sobota, 23 listopada 2024

Cuda eucharystyczne uznane przez Kościół

 

Stwierdzone przypadki cudów eucharystycznych pochodzą głównie z Włoch, gdzie w okresie od roku 1000 do  1772 stwierdzono ich szesnaście. Do najsławniejszych z nich należą zdarzenia w Trani (1000 r.), Ferrarze (28 marca 1171), Alatri (1228), we Florencji (30 grudnia 1230 i 24 marca 1595), w Bolsenie (1264), Offidzie (1273), Maceracie (25 kwietnia 1356), Turynie (6 czerwca 1453), Asti (25 lipca 1535 i 10 maja 1718), Sienie (14 sierpnia 1730) i San Pietro a Patierno (27 stycznia 1772).

Jedno z ostatnich tego rodzaju zdarzeń odnotowano w 1984 r. w Watykanie w czasie Komunii św., której Jan Paweł II udzielał w swej prywatnej kaplicy grupie pielgrzymów z Azji. Gdy Komunię przyjmowała pewna Koreanka, hostia stała się kawałkiem ciała. Ojciec Święty w głębokim milczeniu pobłogosławił kobietę i udzielał dalej Komunii.

Cuda przeistoczenia miały miejsce, by umocnić wiarę w prawdziwą obecność Chrystusa podczas konsekracji. Zdarzały się także, gdy profanowano Najświętszy Sakrament. W 1194 roku w Augsburgu pewna kobieta postanowiła trzymać Hostię u siebie w domu. Przyjęła Komunię św., ale nie połknęła jej, schowała w chustę i zaniosła do domu. Po latach, dręczona wyrzutami sumienia, wyznała prawdę kapłanowi, a ten po otwarciu zrobionego przez kobietę relikwiarza, zobaczył, że hostia zamieniła się w kawałek Ciała. Taki sam cud zdarzył się ponad sto lat później we Włoszech, kiedy młoda dziewczyna ukryła Hostię, by przekazać ją kobiecie, która miała z niej uczynić eliksir miłosny, a także, gdy pewna mężatka chciała z Komunii św. sporządzić lekarstwo na niewierność męża.

Również profanacja, której dokonano nieumyślnie, była powodem przemiany Najświętszego Sakramentu. W 1330 roku w Sienie we Włoszech pewien kapłan został wezwany do chorego. W pośpiechu nie umieścił Hostii w pudełeczku, lecz włożył ją między kartki brewiarza. Wokół niej na kartkach utworzyły się ślady krwi. Jedna z tych kartek przetrwała do dziś.

Eucharystia ma także uzdrawiającą moc. Pewien dominikanin, o. Franciszek Lerm, z biegiem lat tracił wzrok, aż stał się niewidomy. Na modlitwie wyprosił cud i odzyskiwał wzrok tylko na czas sprawowania przez siebie Mszy św.

Cuda te, to nie tylko momenty, w których hostia lub wino widocznie i bezsprzecznie przemieniają się w ludzką krew i ciało. To też tajemnicze pojawienia się i zniknięcia hostii lub nadprzyrodzone wydarzenia związane z jej konsekracją. W Polsce doszło do co najmniej 8 takich wydarzeń na przestrzeni ośmiuset lat. Do najbardziej znanych należą te ostatnie: z Sokółki i z Legnicy, których autentyczność potwierdził Kościół.

Źródło: WWW.GOSC.PL

piątek, 22 listopada 2024

CUD W kRAKOWIE

 

W 1345 rok u w wigilię Bożego Ciała do kościoła pw. Wszystkich Świętych włamali się złodzieje. Rozbili oni tabernakulum i zabrali puszkę z konsekrowanymi hostiami. Spostrzegli jednak, że nie jest ona zrobiona ze szlachetnych materiałów i porzucili ją za granicami ówczesnego miasta. Przez trzy kolejne noce ludzie widzieli w tym miejscu świetlistą łunę. Obawiali się, że to zły znak, a lokalny biskup nakazał post. Po jakimś czasie odkryto w błocie cyborium z komunikantami. W katedrze krakowskiej odbyło się nabożeństwo wynagradzające, a król Kazimierz Wielki nakazał, aby w tym miejscu powstał kościół Bożego Ciała. Wokół niego zaczęli zamieszkiwać ludzie i tak powstała osada, która jest dzisiaj dzielnicą Kazimierz. (Źródło: DEON.pl)

 

Wpis: 22 listopada godz. 12:35

czwartek, 21 listopada 2024

Cud eucharystyczny w Sokółce

 

12 października 2008 roku, podczas porannej Mszy Świętej w parafii św. Antoniego Padewskiego, kapłanowi upadła Hostia na posadzkę. Jedna z klęczących kobiet wskazuje dyskretnie na ten fakt. Kapłan – zgodnie z zaleceniami w takich przypadkach – odkłada Hostię do naczynia zwanego vasculum, by ta się rozpuściła. Po tygodniu jedna z sióstr zakrystianek otwiera sejf i stwierdza, że na Hostii pojawiły się krwawe ślady. O sprawie poinformowano ordynariusza bp. Edwarda Ozorowskiego. 29 października ze zdumieniem stwierdzono, że Hostia wciąż nie uległa rozkładowi, a ślady są jeszcze bardziej widoczne.

