Znowu nasila się atak na kapłanów!
Wytyka się im zło, przytacza różne epizody, odsłaniające ich życie niezgodne z
prawem Bożym. To prawda, której wcale nie mam zamiaru zaprzeczać! Ale jest też
bardziej ogólna prawda, że zło coraz bardziej się nasila, szatan wciska się w
różne dziedziny życia i na różnych płaszczyznach sieje nienawiść. Spójrzmy
wokół siebie… Są różni lekarze – dobrzy i źli, są nauczyciele – dobrzy i źli. I
tutaj zrobię małą dygresję. Znam wspaniałych nauczycieli – wielu, którzy nie
tylko umieli przekazać wiedzę, ale i wychowywać. I nie byli to tylko nauczyciele
starszej generacji, znam wielu młodych, którzy są po prostu dobrzy w swoim
powołaniu. Złych też nie braknie, jak w każdej dziedzinie.
Zło istniało od zawsze! I tylko od nas
samych zależy, czy temu złu ulegniemy czy też nie. Czy pozwolimy sobie na
bezkrytyczne spojrzenie na drugiego człowieka, czy też dostrzeżemy w nim przynajmniej
źdźbło dobra. Z przerażeniem czytam niektóre wypowiedzi na różnych forach,
czytam przez przypadek, bo szukając jakichś wiadomości, człowiek napotyka także
te, których wcale nie chce. Ileż tam nienawiści, ile złości, zjadliwości! Aż przykro!
Czy autorzy tychże jadowitości potrafią dostrzec w ogóle jakieś dobro – nie u siebie,
ale u drugiego człowieka?! Jak można żyć z takimi skrajnymi uczuciami? Gdzie miejsce
na akceptację drugiego człowieka,
kimkolwiek on jest. Jak łatwo zaszczuć atakami, pomówieniami, złośliwością!
Gdzie tutaj miejsce na choćby najmniejszą miłość bliźniego? Pan Jezus kocha nas
wszystkich! Nie pyta, kim jesteś, człowieku, jaki masz kolor skóry, jakiego jesteś
wyznania… Kocha bezwarunkowo! Za nas oddał życie!
Wracam do kapłanów… W moim długim życiu
spotykałam różnych kapłanów – z mniejszą lub większą charyzmą, radosnych i
poważnych, bardziej lub mniej okazujących swoją pobożność, bardziej lub mniej
kontaktowych… Tak, jak w życiu każdego z nas!
Przede wszystkim wymagajmy od siebie! A
za kapłanów módlmy się – od zjadliwej krytyki jeszcze nikt nie stał się lepszy!
W naszym podpoznańskim Przeźmierowie od
czasu utworzenia parafii przed sześćdziesięciu laty przewinęło się wielu
kapłanów. To byli i są wspaniali ludzie, którzy starali się prowadzić nas ku
Bogu – zarówno słowem, pracowitością, jak i swoim przykładem.
Krytykanctwo (nie mylić z rzeczową
krytyką) świadczy o braku jasnego spojrzenia, obiektywizmu w ocenie.
Spróbujmy pomyśleć, jakie byłoby nasze
życie bez kapłana w parafii! Kto ochrzciłby nasze dzieci, wnuki? Kto w imieniu
Chrystusa oczyściłby nasze sumienia w spowiedzi? Kto podałby nam św. Hostię w czasie
Mszy świętej? Kto przygotowałby nas na ostatnią drogę życia? Takie pytania
zadają sobie ludzie pozbawieni na co dzień kapłana w swojej społeczności,
choćby ci, którzy wyemigrowali z Ojczyzny w poszukiwaniu lepszego życia. Znam
ten problem z opowieści różnych emigrantów.
Na koniec nasuwa się jeszcze pytanie następujące…
Nagłaśnia się problemy (nie zawsze mające odzwierciedlenie w rzeczywistości!) złe
– w różnych kabaretach i filmie. A dlaczego milczy się o wspaniałych ludziach –
kapłanach, zakonnikach – którzy całe swoje życie poświęcili zarówno Bogu, jak i
nam – ludziom; którzy świecą jak ewangeliczne lampy pośród nas! Może warto
byłoby stworzyć właśnie taki film?!
Tworzy się niezdrową sensację wokół
najróżniejszych spraw, gdy potrzebna jest nam cisza wewnętrzna, zdrowy osąd i
pokój serca. W hałasie i chaosie nigdy nie osiągniemy prawdziwej oceny sytuacji,
jakakolwiek ona jest.
Życzę zarówno sobie, jak i każdemu z
nas miłości - miłości do drugiego
człowieka oraz spojrzenia na niego z wielką dozą tolerancji i obiektywizmu w
ocenie! Nie jest to równoznaczne z pobłażliwością! Zło należy widzieć, ale przede
wszystkim u siebie! A za tych, którzy popełniają błędy – gorliwie się modlić!
Wpis:
28 września godz. 9:08