piątek, 2 listopada 2018

W Dniu Zadusznym


Dzień Zaduszny zawsze niesie z sobą zadumę nad swym życiem, nad przeszłością, nad przemijaniem… W pamięci – jak żywe – stają ukochane postacie bliskich, Rodziców, Brata i jego żony Teresy, także przyjaciół, znajomych… Jak wiele znaczyli w naszym życiu, w codzienności i od święta! Jakże ich braknie! Jak wiele chciałoby się jeszcze im powiedzieć, poradzić, podyskutować… Serce przepełnia ogromny żal! Ciągle jeszcze czekam na wieczorny telefon od Teresy! Siła przyzwyczajenia – ale nie tylko przyzwyczajenia!– jest ogromna. Myślę, że to także – a może przede wszystkim – siła miłości, którą w pełni uświadamiamy sobie dopiero po odejściu  ukochanych osób.

I wtedy – naprzeciw smutkowi „wychodzi” wiara! Tak, właśnie wiara! Bo jakże smutne i beznadziejne byłoby nasze – moje i Twoje – życie, gdyby kończyło się ono wraz z zamknięciem oczu i ustaniem bicia serca! Byłam przy śmierci mojego śp. Ojca, trzymałam go za rękę i do dziś pamiętam to ostatnie uderzenie serca. Jak wielki to był cios! Mój ukochany Ojciec nie żyje! Po ponad czterdziestu latach wspominam ten moment z tym samym, wielkim wzruszeniem.

Jak to dobrze, że wierzymy w Świętych obcowanie! W nieustanną obecność Pana Jezusa przy nas i w naszym sercu – jeśli tylko Mu na to pozwolimy! To niezwykła łaska, która pozwala trwać wbrew trudom codzienności i wszystkim przeciwnościom życia! Chrystusowa, żywa obecność niesie nadzieję, że kiedyś połączymy się z naszymi ukochanymi w innej, pięknej, niebieskiej przestrzeni! 


Wpis: 2 listopada godz. 10:00