Biskup zlecił badania. Poproszono prof. Marię Sobaniec-Łotowską z Zakładu Patomorfologii Lekarskiej UM w Białymstoku o pobranie próbek do badania. Pani profesor drugą próbkę przesłała do prof. Stanisława Sulkowskiego, nie informując go o szczegółach, aby skonfrontować z jego badaniami swoje wyniki.

Oboje doszli do jednakowych wniosków. Fragmenty Hostii są bezsprzecznie pochodzenia ludzkiego, ich cechy morfologiczne najbardziej wskazują na podobieństwo do komórek mięśnia sercowego, z centralnie ułożonymi jądrami komórkowymi. Próby zostały przeprowadzone z użyciem mikroskopii elektronowej i barwienia tkanek różnymi metodami.

Zmiany, jakie zaszły w tej tkance mówią o tym, że jest to mięsień w stanie agonalnym. Naukowcy nie potrafią wyjaśnić, jak to możliwe, że czas nie ma wpływu na rozkład tkanki i jest ona cały czas jest żywa. Również stopień zespojenia tkanki z materiałem Hostii jest niewytłumaczalny. Wygląda na to, że są one połączone w sposób fizjologiczny – tkanka wyrasta bezpośrednio z Hostii. Zaprzeczyli, by mogło dojść do ludzkiej ingerencji.

Ekspertyza patomorfologów przyczyniła się do uznania przez Kościół nadprzyrodzoności wydarzenia z Sokółki. 2 października 2011 roku wystawiono Hostię na widok publiczny. Przeniesiono ją w relikwiarzu podczas uroczystej procesji. Decyzją bp. Ozorowskiego zezwolono na kult i oddawanie czci. (Źródło: DEON. Pl)

 

Wpis: 21 listopada godz. 9:35

środa, 20 listopada 2024

 

Cud eucharystyczny w Głotowie

     Podczas najazdu Litwinów i Prusów proboszcz parafii Dobre Miasto (Warmia) zakopał w polu złocone cyborium zawierające konsekrowaną Hostię. Wojska najeźdźców zniszczyły miasto i kościół. Kapłan przepadł bez wieści. Nikt nie wiedział, gdzie ukrył Najświętszy Sakrament.

Kilka lat później pewien wieśniak, orząc ziemię, szedł za parą wołów ciągnących sochę. Nagle socha zaparła się, wory szarpnęły mocniej i na boku znieruchomiała duża gruda ziemi. Zaprzęg stanął. Z grudy wydobywał się dziwny blask, oświetlając wpatrzone w nią woły. Choć słońce zbliżało się już ku zachodowi, na polu było jasno jak w południe, intensywne światło wydobywało się z oblepionego ziemią jakiegoś naczynia. Był to kielich, a w nim nienaruszona, śnieżnobiała hostia.

Wiadomość o nadzwyczajnym wydarzeniu obiegła mieszkańców, którzy licznie przybyli zobaczyć miejsce cudownego zdarzenia. Lokalne władze zorganizowały uroczystą procesję, aby zanieść hostię do parafialnego kościoła w Dobrym Mieście. Jednak - według kronik - puszka znikła, a została znaleziona na polu, gdzie odnalazł ją rolnik. Zdarzenie to zinterpretowano jako znak od Boga i zbudowano na tym miejscu niewielki kościółek pw. Bożego Ciała. Sława Głotowa rosła z każdym rokiem. W XVIII wieku stary kościółek rozbudowano, a nowy konsekrowano w 1726 r. Do Głotowa i dziś ściągają pielgrzymi, którzy chcą uczcić miejsce cudu. (Źródło: DEON.pl)


20 listopada godz. 2:15

wtorek, 19 listopada 2024

Cud Eucharystyczny w Meksyku

 

Cud Eucharystyczny w Tixtla, Meksyk, 2006 r.

