Musimy sobie uświadomić prawdę o sobie.
Wszyscy jesteśmy słabymi ludźmi – na co dzień nie ma bohaterów! Wszyscy
niesiemy w sobie ułomności, słabości, wady... Jakkolwiek by ich nie nazwać,
przeszkadzają w obcowaniu z innymi ludźmi! Mamy inne oczekiwania, inne poglądy
na tysiące spraw, które stają przed nami każdego dnia. I – czy nam się to
podoba, czy nie – musimy im stawić czoła. Pewnie, możemy powiedzieć też: Ten i
tamten mnie denerwuje, jest okropny i tak dalej... Ale – być może – ten i ów
człowiek myśli podobnie o nas!
Święci byli normalnymi ludźmi i też
musieli zmagać się z różnymi problemami. Choćby taka św. Faustyna! Najpierw
nikt jej nie dowierzał, że rozmawia z Panem Jezusem, potem wyśmiewano ją i
okropnie dokuczano; posądzano, że udaje, zmyśla etc. Myślę, że nie na darmo
powstał jej „Dzienniczek”! Pan Jezus wiedział, co robi, każąc jej spisywać
swoje myśli, a nade wszystko słowa Mistrza, bo właśnie te słowa są
najdoskonalszym „podręcznikiem”, kształcącym nasze EGO.
Nikt do końca nie jest zły, bo jest -
chociaż w małym stopniu - obrazem Boga. ON kocha wszystkich takimi, jakimi są.
Może w ten sposób należałoby spojrzeć na bliźnich wokół siebie?! Na pewno nie
jest to łatwe – wiem coś o tym!
Ale z drugiej strony warto też
przyjrzeć się sobie! Okazywanie niechęci, dezaprobaty wobec bliźnich, poparte
często krzykiem, nie wzbudzi w nikim dobrych uczuć. Do kogokolwiek skierujemy
agresywne słowa (nawet uzasadnione), ten człowiek odpowie w ten sam sposób!
Post jest dobrym okresem, by przyjrzeć
się swemu wnętrzu i zapytać, czy ja jestem w porządku? Warto też często przywoływać
postać biczowanego Jezusa, który – mimo że był tak niesprawiedliwie torturowany
i wyśmiewany – milczał.
Wpis:
20 lutego godz. 12:40