, jak na mocnym fundamencie pokory”. Wyróżniał się poza tym wielką czcią Najświętszego Sakramentu, przed którym spędzał długie godziny oraz gorącą miłością Boga i bliźnich. (Cdn…)

 

Wpis: 25 maja godz. 10:50

 

czwartek, 23 maja 2024

Ocalić od zapomnienia!

 

Ocalić od zapomnienia,

zamknąć w albumie wspomnień

tysiące zdarzeń

ważnych, radosnych, pięknych,

dziesiątki ludzi o sercach wielkich.

            

Błądzą wspomnienia po krainie cieni…

Nauczyciele surowi, lecz jakże wspaniali!

Pan od historii, co przemycić umiał

prawdę o polskich dziejach,

Pan od matematyki, entuzjasta Pitagorasa,

przed którym drżała cała nasza klasa,

Pan Jan od polskiego, co wielki respekt budził

kochał wszystko, co polskie i mimo trudnych czasów

wyprowadzić nas pragnął na porządnych ludzi,

Pani od geografii, co przeżyła gehennę zesłania

i Pani, co tak pięknie pejzaże malowała…

O wielu jeszcze można by snuć opowieści!

Jak wielkie to już grono!

Pokój nauczycielski by nie pomieścił!

                                                   

A inne wspomnienia, co w sercu zostały?

Dziadek i babcia o pooranych twarzach,

tacy kochani, tak bliscy, prawdziwi,

serdeczni i w sercach wnuków wiecznie żywi.

I druga babcia samotna od lat wielu,

bo Marceli odszedł do Pana bardzo dawno temu.

Elegancka, wytworna, prawdziwa dama,

również przez wnuków bardzo kochana.

 

Matczyne ręce pełne czułości,

surowy wzrok Ojca i… pełen miłości!

Opowieści o dawnych ludziach i ciekawych krajach

i każdy gest czuły, i ten, co za psoty łajał;

i śpiew słowika w parku pniewskim,

co pięknymi trelami w tonacji a’moll

w wieczór majowy wabił ukochaną.

I pniewskie jezioro, zamarznięte w zimie

tak szczelnie, że nawet drogę służyło.

I tajemnicza legenda, którą nam, dzieciom,

opowiadał pan Igiel - rybak stary…

I stare drzwi w kościele,

co podobno z jeziora wyłowione.

I kamienna chrzcielnica, co od zarania

przy wejściu do kościoła złe duchy przegania.

 

Tyle postaci zostało w pamięci

Zwyczajni ludzie i kapłani święci…

Ksiądz Bolesław,

co w wielkim akwarium rybki hodował,

i ksiądz Stanisław,

co swymi żartami dzieci zjednywał;

i drugi Stanisław wielkiej pobożności

tak często u siebie maturzystów gościł…

 

Wszyscy już zamieszkali w niebieskich przestworzach,

głoszą Bożą chwałę wśród anielskich dworzan.

Kochani, wspaniali, niebiescy rezydenci!

Żyją w mojej wdzięcznej pamięci!

środa, 22 maja 2024

Skarby Kościoła 22 maja | św. Rita z Cascii

Ile warte jest życie?!

 

Ile jest warte życie?

często stawiam sobie to pytanie

ile jest warte, skoro takie krótkie

a tak pełne niespodzianek,

pełne krzyżyków, zakrętów,

kamieni przydrożnych,

łez niechcianych,

zdarzeń nieprzewidzianych

i wielkich niewiadomych…

 

A może inne należy postawić pytanie…

Ile byłoby warte moje życie,

gdyby zabrakło Twojej przyjaźni, Panie!

Gdybyś nie był tak blisko codziennie, w każdej chwili…

Gdyby zabrakło Twoich dobrych rąk,

zawsze wyciągniętych z gestem pomocy!

Gdyby zabrakło Twojej miłości,

co taka czuła i ciągle niezmienna,

zawsze wielka i nieustanna!

Gdyby zabrakło Twego uśmiechu,

który wysyłasz mi nawet z krzyża!

Gdybyś nie ukrył się w tym kawałku Chleba,

co siłę daje i moc do trwania!

 

Kocham Cię, Panie, Miłości jedyna, mój Jezu!

 

wtorek, 21 maja 2024

Ks. Jan Twardowski, wiersz o kapłaństwie

 

Własnego kapłaństwa się boję,
własnego kapłaństwa się lękam
i przed kapłaństwem w proch padam,
i przed kapłaństwem klękam.

W lipcowy poranek mych święceń
dla innych szary zapewne –
jakaś moc przeogromna
z nagła poczęła się we mnie.

Jadę z innymi tramwajem –
biegnę z innymi ulicą –
nadziwić się nie mogę
swej duszy tajemnicą

 

niedziela, 19 maja 2024

 40-LECIE KAPŁAŃSTWA

KS. PROBOSZCZA TOMASZA SZUKALSKIEGO

 


Dziękujemy Księdzu Proboszczowi za Jego duchowe przewodnictwo, umacnianie nas w wierze, a nade wszystko – za przykład niezłomnej wiary.

