„Pozwól,
o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem.
(…) Zostawiony samemu sobie jestem niemocą i nicością, lecz jeśli tylko
spojrzysz na mnie, od razu staję się silny i nowa napełnia mnie radość. Dziwne
to bardzo, że tak nagle mnie podnosisz i tak łaskawie do siebie przygarniasz,
choć własny ciężar w dół mnie pociąga. Sprawia to Twoja miłość, która mnie niezasłużenie
uprzedza i wspiera w licznych i wielorakich potrzebach i z niezliczonych nieszczęść
wprost mnie wyrywa.
Zgubiłem
się, miłując źle samego siebie. Szukając jedynie Ciebie i szczerze Cię kochając,
znalazłem siebie i Ciebie zarazem, a przez mą miłość ku Tobie jeszcze bardziej zrozumiałem
własną nicość. (…)
Bądź
błogosławiony, Boże mój, bo chociaż żadnej z Twych łask, Twoja nieskończona
hojność i dobroć nie przestają nigdy dobrze czynić nawet niewdzięcznym i tym,
co daleko od Ciebie odeszli.”