czwartek, 25 czerwca 2015

O kulcie Najświętszego Serca Pana Jezusa

Kończy się czerwiec - miesiąc poświęcony czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Warto zatrzymać się na chwilę i stanąć obok krzyża, wpatrując się w święte oblicze i krew wypływającą z Jego Serca… 
Historia kultu Najświętszego Serca jest w naszej Ojczyźnie powszechnie znana, przypomnę ją – zwłaszcza tym z Państwa z dalekich stron, którzy – być może jeszcze jej nie znają. Początki kultu Serca Jezusowego sięgają przełomu XVI i XVII wieku dzięki św. Franciszkowi Salezemu. Najbardziej jednak do rozpowszechnienia tego kultu przyczyniła się św. Małgorzata Maria Alacoque, której  objawił się Pan Jezus, ukazując swoje przebite Serce, otoczone cierniową koroną i płomieniami. Poprosił ją o szczególną cześć w każdy pierwszy piątek miesiąca oraz o ustanowienie święta  Najświętszego Serca Pana Jezusa w piątek po oktawie Bożego Ciała. Celem kultu jest wynagrodzenie Sercu Pana Jezusa za grzechy swoje i  grzechy całego świata. Pan Jezus pragnie naszej miłości – prawdziwej i zupełnie bezinteresownej!!! Kocham Jezusa dla Niego samego! 
Papież Pius XI w encyklice z 1928 r. „O wspólnym zadośćuczynieniu Najświętszemu Sercu Jezusowemu” zachęca: Musimy nadto zadośćuczynić Bogu za nasze rozliczne grzechy, przewinienia i zaniedbania.
„Dlatego i nasze wynagrodzenie nie może dokonywać się inaczej, jak przez poddanie się woli Bożej i pełnienie jej każdego dnia. Co to znaczy pełnić wolę Bożą jako wynagrodzenie? Ks. Jan Twardowski odpowiada w bardzo prosty sposób:  
Wynagrodzić Bogu to znaczy modlić się,
bo inni się nie modlą,
cierpieć po chrześcijańsku,
bo inni nie umieją cierpieć.
Jeżeli modlimy się i cierpimy –
wypełniamy w świecie puste miejsca.
Modlimy się, bo inni się nie modlą,
wierzymy, bo inni nie wierzą,
umieramy za tych, co nie chcą umierać,
kochamy, bo innym serce wychłodło.
Prośmy Boskie Serce Jezusa, aby uzdolniło nas do dawania każdego dnia właściwej odpowiedzi na Jego miłość. (ks. Bogdan Giemza, Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa)
Doskonałą okazją do rozważania tejże odpowiedzi i równocześnie zadośćuczynienia, jest nasze uczestniczenie we Mszy św. – dodajmy, aktywne, pełne zrozumienia… Jest to największy akt miłości i uwielbienia                   z naszej strony! Pełne uczestnictwo jest wtedy, gdy przyjmujemy Pana Jezusa do serca i – jak mówi św. Faustyna – czynimy z niego żywe tabernakulum. 
Pan Jezus tak skarży się do św. Faustyny: Ach, jak Mnie to boli, że dusze tak mało się łączą ze Mną w Komunii świętej. Czekam na dusze,   a one są dla Mnie obojętne. Kocham je tak czule i szczerze, a one Mi nie dowierzają. Chcę je obsypać łaskami - one przyjąć ich nie chcą. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym, a przecież mam serce pełne miłości  i miłosierdzia.
Pragnę jednoczyć się z duszami ludzkimi; rozkoszą Moją jest łączyć się z duszami. Wiedz o tym, córko Moja, że kiedy przychodzę w Komunii świętej do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na Mnie, pozostawiają Mnie samego, a zajmują się czym innym. O, jak Mi smutno, że dusze nie poznały Miłości. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym.