Co roku przed świętami Bożego Narodzenia w mojej wyobraźni pojawia się postać groźnego Ebenezera Scrooge’a z Opowieści wigilijnej Karola Dickensa… Już samo imię i nazwisko budzą grozę, a co dopiero – przywołana postać? Przypomnę, że to starszy, niezwykle bogaty pan, opętany żądzą posiadania pieniędzy, który całe swe dorosłe życie poświęcił zachłannemu pomnażaniu dóbr. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie stało się to jedynym celem jego życia! Nieprawdopodobne skąpstwo uczyniło ze Scrooge’a człowieka zatwardziałego, nieczułego na ludzką biedę… Nienawidził wszystkich, którzy ośmielili się zwrócić do niego z prośbą o ratunek. Mógł pomóc, ale nie chciał! Do czasu… Nadeszły święta Bożego Narodzenia! A wtedy, jak głoszą stare podania – zdarzają się rzeczy nadzwyczajne i niezwykłe.
W przeddzień świąt w jego mieszkaniu pojawiły się duchy, które uświadomiły bogaczowi bezsens dotychczasowego życia. I wtedy… w tym pozbawionym zwyczajnych, ludzkich uczuć starcu nastąpił cud przemiany serca: zapragnął podzielić się tym, co posiadał! Pragnienie to bardzo szybko urzeczywistnił: obdarował obficie ubogich mieszczan, rodzinę kancelisty, podniósł mu pensję, zobowiązał się do opieki nad jego rodziną, zwłaszcza – nad chorym synkiem; nawiązał serdeczne kontakty z siostrzeńcem…
To były najpiękniejsze święta Bożego Narodzenia w jego życiu!
Jak to się przekłada na nasze Boże Narodzenie? Krezusów, podobnych Scroog’owi, jest raczej niewielu; przygniata nas szara codzienność, niekiedy – troska o przetrwanie… Myślę jednak, że niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdujemy, w każdym z nas dokonuje się cud przemiany serca. Widok maleńkiego Dzieciątka w żłóbku nieodmiennie nas wzrusza, powoduje, że topnieją lody pomiędzy wrogami, w sercu rozlewa się przedziwne ciepło, które pozwala wyciągnąć rękę do drugiego człowieka. To nie magia!!! To żywy Jezus, który rodzi się w nas, sprawia, że pragniemy być dla siebie lepsi, bardziej życzliwi… Pragnieniu ofiarowania dobra sprzyja wtedy wszystko: i biały opłatek, którym dzielimy się przy wigilijnym stole, i puste miejsce dla zabłąkanego gościa, i obdarowywanie się prezentami, a także – śpiewanie najpiękniejszych na świecie polskich kolęd…
Wigilia – to najbardziej urzekające wspomnienia z dzieciństwa, które z rozrzewnieniem przywołujemy po latach; to wspaniała, podniosła atmosfera … Wigilia - to także pasterka… Pamiętam rzęsiście oświetlony kościół w moich rodzinnych Pniewach, a w nim – chór, śpiewający jednym, potężnym głosem… Serce rosło! Miałam wtedy wrażenie, że – przekraczając próg świątyni - wstępuję do przedsionka nieba… Bo „gdy się Chrystus rodzi”, wszystko nabiera blasku, innego wymiaru, a człowiek człowiekowi staje się bratem!
Ale święta Bożego Narodzenia – to tylko dwa dni! Pozwólmy, by ten piękny nastrój, który łączy ludzi, nie przeminął wraz z upływem czasu. Życzmy sobie wzajemnie, by Boże Narodzenie trwało w nas nieustannie… Niech nasze serca przepełnia zawsze Boża radość, życzliwość i serdeczność… Tego sobie i wszystkim moim Czytelnikom życzę.
Żłóbek ojców franciszkanów
przy pl. Bernardyńskim w Poznaniu
przy pl. Bernardyńskim w Poznaniu