Różne myśli chodzą mi po głowie… Jedne spacerują
świetlistą drogą, inne snują się jak czarne chmury po jesiennym niebie, ale są
i takie, które niczym ptaki z południowych krajów sięgają bardzo, bardzo wysoko
ku niebu. To są te niezwykłe marzenia, wydobyte gdzieś z głębi serca. Nabierają – być
może – nierealnych kształtów, ale są i to jest ważne! Zapytacie, czy można mieć
marzenia, gdy skończyło się 84 lata… Oczywiście!
Wyraziłam je kiedyś w tym oto wierszu:
Chciałabym
mieć…
Ciekawość
świata Ikara,
lotny
umysł św. Augustyna,
mądrość
Sokratesa,
entuzjazm
pewnego zakonnika z Botswany,
dobroć
mojego Anioła Stróża,
łagodność św. Teresy,
dowcip
św. Tomasza z Akwinu,
inteligencję
i skromność pewnego kapłana,
cierpliwość
św. Jana od Krzyża,
pokorę
św. Faustyny,
podziw
dla świata ks. Twardowskiego…
Może
bym i chciała, ale…
Czy
wtedy byłabym sobą?
Gdybym
była tak doskonała,
to na cóż zdałyby się pragnienia i
marzenia?
To właśnie one nas uwznioślają,
pną ku Górze i czynią nasze dążenia
doskonalsze…
Są bardzo potrzebne,
by nigdy nie ustać w tej drodze,
która nazywa się ŻYCIE…
Wpis: 20 lutego godz. 10:35