Dlaczego piszę?
To pytanie postawiłam samej sobie
prawie dwanaście lat temu – w odpowiedzi na liczne pytania. Myślę, że dzisiaj odpowiedź
jest bardzo podobna, jeżeli nie taka sama!
Na pewno z potrzeby serca! Człowiek
musi usłyszeć jego głos, ukryty gdzieś głęboko i trzeba mu pozwolić się
ujawnić, by lepiej poznać samego siebie. Słowa są nośnikami duszy. Czasami
nosimy w sobie myśli – mniej lub bardziej odważne, mniej lub bardziej słuszne…
Jeżeli pozwolimy im „ujrzeć światło dzienne”, to łatwiej będziemy mogli
zweryfikować ich prawdziwość i sens. To właśnie dlatego poeci piszą wiersze, by
przekazać, co im w duszy gra…
Ja też piszę o tym, co w mojej duszy
gra… Odczuwam ogromną potrzebę, by dzielić się słowem, swoimi przemyśleniami,
wątpliwościami, by usłyszeć samą siebie…
A co tak naprawdę mi w duszy gra?
Trudno tak do końca się obnażyć na szerokim forum, odpowiem zatem słowami ks.
Jana Twardowskiego: „Często czułem, że byłem prowadzony przez Kogoś dla mnie
bardzo życzliwego. Wszystko to, co wydawało mi się niesprawiedliwe, krzywdzące,
zawsze obracało się ku dobremu. Świadomość obecności Boga w moim życiu jest dla
mnie źródłem optymizmu. Nie wyobrażam sobie życia bez wiary. Wyraźnie widzę
znaki Boga w życiu. Kochać Boga - to pokochać całym sercem łamigłówkę! życia,
jaką On nam układa.”
Wpis: 29 listopada godz. 17:05