Pamiętam
doskonale, że o pokorze pisałam wiele razy w tym miejscu… Ale przecież chcemy
dostać się do nieba i dlatego uważam, że o tak ważnej sprawie należy rozmawiać –
rozmyślać nie tylko raz w życiu, ale częściej. Nieustannie przecież jesteśmy
kuszeni przez złego ducha – głównego głosiciela pychy. Może niekiedy nawet nie
jesteśmy tego świadomi. Dlatego myślę, że warto sobie o tym przypominać.
Jeżeli nie mamy
innych argumentów, dla których trzeba odziać się w pokorę, to przypomnijmy
sobie scenę narodzenia Boga w stajence! Do mnie przemawia bardzo intensywnie
ten obraz. Sam Bóg – Stwórca Nieba i Ziemi – schodzi na ziemię, by dokonać
zbawienia nas wszystkich. A scena ukrzyżowania! Czyż nie jest najdoskonalszym
dowodem nie tylko miłości Boga do człowieka, ale i aktem niewyobrażalnej
pokory! Bóg – Jezus zawieszony wśród dwóch łotrów na hańbiącym drzewie krzyża!
A jak w tym
odnajduje się nasza pokora? Czy w ogóle jest? Myślę, że właśnie teraz, w czasie
adwentu, warto postawić sobie to pytanie. I nie tylko postawić, ale i zmienić
nieco w swoim życiu.
I jeszcze kilka
słów zaczerpniętych z książki „Uwielbienie Maryi”: „Pokorni chętnie trzymają
się na ustroniu, i ostatnie miejsce obierają. (…) Dlatego też Maryja, znajdując
się w wieczerniku wraz ze świętymi Apostołami, zajęła ostatnie między nimi
miejsce, jak się to okazuje z tych słów świętego Łukasza: „Ci wszyscy trwali
jednomyślnie na modlitwie z niewiastami i z Maryją Matką Jezusową” (Dz. 1,14).
Święty (…) Bernard powiada: słusznie ostatnia stała się pierwszą, gdy będąc
wyższą od wszystkich, sama się uniżyła.
Na koniec
pokorni lubują się w pogardzie. Otóż, nie czytamy nigdzie, aby Maryja pojawiła
się w Jerozolimie wtedy, kiedy Boski Syn Jej był tam tryumfalnie i ze czcią
wielką przez lud przyjmowany; lecz przeciwnie, widzimy że przy śmierci Pana
Jezusa nie wahała się wystąpić publicznie na Kalwarii i ściągnąć na siebie ze
strony motłochu bezcześć, spadającą na Nią jako na matkę skazanego na śmierć
najhaniebniejszą. Dlatego powiedziała świętej Brygidzie: „Cóż bardziej jest
upokarzającego jak uchodzić za pozbawioną rozumu, zostawać w wielkim
niedostatku i poczytywać się za ostatnią ze wszystkich. Otóż córko miła, taką
właśnie była moja pokora, takim moje na ziemi poniżenie, i w tym zakładałam
jedyną moją pociechę, tego jedynie pragnęłam, gdyż chodziło mi tylko o to, aby
się Synowi mojemu przypodobać”. (Fragmenty książki:
„Uwielbienia Maryi”; podałam za: franciszkankiniepokalanej.pl)
Wpis: 15 grudnia godz. 16:40