O pokorze można nieskończenie – mówić, pisać,
myśleć… Ale im bardziej człowiek przygląda się sobie i wydaje mu się, że już osiągnął
jakieś nikłe wyżyny, że wzniósł się nieco ponad samego siebie, to właśnie wtedy
widzi jasno, że ta pokora jest bardzo mizerna, ledwie ociera się o pokorę. Tę
prawdziwą!
Podeprę się tekstami wielkich Świętych,
bo to, co napisałam o pokorze w ciągu minionych lat, na pewno nie było odbiciem
mojej pokory, bo ta jest jeszcze baaaaaaaaaaaaaaardzo niedoskonała! Czy w ogóle
jest? – oto pytanie!
Poniżej – myśli św. Jana Vianey – jakże
głębokie i cenne.
*Święty Grzegorz, papież, powiada, że
człowiek, który uważa, że jest czymś, jest niemądry. Gdyby dobrze znał siebie,
czułby do siebie wstręt i pogardę.
*Wszystkie nasze zdolności i wszystkie
talenty pochodzą od Boga, który rozdziela je wedle Swojej woli i my nie mamy
stąd żadnego powodu do chwały.
*Pokora wewnętrzna nakazuje, by nie
martwić się, gdy inni widzą nasze błędy – mamy wtedy sposobność upokorzenia
się.
*Bez czułej opieki Boga zniknęlibyśmy z
powierzchni ziemi tak szybko, jak porwany szalonym wichrem słaby liść. I z
czegóż może się człowiek wynosić?
*Święty Augustyn powiada, że cała nasza
wiedza sprowadza się do tego, że sami z siebie jesteśmy nicością, a wszystko,
co posiadamy, pochodzi od Boga.
*Gdybyście mieli tę piękną cnotę, z
jakim uszanowaniem, skromnością i drżeniem słuchalibyście Mszy Świętej!
*Jeżeli chrześcijanin zna dobrze samego
siebie, to musi być pokorny. Bo są trzy rzeczy, które pokorę powinny nam wręcz
narzucać. Są to: wielkość Boga, poniżenie i upokorzenie się Jezusa Chrystusa i
nasza własna nędza.
Wpis: 7 września godz. 10:32