Kolejny
dzień… Kolejny dzień i kolejne myśli, które natarczywie wciskają się do umysłu
i serca. Dzielę się nimi z Wami, ufając, że macie podobne dylematy, wątpliwości
etc.…
W
ostatnim czasie szczególnie martwi mnie atak zła pod najróżniejszą postacią. Wystarczy
otworzyć (przypadkowo!) jakieś komentarze, aby przekonać się, ile jadu i
złośliwości tkwi w ludzkim sercu. Słownictwo urągające nie tylko zasadom
dobrego smaku, ale wbrew podstawowym normom etycznym. Skąd to się bierze? –
pytam. Dlaczego człowiek opluwa drugiego człowieka?! Dodajmy - bez żadnych
skrupułów i zahamowań?! Zło nabrało już
takiego rozpędu, że wydaje się nie mieć końca!
A gdyby
tak spojrzeć na tegoż człowieka oczami Chrystusa? Chrystusa, który niezmiennie
i wytrwale zapewnia o swojej do nas miłości – niezależnie od tego, kim jesteśmy
i jakie popełniamy błędy. Do wszystkich wyciąga szeroko otwarte ramiona i…
czeka bardzo cierpliwie, z miłością – niewyobrażalnie wielką, niczym
nieograniczoną.
Jeżeli, Szanowny
Czytelniku, nasuwa Ci się pytanie, czy wierzę w to, co piszę, to odpowiadam
jednoznacznie: Oczywiście, że wierzę! Czy wytrwałabym w tym pisaniu tyle lat,
gdybym nie wierzyła w sens Chrystusowej miłości i nauki? Ta wiara pozwala mi
trwać mimo różnych przeciwności, mimo – być może - ironicznych uśmieszków… Wierzę w moc Chrystusowego Słowa! I ciągle
powtarzam: JEZU, UFAM TOBIE!
Wpis: 11 lipca godz. 10:56