Stało się to podczas Eucharystyii w XVIII–wiecznym, parafialnym kościele pw. św. Marcina z Tours. Ponieważ w kościele było ponad 600 osób pragnących przyjąć Ciało Pana Jezusa, Chleb Eucharystyczny rozdzielali obaj kapłani oraz zakonnica z Zakonu Misjonarek Jezusa i Maryi. Stali w rzędzie, przy czym siostra zakonna stała po lewej stronie od rekolekcjonisty, o. Rajmunda. W pewnym momencie o. Rajmund, wiedziony jakimś instynktem, spojrzał w kierunku siostry i zdziwiony ujrzał jej zaskoczony wyraz twarzy. Drgała jej ręka, w której trzymała niewielkie cyborium, w którym znajdowały się Komunikanty. Gdy o. Rajmund spojrzał w cyborium sam się zdziwił, jedna bowiem z konsekrowanych Hostii wyglądała na zabrudzoną jakąś czerwoną substancją. Substancja wyglądała jak Krew. Natychmiast poinformowano ówczesnego miejscowego ordynariusza, bpa Aleka Zavala y Castro, który zwołał komisję teologiczną dla zbadania niezwykłego zjawiska. Po licznych badaniach uznano substancję za krew, a w 2013 r. uznano je za cud. (źródło: swzygmunt.knc.pl)

 

Wpis: 19 listopada godz. 13:25

 

poniedziałek, 18 listopada 2024

Witam Wszystkich bardzo serdecznie! 

Coś mi zablokowało dostęp do mojego blogu. 

Od jutra znowu będę pisać. 

sobota, 16 listopada 2024

Pieśni ku czci Najświętszej Eucharystii

Każda Msza święta jest cudem

„I choć wielki cud, taki jak w Lanciano, może imponować, nigdy nie powinniśmy zapominać, że za każdym razem, gdy uczestniczymy we Mszy świętej, jesteśmy świadkami cudu. Substancja chleba i wina zostaje przemieniana w Ciało i Krew Pana Jezusa, chociaż „cechy akcydentalne”, a więc charakterystyczne dla chleba i wina, zwykle pozostają.

Bóg pozwala nam czasem obserwować wydarzenia takie jak w Lanciano, w których nie tylko zmienia się substancja, ale także cechy akcydentalne.

Chociaż nikt nie zna zamysłu Boga, być może jest tak, abyśmy, podobnie jak niegdyś bazyliański mnich, a wcześniej św. Tomasz, także mogli „zobaczyć i uwierzyć” (por. J 20,29).” (Źródło: Aleteia)

Ktoś mnie kiedyś zapytał, czy wierzę w to, co napisałam powyżej. TAK! Wierzę! Czy umiałabym i czy chciałabym pisać aż tyle o Panu Jezusie, gdybym nie wierzyła w Jego Najświętszą Obecność w tej małej cząstce Hostii, która lśni najczystszą bielą i przemienia nasze serca?!

 

Wpis: 16 listopada godz. 13.35 

piątek, 15 listopada 2024

Cud w Lanciano

 

„Lanciano jest średniej wielkości miastem o starożytnych rzymskich korzeniach, położonym w środkowych Włoszech w regionie Abruzja, w pobliżu Adriatyku. Cud eucharystyczny w tej miejscowości miał miejsce w VIII wieku w małym kościele poświęconym św. św. Longinowi i Domicjanowi. Świątynia została powierzona małej grupie mnichów obrządku wschodniego z zakonu bazylianów. Zgodnie z zapisami pewien kapłan zwątpił w realną obecność Jezusa w Eucharystii. Podczas odprawiania Mszy świętej, gdy tylko wypowiedział słowa konsekracji, hostia została przemieniona w Ciało Jezusa, a wino w Jego Krew. 

Po niedługim czasie krew zakrzepła w pięć grudek o nieregularnym kształcie. Relikwie cudu eucharystycznego przechowywane były w kościele pw. św. Longina do czasu zakończenia budowy kościoła św. Franciszka. W 1920 roku zostały umieszczone za głównym ołtarzem, gdzie pozostają do dziś. (…)

Po wejściu do głównej nawy wzrok zwiedzającego natychmiast przykuwa to, co znajduje się za głównym ołtarzem. Pod monumentalnym marmurowym cyborium widzimy okazałe marmurowe tabernakulum, w którym znajdują się relikwie cudu eucharystycznego. Całość jest ukryta za wysokim, majestatycznym, ciemnym welonem. (…)

Relikwie można zobaczyć z bliska – prowadzą do nich schody. Relikwię Ciała Pańskiego przechowuje się w kunsztownej srebrnej monstrancji wykonanej przez neapolitańskiego artystę na początku XVIII wieku. Grudki krwi znajdują się natomiast w XVII-wiecznym kielichu z kryształu górskiego. (…)

W przypadku cudu eucharystycznego z Lanciano hostia ma kształt okrągły i jest podobna wielkością do dużej hostii używanej podczas Mszy św. Jest płaska, choć uważa się, że kiedyś miała kształt serca.(…)

W listopadzie 1970 roku, na prośbę arcybiskupa Lanciano i za zgodą Watykanu, franciszkanie poddali relikwie badaniu naukowemu. Zadanie to zostało powierzone prof. Odoardo Linoliemu ze szpitala w Arezzo, profesorowi anatomii, histologii, chemii i mikroskopii klinicznej. Naukowcowi pomagał profesor Ruggero Bertelli 4 marca 1971 r. ukazała się szczegółowa relacja z przeprowadzonych badań. Oto główne wnioski:

Relikwia jest ludzkim mięśniem sercowym składającym się z tkanki mięśni prążkowanych śródsierdzia.