Stałeś się godnym następcą śp. ks. Prałata, Czcigodny Księże Proboszczu! Zapisałeś się w naszej parafii jako gorliwy kapłan, bardzo skromny człowiek i doskonały gospodarz! Kościół pięknieje z roku na rok, ciągle w nim przybywa nowych, wspaniałych elementów.

Dziękujemy za lata ofiarnej pracy dla naszej parafialnej społeczności! Pracy, w której na pierwsze miejsce wybija się troska o nasze życie duchowe.

 Życzymy Ci, Drogi Księże Proboszczu, nieustannej pomocy Bożej w dalszym prowadzeniu swych owieczek ku niebieskiej ojczyźnie. Niech wspiera Cię moc Ducha Świętego i ustawiczna, macierzyńska pomoc Maryi, którą tak bardzo kochasz.

Niech ma Cię w szczególnej opiece  również nasz patron – święty Antoni. Niech zawsze dopisuje Ci zdrowie – tak bardzo potrzebne  w Twojej trudnej posłudze. Czuj się dobrze wśród swoich parafian. Bądź nadal naszym duchowym przewodnikiem w drodze do niebieskiej ojczyzny!

Sercem przepełnionym wdzięcznością mówimy: „Bóg zapłać!” 


piątek, 17 maja 2024

Wartość posłuszeństwa

 

Co pewien czas wracam do tych samych spraw, bo przecież życie toczy się nieustannie i gdy dokładniej przyjrzymy się sobie, to dostrzeżemy coraz więcej swoich niedoskonałość! Bo pychą byłoby stwierdzenie, że już pozbyliśmy się swoich wad, przypadłości, błędów… Jeżeli komuś tak się wydaje, to jest w wielkim błędzie! Zły duch nie śpi, wręcz przeciwnie – krąży wokół nas, czy tego chcemy, czy też nie! I szuka okazji, by nas zachęcić do złego – niedobrych myśli, słów, czynów… Jest wrogiem posłuszeństwa od zarania dziejów. To najpiękniejszy anioł Lucyfer wypowiedział Bogu posłuszeństwo, mówiąc: Non serviam!  A wraz z nim – wielu pomniejszych złych duchów. Krążą po świecie, zapalając nasze serca nienawiścią, złością, nakłaniając do niecnych czynów i skłócając ludzi na wszystkich kontynentach! To przecież widać!

 

Posłuszeństwo Bogu, a co za tym idzie – Jego prawom, czyni człowieka wolnym! W najpełniejszym wymiarze! Warto się nad tym głębiej zastanowić! Bo to posłuszeństwo opiera się na akceptacji Bożych przykazań. Dał je Bóg, powodowany miłością do człowieka. Tymczasem jakże często swoim życiem powtarzamy za zbuntowanymi aniołami: Non serviam!  I co z tego wynika? Jeden wielki chaos i ból istnienia. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i zobaczyć, co dzieje się w świecie, który coraz bardziej ucieka od Boga, lekceważy Jego prawa, nie chcąc być Mu posłusznym …

     Posłuszeństwo jest trudne – przekonujemy się o tym każdego dnia, słysząc podszepty szatana. Ale pokonanie samego siebie jest możliwe. Przecież Pan Jezus wyraźnie mówi: „Starczy ci Mojej łaski!” Dodajmy – łaski, która pomoże nam pokonać niecierpliwość, złość, nieposłuszeństwo Bogu, niedowiarstwo, a nade wszystko – pychę!

 

Wpis: 17 maja godz. 16:30

środa, 15 maja 2024

 

Modlitwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa – 

odmawiana przez ojca Pio

 

1. O, mój Jezu, Któryś powiedział: „Proście a otrzymacie, szukajcie a znajdziecie, pukajcie a otworzą wam”,
oto pukam, szukam, proszę o łaskę…

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…

2. O, mój Jezu, Któryś powiedział: „O cokolwiek będziecie prosili Ojca, da wam w Imię Moje”, oto ja w imię Twoje proszę Twego Ojca o łaskę…

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…

3. O, mój Jezu, Któryś powiedział: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”, oto w oparciu o nieomylność Twoich słów proszę Cię o łaskę…

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…

Najświętsze Serce Jezusa wierzę i ufam Tobie!

Najświętsze Serce Jezusa, Które nie możesz tylko jednego, mianowicie nie ulitować się nad nieszczęśliwymi, miej miłosierdzie nade mną biednym grzesznikiem i udziel mi łaski, o którą Cię proszę przez Niepokalane Serce Maryi, Twojej i naszej Matki.

Święty Józefie, tak bardzo złączony z Najświętszym Sercem Jezusa, módl się za nami !

 

Wpis: 15 maja godz. 13:25

wtorek, 14 maja 2024

O wartości Komunii świętej

 

„Głos ucznia. Panie i Boże mój, uprzedź sługę swego błogosławieństwem swej dobroci, abym mógł godnie i święcie przystąpić do Twego Najświętszego Sakramentu.

