Dzisiaj
kierujemy swe myśli i serca ku naszym bliskim (dalszym też!) zmarłym, którzy oczekują
Boga w czyśćcu. Oto, co przeżyła św. Faustyna: „Ujrzałam Anioła Stróża, który
mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym,
napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się
bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą.
Płomienie, które paliły je, nie dotykały się mnie. Mój Anioł Stróż nie
odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest
największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich
cierpienie to jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze
w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona im przynosi ochłodę.
Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia.
Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. Usłyszałam głos wewnętrzny,
który powiedział: Miłosierdzie Moje nie chce tego, ale sprawiedliwość
każe (Dz. 20).
W pewnej chwili
w nocy przyszła jedna z naszych sióstr do mnie, która umarła przed dwoma
miesiącami. Była to siostra pierwszego chóru. Ujrzałam ją w strasznym stanie.
Cała w płomieniach, twarz boleśnie wykrzywiona. Trwało to krótką chwilę i
znikła. Dreszcz przeszył moją duszę, bo nie wiedząc gdzie by cierpiała, czy w
czyśćcu, czy w piekle, jednak podwoiłam modlitwy moje za nią. Na drugą noc
przyszła znowu, ale ujrzałam ją w straszniejszym stanie, w straszniejszych
płomieniach, na twarzy malowała się rozpacz. Zdziwiło mnie to bardzo, że
po modlitwach, które za nią ofiarowałam, ujrzałam ją w straszniejszym stanie, i
zapytałam: Czy ci nic nie pomogły modlitwy moje? – I odpowiedziała mi, że nic
jej nie pomogła modlitwa moja i nic nie pomoże. – Zapytałam: A czy modlitwy,
które całe Zgromadzenie ofiarowało za ciebie, czy też ci nic nie przyniosły
pomocy? – Odpowiedziała mi, że nic. Modlitwy te poszły na korzyść dusz innych.
– I odpowiedziałam jej: Jeżeli modlitwy moje nic siostrze nie pomagają, to
proszę do mnie nie przychodzić. I znikła natychmiast. Jednak w modlitwach nie
ustawałam. Po jakimś czasie przyszła znowu do mnie w nocy, ale już w innym
stanie. Już nie była w płomieniach, jak przedtem, a twarz jej była
rozpromieniona, oczy błyszczały radością i powiedziała mi, że mam prawdziwą
miłość bliźniego, że wiele dusz innych skorzystało z modlitw moich i zachęcała
mnie, żebym nie ustawała w modlitwach za duszami w czyśćcu cierpiącymi. I powiedziała mi, że ona już niedługo będzie w czyśćcu pozostawać (Dz. 58).
Wpis: 2 listopada godz. 9:25