 

W zachowanym ciele znajdują się różne części serca: śródsierdzie, wsierdzie, nerw błędny i lewa komora serca o dużej grubości mięśnia sercowego. Krew jest krwią ludzką: analiza chromatograficzna wykazała to z całą pewnością. Ciało i krew były ludzkie i w obu próbkach odnaleziono ślady tej samej grupy krwi – AB. Nie było śladu soli ani substancji konserwujących stosowanych w starożytności do balsamowania lub mumifikacji."


Wpis: 15 listopada godz. 16:25

 

czwartek, 14 listopada 2024

Cud w Ludbregu

 

A zatem zaczynam pisać o cudach… Jest ich tak wiele, że na pewno nie zdołam nawet wspomnieć o niektórych! Nie ulega wątpliwości, że największy cud dokonuje się każdego dnia w tysiącach miejsc na ziemi na ołtarzu każdej świątyni podczas przeistoczenia: W rękach kapłana zwyczajny opłatek zamienia się w Ciało Pana Jezusa, a wino – w Chrystusową Krew. To nie żaden symbol – jak mówią niektórzy, to najprawdziwsza prawda!

Na świecie jest wiele miejsc cudu eucharystycznego. Jednym z nich jest Ludbreg. Małe, bardzo stare miasteczko. Rozsławił je cud przemiany wina w Krew Pana Jezusa, cud, który miał miejsce na początku XV wieku. Kościół został zbudowany w 1410 roku na fundamentach starej bazyliki rzymskiej. Rok później zdarzył się tu cud eucharystyczny.

Otóż w 1411 roku kapłan, sprawujący Mszę św., zwątpił w prawdziwość przeistoczenia; w odpowiedzi Bóg ukazał mu zamiast wina – krew. Przerażony ukrył ją i miejsce to zamurował. Dopiero na łożu śmierci wyznał ukrywaną prawdę. Naczynie z Krwią zostało przewiezione do Rzymu – dla zbadania cudu. W 1513 roku papież Leon X potwierdził cud i zezwolił na kult relikwii Krwi Chrystusa.

Na początku XVIII wieku Eleonora Strattman ufundowała drogocenną monstrancję, w której umieszczono Najświętszą Krew. Dotąd jest ona w niezmienionej postaci! Byłam tam – w drodze do Medjugorje. W wielkim skupieniu wpatrywałam się wraz z pielgrzymami w Najświętszą Krew. TAK!!! To prawdziwa krew – taka, jaką widzimy w probówkach laboratoryjnych.

Boże mój! Dziękuję Ci za to, że my, pątnicy, możemy dostąpić łaski błogosławieństwa Krwią Chrystusa! Błogosław, nas, Święta Krwi, obmyj nas z wszystkiego, co nie pozwala zbliżyć się do Boga, obmyj naszych bliskich, uświęć nas i nasze rodziny, naszych przyjaciół i wrogów!

 

Wpis: 14 listopada godz. 18:45  

środa, 13 listopada 2024

Czy wierzysz w cuda?

 

Postanowiłam, że począwszy od dzisiejszego dnia będę pisać o cudach w naszym życiu. Jeżeli uważasz, Drogi Przyjacielu, że takie Ci się nie zdarzają, to jesteś w błędzie! Bo cuda – to nie tylko wielkie ważne wydarzenia, które wywracają nasze życie – mówiąc kolokwialnie – do góry nogami, ale to także takie z pozoru, często od razu niezauważalne incydenty, które może nawet uratowały Ci życie! Owszem, takie mają miejsce. Trzeba tylko chcieć je dostrzec! Nie można ich przypisywać zbiegowi okoliczności czy jakiemuś przypadkowi! To ingerencja Boża w to, co przeżywamy, w to, co może uratować nasze życie – nie tylko fizyczne, ale także duchowe. Często – to ratunek! Nie wierzysz? To sięgnij pamięcią wstecz, do wydarzeń niby przypadkowych, ale jakże ważnych!

Pan Bóg daje nam możliwość uwierzenia w Jego obecność oraz interwencję. Cdn. …

 

Wpis: 13 listopada godz. 19:25

  

poniedziałek, 11 listopada 2024

W ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI wołam:

 

Kocham Cię, moja Ojczyzno, Polsko!

