piątek, 7 września 2018

Znów o pokorze?!


O pokorze można nieskończenie – mówić, pisać, myśleć… Ale im bardziej człowiek przygląda się sobie i wydaje mu się, że już osiągnął jakieś nikłe wyżyny, że wzniósł się nieco ponad samego siebie, to właśnie wtedy widzi jasno, że ta pokora jest bardzo mizerna, ledwie ociera się o pokorę. Tę prawdziwą!
Podeprę się tekstami wielkich Świętych, bo to, co napisałam o pokorze w ciągu minionych lat, na pewno nie było odbiciem mojej pokory, bo ta jest jeszcze baaaaaaaaaaaaaaardzo niedoskonała! Czy w ogóle jest? – oto pytanie!
Poniżej – myśli św. Jana Vianey – jakże głębokie i cenne.

*Święty Grzegorz, papież, powiada, że człowiek, który uważa, że jest czymś, jest niemądry. Gdyby dobrze znał siebie, czułby do siebie wstręt i pogardę.

*Wszystkie nasze zdolności i wszystkie talenty pochodzą od Boga, który rozdziela je wedle Swojej woli i my nie mamy stąd żadnego powodu do chwały.

*Pokora wewnętrzna nakazuje, by nie martwić się, gdy inni widzą nasze błędy – mamy wtedy sposobność upokorzenia się.

*Bez czułej opieki Boga zniknęlibyśmy z powierzchni ziemi tak szybko, jak porwany szalonym wichrem słaby liść. I z czegóż może się człowiek wynosić?


*Święty Augustyn powiada, że cała nasza wiedza sprowadza się do tego, że sami z siebie jesteśmy nicością, a wszystko, co posiadamy, pochodzi od Boga.

*Gdybyście mieli tę piękną cnotę, z jakim uszanowaniem, skromnością i drżeniem słuchalibyście Mszy Świętej!

*Jeżeli chrześcijanin zna dobrze samego siebie, to musi być pokorny. Bo są trzy rzeczy, które pokorę powinny nam wręcz narzucać. Są to: wielkość Boga, poniżenie i upokorzenie się Jezusa Chrystusa i nasza własna nędza.

Wpis: 7 września godz. 10:32