Kilka dni temu zastanawiałam się, jak ciekawie
i mądrze przeżyć swoje życie. W kontekście tych słów nasunęły mi się kolejne… To
prawda, że warto je przeżyć jak najpiękniej, ale chodzi też o to, aby
pozostawić po sobie jakiś ślad. Trwały i możliwie nietuzinkowy.
Cóż to znaczy zostawić ślad? Ślad, czyli
miejsce w pamięci i sercu bliskich nam ludzi – z nadzieją, że kiedyś, kiedyś
odwołają się do naszej postawy, naszych przekonań, idei, które wyznawaliśmy i
którym byliśmy wierni… Jednym słowem – do naszego życia, które już minęło. A
zatem postawmy sobie kilka pytań i
zapytajmy samych siebie:
Co po mnie pozostanie?
Jakim człowiekiem zapamiętają mnie
ludzie?
Bo – nie łudźmy się! Na pewno zostaniemy
i ocenieni, i rozliczeni! Nie tylko przez bliskich, ale i znajomych z sąsiedztwa,
z pracy, ze wspólnoty kościelnej, a ostatecznie – przez samego Pana Boga. Ten
ostatni sąd zostawmy Stwórcy, pomyślmy o ludziach, którzy zostaną po nas.
Nikt z nas nie wie, ile jeszcze
pozostało mu życia; to tajemnica Boża. Ja jestem u jego schyłku i dlatego z
troską i niepokojem pytam, czy po mnie zostanie jakiś ślad! Dobry ślad!
To nie jest łatwe pytanie, ale warte
uczciwego (wobec siebie) postawienia. Można je stawiać w różnym kontekście i w
różnych dziedzinach swojego życia. A zatem…
Jakim jestem człowiekiem?
Jakim jestem przykładem dla swoich
bliskich? Czy w ogóle jestem?
Co przekazałem/przekazałam potomnym?
Czy dostatecznie gorliwie uczyłam
dobra?
Czy swoją postawą zawsze wskazywałam na
Pana Boga – źródło wszelkich łask?
Jakie
zostawię po sobie wspomnienie?
Człowieka rozważnego czy bezmyślnego?
Spokojnego czy furiata?
Troskliwego czy obojętnego?
Pokornego czy zadufanego w sobie?
Radosnego czy ponurego?
Mądrego czy też bezkrytycznego wobec narzucających
się informacji?
Odważnego czy tchórza w obliczu
wyznawania swej wiary?
Pytań można postawić jeszcze wiele. Postawmy
je sobie! Szczerze i krytycznie! To na pewno pomoże nam ujrzeć siebie w
prawdziwym świetle! I zobaczyć, jaki ślad zostawimy po sobie – tu na ziemi.
Wpis: 13 lutego godz. 13:15