Wszystko, co się wydarza w naszym
życiu, służy jakiemuś celowi i ma nas czegoś nauczyć. Nie ja pierwsza doszłam
do tego stwierdzenia, ale jestem głęboko przekonana o jego słuszności. Od nas
samych tylko zależy, czy wyciągniemy odpowiednie wnioski z tego, co się nam
przytrafiło.
Może to, co nas spotyka, ma nas
uchronić przed dalszymi błędami,
może ma nauczyć zdrowego rozsądku
i bardziej krytycznego spojrzenia na
samych siebie,
może ma oświecić, że nasze oczekiwania
od życia są zbyt wielkie,
może ma wskazać lepszą, mądrzejszą
drogę,
uwidocznić nasze błędy,
nauczyć, że nie zawsze mam rację, że
się mylę…
Na pewno nieprzewidziane zdarzenia uczą
nas pokory! Bo – aby przyjąć niepowodzenie (w jakiejkolwiek formie), trzeba
stać się mniejszym od samego siebie i przyznać w cichości serca, że wcale nie
jestem taki (taka) dobry (-a), wspaniały (-a), jak mi się zdawało.
Wpis: 5 września godz. 9:01