Pociągnij me serce ku sobie i wyrwij je z ociężałej gnuśności. Przyjdź mi z pomocą, aby duch mój zakosztował słodyczy tego Sakramentu, ukrytej w nim obficie.

Oświeć me oczy, aby mogły wpatrywać się w tę wielką tajemnicę. Umocnij mnie, abym w nią wierzył wiarą niezachwianą.

Twoim jest ona dziełem, a nie ludzi; z Twego ustanowienia, a nie z ludzkiego wymysłu.

Stąd nikt o własnej mocy nic zdoła jej pojąć ani zrozumieć, gdyż przewyższa zdolność nawet anielskiego poznania.

Czy więc ja, niegodny grzesznik, proch i popiół, mogę dociec i cokolwiek pojąć z tak wzniosłej i świętej tajemnicy?

2.Panie, idę do Ciebie w prostocie serca, w dobrej i mocnej wierze, na Twój rozkaz, ze czcią i nadzieją, wierząc szczerze, że Ty, Bóg i człowiek, jesteś tu obecny w tym Najświętszym Sakramencie.

Chcesz przecież, abym Cię przyjął i w miłości się z Tobą zjednoczył.

Przeto zwracam się z prośbą do Twej hojności i błagam o tę szczęśliwą łaskę, abym cały rozpłynął się w Tobie i napełnił miłością, i nigdy nie szukał innej pociechy.

Ten bowiem najwyższy i najczcigodniejszy Sakrament jest zbawieniem duszy i ciała, lekarstwem na wszelką niemoc duchową; leczy me błędy, ujarzmia żądze, zwycięża lub zmniejsza natarczywość pokus, napełnia coraz większą łaską, pomnaża kiełkującą cnotę, utwierdza wiarę, umacnia nadzieję, roznieca i rozprzestrzenia miłość.

Wiele już dóbr udzieliłeś i stale w tym Sakramencie udzielasz swoim wybranym, którzy pobożnie przyjmują Ciebie, Boże mój, Zbawco mej duszy, Lekarzu ułomności ludzkiej i Dawco wszelkiej radości wewnętrznej.

Albowiem w rozmaitych utrapieniach krzepisz pociechami, z otchłani zwątpienia dźwigasz ku nadziei w Twoją opiekę, ożywiasz i oświecasz jakąś nową łaską tak dalece, że ci, którzy przed Komunią św. czuli się niespokojni i oziębli, umocnieni niebieskim chlebem i napojem doznają w sobie wszelkiej przemiany.

Postępujesz łaskawie z Twymi wybranymi, aby rzeczywiście uznali i prawdziwie doświadczyli bezgranicznej swojej słabości i mocy Twej dobroci i łaski.

Sami z siebie są zimni, opieszali, niepobożni; dzięki Twej lasce stają się żarliwi, ochotni i Tobie oddani.

Któż bowiem, stanąwszy pokornie u źródła słodyczy, choć odrobiny jej nie zaczerpnie?

Kto stojąc przy wielkim płomieniu, choć trochę się nie zagrzeje?

Ty, Panie, jesteś źródłem zawsze pełnym i obficie płynącym, Tyś ogniem wiecznie gorejącym, który nigdy nie gaśnie.

Dlatego jeśli mi nie wolno czerpać z pełni samego źródła i pić do sytości, przyłożę usta do niebieskiej krynicy i pochwycę choćby małą kroplę, aby ugasić moje pragnienie i nie popaść w zupełną oschłość.

Nie zdołam wprawdzie dorównać duchom niebieskim i zapłonąć ogniem cherubinów i serafinów, będę jednak usiłował tak potęgować w sobie ducha oddania i pobożności, ażeby rozniecić choć iskierkę Bożego żaru, przyjmując z pokorą ten ożywczy Sakrament.

Czego mi zaś nie dostaje, Ty dobry Jezu, Zbawco najświętszy, zechciej łaskawie i miłościwie dopełnić we mnie, skoro wezwałeś do Siebie wszystkich, mówiąc: przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię .

Pracuję w pocie czoła, gnębi mnie cierpienie, uginam się pod ciężarem grzechów, niepokoją mnie pokusy, namiętności nacierają i dręczą; nie mam nikogo, kto by mnie wspomógł, wyswobodził i zbawił, jak tylko Ciebie, Boże mój i Zbawco. Tobie oddaję siebie i wszystko, abyś mnie strzegł i wiódł do życia wiecznego.

Ty, któryś mi dał Swe Ciało na pokarm i Krew na napój, zechciej mnie przyjąć ku czci i chwale Twego imienia.

Spraw, Panie, Boże mój i Zbawicielu, aby przystępowanie do twych świętych tajemnic potęgowało we mnie pragnienie oddania się Tobie.” ((Źródło: Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, s. 317 - 310)