Asertywność – to od paru lat modne
słowo…
„W psychologii termin oznaczający
posiadanie i wyrażanie własnego zdania oraz bezpośrednie wyrażanie emocji i
postaw w granicach nienaruszających praw i psychicznego terytorium innych osób
oraz własnych, bez zachowań agresywnych, a także obrona własnych praw w
sytuacjach społecznych.” Określenie podałam za Wiki-encyklopedią.
Asertywność
jest ważna, bo pozwala być sobą… Co dla mnie znaczy asertywność? Przede
wszystkim odwagę! Odwagę w wypowiadaniu swoich myśli i sądów nieuderzających w
żadnego człowieka. Mój blog jest właśnie tym miejscem. To właśnie tutaj
wypowiadam się na różne tematy, ale najczęściej związane z moimi przekonaniami
religijnymi, z moją wiarą. Po prostu mam taką wewnętrzną potrzebę. Nikt nie
musi się ze mną zgadzać, ale ilość codziennych odczytów świadczy, że wielu z
Was myśli podobnie, jak ja.
Cieszę się z tego, bo dostrzegam sens
tego pisania. I równocześnie ciągle się uczę nie tylko odwagi, ale i prawdy,
którą odkrywam każdego dnia. Moja wiara potężnieje, umacnia się z pomocą
naszego PANA JEZUSA CHRYSTUSA.
Czy powinnam tak często o NIM pisać?
Może uważasz, Drogi Czytelniku, że to trochę za wiele, że przesadzam. Już kiedyś
to tłumaczyłam… Przyjaźń z Chrystusem przynosi mi bardzo wiele: spokój, ciszę
wewnętrzną, świadomość, że nigdy nie jestem sama, ratunek w chwilach trudnych,
no i przede wszystkim – miłość – tak bardzo potrzebną każdemu z nas. MIŁOSĆ –
pisana przez duże M, bo – gdy tak się dokładniej zastanowić – jest niewyobrażalnie
wielka i ogarniająca każdego człowieka – bez względu na to, jaki on jest. Dlatego
głoszę Jego chwałę, piszę o Nim i mam pewność, że jednak wcale nie za dużo!