wtorek, 1 marca 2022

 

Wczoraj kolejny raz usłyszeliśmy ewangeliczną przypowieść o belce w oku, której nie widzimy u samych siebie. Ta prawda dotyka nas wszystkich – czy tego chcemy, czy też nie. Ale nie o tym chcę powiedzieć. Można spojrzeć na tę sprawę z zupełnie innej strony. A mianowicie – zamiast dostrzegać wady innych, może nawet nimi się oburzać lub – co gorsza – opowiadać o nich, spróbujmy spojrzeć na drugiego człowieka z perspektywy Pana Jezusa. To znaczy – dostrzeżmy w człowieku dobro, choć małą iskierkę, bo ona przecież tli się w każdym z nas! I zapytajmy w ciszy serca, czego mogę się od niego nauczyć. A mogę, bo nikt nie jest całkowicie zły, ma w sobie coś z oblicza Boga, tylko może nie potrafi tego uzewnętrznić. Tak właśnie starajmy się spojrzeć na każdego bliźniego.

Nie od razu doszłam do takiego przekonania, ale czas robi swoje. Czas, w którym dane nam jest nieustannie reformować swoje wnętrze, a więc i wydobyć z siebie inne, bardziej przyjazne spojrzenie na człowieka, którego spotykamy w życiu.

A zatem – spójrzmy na każdego, kto jest obok nas, którego spotykamy w różnych okolicznościach, i… uczmy się od niego na przykład: milczenia, mądrości życiowej, autentycznej pobożności, skromności, życzliwości, sposobu niesienia pomocy, ciekawości świata, dobroci… Odkryjmy w nim to, czego sami nie mamy.

Jeżeli u tychże ludzi dostrzeżemy ewangeliczną belkę w oku, nie gorszmy się, ale zapytajmy, jaka belka tkwi w moim „oku”, w moim sercu, w moim umyśle.

 

Wpis: 1 marca godz. 10:20