Kocham, ziemio nasączona krwią

naszych przodków!

Kocham Cię, Polska Ziemio,

piękna łanami zbóż,

zielenią lasów i szarych gór,

co sięgają nieba.

Kocham Cię, Polska Mowo,

co przetrwałaś nieskazitelna

w poezji Mickiewicza, Słowackiego, Norwida…

Kocham cię, piękna poezjo Herberta

i księdza Twardowskiego!

Kocham Cię, Polska Flago,

co dumnie powiewasz na moim domu!

Kocham cię, moja Ojczyzno,

ukryta w najpiękniejszych wspomnieniach

o Ojcu, Matce i braciach, o kościele pniewskim,

o każdym zakątku rodzinnego miasteczka.

Kocham cię, moja Ojczyzno,

w dziecięcym pacierzu,

który z ufnością kierowałam ku Bogu.

Kocham Cię, moja Ojczyzno,

w świętym skrawku tej ziemi -

w moim parafialnym kościele,

gdzie znajduję pokój serca

i Chrystusową miłość!

Kocham Cię, moja Ojczyzno,

w historii, której karty zapisały się 

przez wieki przykładem  miłości i odwagi.

Kocham Cię, moja Ojczyzno,

która trwasz w moim sercu!

Dziękuję, że jestem Twoim dzieckiem

I z dumą powtarzam: Polsko, moja Ojczyzno!

 

Wpis: 11 Listopada godz. 9:05  

niedziela, 10 listopada 2024

 

W listopadowej ciszy wracam czułą pamięcią do mojego rodzinnego domu, którego wprawdzie już nie ma, ale pozostał głęboko w sercu!

Bo…

Dom rodzinny -  to wielkie dobro!

Dom rodzinny -  to znak krzyża kreślony na głowie ręką mojej  Matki.

Dom rodzinny – to także jej czułe wpatrywanie się w nasze dziecięce twarze.

Dom rodzinny – to dziesiątki nieprzespanych nocy w czasie wojny.

Dom rodzinny – to nieustanny strach Rodziców o nasze zdrowie, a nawet – życie, zwłaszcza najmłodszego Mariana – po komplikacjach związanych z zapaleniem wyrostka.

Dom rodzinny – to pierwszy nasz pacierz z Rodzicami; to codzienne modlitwy Matki z trójką dzieci przed obrazkiem Jezusa miłosiernego.

Dom rodzinny – to także kochający Dziadkowie, pełni ciepła i miłości dla swych wnucząt.

Dom rodzinny – to liczne wspólne spacery z Rodzicami do pobliskiego parku na słuchanie śpiewu słowików.

Dom rodzinny – to głośne czytanie dzieciom książek – pięknych i mądrych.

Dom rodzinny – to droga do szkoły i wszystkie obawy Rodziców towarzyszące tej drodze.

Dom rodzinny – to I Komunia św., poprzedzona gorliwym przygotowaniem do spowiedzi!

Dom rodzinny – to wieloletnia służba ministrancka moich braci, to ranne wstawanie na Mszę św.

Dom rodzinny – to nieustanna troska Rodziców o dobre wychowanie; to wielkie pragnienie, abyśmy wyrośli na mądrych i prawych ludzi! 

Dom rodzinny – to comiesięczne pierwsze piątki miesiąca. To stała troska, abyśmy byli blisko Pana Boga i umieli żyć zgodnie z Jego prawami.

Dom rodzinny – to śpiewanie pieśni patriotycznych przy akompaniamencie skrzypiec Ojca i fortepianu Mamy.

Dom rodzinny – to również mozolna praca Ojca w czasach głębokiej komuny, która ogołociła nas ze wszystkiego.

Dom rodzinny – to święta Bożego Narodzenia, które (mimo biedy!) miały swój urok i łączyły się z radosną atmosferą.

Dom rodzinny – to zapach pieczonego ciasta.

Dom rodzinny – to nieustanna troska Rodziców i ich modlitwa, aby nam się dobrze wiodło.

Dom rodzinny – to także nieustanne błogosławieństwo Matki we wszystkich poczynaniach, na każdym kroku, to myśli towarzyszące dobrym i złym dniom, to stała modlitwa różańcowa w naszej intencji.

Dom rodzinny – to setki, tysiące spraw błahych, małych i dużych, dotyczących dzieci, spraw, którymi żyli Rodzice przez swoje wszystkie lata.

Dom rodzinny – to punkt odniesienia w różnych sytuacjach.

Dom rodzinny – to skała, na której buduje się swój dom – na pewno nie-wolny od zakłóceń, błędów i porażek! Z całym bogactwem uczuć – pięknych i wzniosłych, które do dzisiaj żyją w nas.

 

Wpis: 10 listopada godz. 11:40

sobota, 9 listopada 2024

Jak Dusze czyśćcowe się zjawiały, o co prosiły, jak Im pomagano - Mi...


Udostępniono:17:55

 

Świadectwo św. Katarzyny  o czyśćcu

 

W historii Kościoła jest wielu Świętych, którzy dostąpili łaski obcowania z duszami w czyśćcu cierpiącymi… Byli wśród nich między innymi s. Faustyna, O. Pio… We wcześniejszych wiekach o czyśćcu wypowiadali się również wielcy Święci…

Św. Katarzyna z Genui w „TRAKTACIE O CZYŚĆCU” stwierdza: „Prawda o istnieniu Czyśćca jest chyba jedną z najczęściej dzisiaj pomijanych prawd naszej świętej wiary katolickiej. Brak modlitewnej troski o skrócenie mąk czyśćcowych naszych bliskich i dalszych zmarłych jest przejawem ignorowania tej rzeczywistości, która dla wielu stanie się faktem po śmierci.

Czym są męki czyśćcowe, w czym podobne są do mąk piekielnych, a w czym od nich odmienne? Jaka jest postawa dusz w czyśćcu cierpiących?

Odłączenie od Boga jest ich największą udręką. Wszakże z drugiej strony dusze czyśćcowe doznają cierpień tak srogich, że język ludzki tego wypowiedzieć nie zdoła ani umysł człowieczy najmniejszego pojęcia o tym mieć nie może bez szczególnej łaski Bożej. (...) Źródłem wszelkiego cierpienia jest grzech pierworodny lub grzech uczynkowy. Bóg duszę stworzył czystą, prostą, wolną od wszelkiej zmazy grzechu, obdarzoną pewnym naturalnym, błogosławionym pociągiem ku Niemu. Grzech pierworodny zaciera w niej to błogosławione pragnienie Boga, a gdy do niego dołącza się grzech uczynkowy, dusza bardziej jeszcze od Stwórcy się oddala. Im bardziej zaś dusza odsuwa się od Pana, tym więcej zło nią owłada, bo jej związki z Panem się rozluźniły.

Wszelkie istniejące dobro jest udziałem w Bogu; On zaś postępuje ze stworzeniami bezrozumnymi wedle Swojego upodobania i rozrządzenia i działa w stosunku do nich wedle ich potrzeby. Duszy zaś rozumnej w miarę jej oczyszczania z plam grzechu Stwórca udziela Siebie. Gdy więc znajdzie się dusza, która się zbliża do pierwotnej czystości i prostoty, w jakiej była stworzona, wzmaga się w niej ów pęd błogosławiony i wzrasta bezustannie żarliwy ogień miłości, który ją pociąga do ostatecznego Celu, tak że wszelkie przeszkody zdają jej się być nie do zniesienia, a im jaśniej je widzi w sobie, tym większe cierpienie sprawia jej rozłąka.(…)

Czym się różnią męki piekielne od czyśćcowych?

Dusze czyśćcowe wolne są od winy grzechu; jedyną zatem przegrodę między nimi a Bogiem stanowi kara, która opóźnia ich połączenie ze Stwórcą, tak że ich pożądanie nie może być zaspokojone.

Gdy więc dusza poznaje niezbicie, jakiej wagi jest wszelka, choćby najmniejsza przeszkoda, która zmusza sprawiedliwość Bożą do trzymania jej w oddaleniu od Siebie, wówczas zapala się w niej ogień tak silny, że przypomina ogień piekielny; różnicę stanowi brak winy, którą jest właśnie przewrotna wola potępieńców, ku którym Bóg nie zwraca się ze Swą dobrocią, przeto utwierdzeni są na zawsze w rozpaczy i złej woli zbuntowanej przeciw woli Bożej.

Stąd jasne się staje, że owa wola zbuntowana przeciwko Bogu stanowi istotę winy, a ponieważ bunt ów trwa wiecznie, przeto wiecznie trwa wina.

Ponieważ potępieńcy opuścili to życie w akcie złej woli, grzech ich nie został im odpuszczony i odpuszczony być nie może, po przejściu bowiem z życia doczesnego do wiecznego wola ich nie ulega zmianie; po śmierci dusza jest utwierdzona w złym albo dobrym, które obrała świadomie i dobrowolnie, wedle tego, co jest napisane: Gdzie cię znajdę - to znaczy, czy w godzinę śmierci wola będzie zwrócona do grzechu, czy też przejęta żalem za winy - tam cię osądzę.

A od tego sądu nie może być odwołania, po śmierci bowiem nie ma już wolności wyboru i wola ustalona jest w tym punkcie, w jakim śmierć ją zastała.

Śmierć zastała wolę potępieńców zwróconą ku grzechowi, winę więc noszą w sobie, a co zatem idzie i karę - co prawda, nie tak wielką, na jaką zasłużyli, wszakże trwającą bez końca.

W duszach zaś czyśćcowych pozostała jedynie kara, gdyż wina ich została zmazana w chwili śmierci, która je zastała pogrążone w skrusze i żalu z powodu obrazy Bożej; ich kara jest więc określona co do czasu i zmniejsza się stopniowo, w miarę zbliżania się do swego kresu, jak to było wyżej powiedziane.

O nędzo, przewyższająca wszystkie nędze, tym większa, że jej nie dostrzega ludzka ślepota.”

 

Wpis: 9 listopada godz. 11:00

piątek, 8 listopada 2024

Garść ważnych informacji o czyśćcu

 

Istnienie czyśćca i dusz w nim cierpiących jest oficjalnie potwierdzone przez Kościół. Na sformułowanie dogmatu potrzebował aż dwanaście stuleci. W swoich badaniach oparł się głównie na tradycji chrześcijańskiej. Ona to bowiem, od samego początku w sposób nieprzerwany w różnych formach praktyk przedkładała wiernym do wierzenia prawdę o istnieniu czyśćca oraz o potrzebie okazywania zmarłym pomocy.

Pierwszą doktrynalną wypowiedzią na temat czyśćca jest list papieża Innocentego IV z 1254 r. do kardynała, legata papieskiego na Cyprze. Jest w nim stwierdzenie, że istnieje czyściec, że dusze po śmierci doznają w tym stanie oczyszczenia i mogą doznawać pomocy ze strony Kościoła. Papież pisze w nim również, dla kogo jest przeznaczony czyściec: "(...) Tym bowiem czyśćcowym ogniem oczyszczają się oczywiście grzechy, jednak nie śmiertelne lub ciężkie, które wpierw nie zostały odpuszczone przez pokutę, lecz małe i błahe, które obciążają także po śmierci, nawet jeśli za życia były odpuszczone."

20 lat później. Sobór Lyoński w 1274 roku, który był etapem pewnego porozumienia się Kościoła Zachodniego z prawosławiem przedstawił Grekom oświadczenie, które również zawierało sformułowania odnośnie do spraw czyśćca: jeśliby prawdziwie pokutujący zakończyli życie w miłości Boga jeszcze przed godnym zadośćuczynieniem czynami pokutnymi za popełnione grzechy i zaniedbania, wówczas ich dusze (...) zostaną po śmierci oczyszczone karami czyśćcowymi, czyli ekspijacyjnymi".

    Wypowiedzią posiadającą charakter orzeczenia dogmatycznego jest Konstytucja "Benedictus Deus" papieża Benedykta XII z 1336 roku.

Zagadnieniem czyśćca zajmował się również Sobór Florencki (1438-1445), który rozszerzył informacje dotyczące dusz czyśćcowych oraz możności udzielania im pomocy przez żyjących na ziemi.

Po raz kolejny zagadnieniem czyśćca zajmował się Kościół w sposób oficjalny podczas Soboru Trydenckiego (1545 - 1563), który porządkował różne zagadnienia w odpowiedzi na błędy głoszone przez Marcina Lutra i innych reformatorów. Ważnym zagadnieniem na Soborze Trydenckim było podkreślenie ogromnej wagi Mszy świętej jako ofiary przebłagalnej nie tylko za żyjących ale i za zmarłych, którzy jeszcze nie zostali całkowicie oczyszczeni.

 I jeszcze jedno ważne stwierdzenie Soboru: „Kościół katolicki pouczony przez Ducha Świętego na podstawie Pisma Świętego i starożytnej Tradycji Ojców na świętych soborach, a ostatnio na tym soborze (trydenckim) podał naukę, że istnieje czyściec, a dusze tam zatrzymane są wspomagane wstawiennictwem wiernych, zwłaszcza zaś miłą (Bogu) Ofiarą Ołtarza - święty Sobór nakazuje biskupom pilnie starć się, ażeby w zdrową naukę o czyśćcu przekazaną przez świętych Ojców i święte Sobory wierni wierzyli, by jej przestrzegano, nauczano i ją wszędzie głoszono.”


    Sobór Trydencki zobowiązał, biskupów do usilnej troski o głoszenie zdrowej nauki o czyśćcu (…) i przestrzegał przed zajmowaniem się kwestiami niepewnymi, czy nawet z pozoru fałszywymi, przed wszystkim tym, co budzi ciekawość lub zabobonność. Średniowiecze obfitowało bowiem w różne fantastyczne opowiadania na temat czyśćca, jego lokalizacji, cierpień czyśćcowych, a kaznodzieje ludowi bardzo chętnie roztaczali przed słuchaczami tego rodzaju wizje.

Prawda o czyśćcu została zamieszczona w "Trydenckim wyznaniu wiary katolickiej" opublikowanym przez papieża Piusa IV w 1564 roku, w rok po zakończeniu Soboru: "Wierzę niezachwianie, że istnieje czyściec i że duszom tam zatrzymanym pomagać może wstawiennictwo wiernych”.

Sformułowanie to zawiera w sobie istotę nauki Kościoła katolickiego na temat czyśćca, która jest obowiązująca do dnia dzisiejszego. (Źródło: kosciol.wiara.pl)

czwartek, 7 listopada 2024

Pomagajmy duszom czyśćcowym!!!

 

Jakże smutne i beznadziejne byłoby nasze – moje i Twoje – życie, gdyby kończyło się ono wraz z zamknięciem oczu i ustaniem bicia serca! Byłam przy śmierci mojego śp. Ojca, trzymałam go za rękę i do dziś pamiętam to ostatnie uderzenie serca. Jak wielki to był cios! Mój ukochany Ojciec nie żyje! Po ponad czterdziestu latach wspominam ten moment z tym samym, wielkim wzruszeniem. Wierzę, że już wraz z Mamą jest w niebie i oboje śpiewają pięknym głosem na chwałę Pana – tak, jak śpiewali tu, na ziemi.

Módlmy się bardzo gorliwie za tych wszystkich bliskich (i dalszych też), za ich dusze, aby jak najprędzej oczyściły się z doczesnych brudów. Możemy im bardzo pomóc, modląc się, ofiarując Komunię św., odpusty i różne dobre uczynki. Tak niewiele potrzeba, a one odwdzięczą się nam, same dla siebie nic już zrobić nie mogą!

Pan Jezus przekazał św. Katarzynie ze Sieny, ważne słowa o czyśćcu: „Dozwoliłem im, aby za waszym pośrednictwem, was, którzy jeszcze trwacie przy życiu i macie sposobność do dobrych uczynków, poprzez jałmużnę, nabożeństwa, post oraz modlitwy odprawiane w stanie łaski uświęcającej z ufnością w Moje miłosierdzie, mógł być skrócony okres ich kary”.

To jest wskazanie dla nas wszystkich, aby nieustannie, a zwłaszcza teraz, ogarniać dusze czyśćcowe gorącą modlitwą. Nie tylko Katarzyna doświadczyła takiego głosu…

Wielką orędowniczką dusz czyśćcowych była św. Brygida; poświęciła im nawet pokaźną książkę. Dusze często ją odwiedzały, dziękując za modlitwy: „Odpłać (Jezu) stokrotnie naszym dobroczyńcom, którzy skracają naszą drogę do bram Twej Boskiej światłości»”.

Wielkim wspomożycielem dusz czyśćcowych był św. Ojciec Pio. Odwiedzały go bardzo często, prosząc o odprawienie Mszy św., o modlitwę.

Módlmy się za zmarłych! One czekają na nasze wsparcie, sami bowiem już nic dla siebie zrobić nie mogą. Natomiast bardzo chętnie – odwdzięczając się za naszą pomoc – nam pomogą.

 

Wpis: 7 listopada godz. 9: 45

środa, 6 listopada 2024

O cierpieniach dusz czyśćcowych

 

Maria Simma mówi, że grzechy, które zadają najwięcej bólu w czyśćcu, to grzechy przeciwko miłości bliźniego, szczególnie brak przebaczenia, nieczystość, zatwardziałość serca, wrogość. Grzechy braku przebaczenia, obmowy i oszczerstwa wymagają wyjątkowo bolesnego i długiego przezwyciężania ich konsekwencji. (…)

Simma podkreśla, że najgorszą pułapką dla ludzi pobożnych jest pycha. (…) Najpotężniejszą bronią przeciwko grzechowi i zakusom diabła jest pokora.

     Całkowite zaufanie Bogu w doskonałej miłości i pokorze są najprostszą drogą do nieba. (…) Najskuteczniejszym sposobem pomocy duszom czyśćcowym w zmniejszeniu ich cierpień, a w końcu w wyzwoleniu ich z czyśćca, jest Msza św. odprawiana w ich intencji. Jest to dla nich najwspanialszy dar, bo w czasie Eucharystii zostaje uobecniona ofiara krzyżowa Chrystusa i Jego ostateczne zwycięstwo nad grzechem i śmiercią w zmartwychwstaniu.

     Bardzo ważną pomocą dla dusz czyśćcowych jest ofiara złożona z naszego cierpienia, choroby, pokuty, postu oraz każdej formy modlitwy, szczególnie różańcowej oraz drogi krzyżowej. Cierpiący w czyśćcu potrzebują naszej pomocy, ponieważ sami już nie mogą naprawić zła, które popełnili w czasie ziemskiego życia. Dopóki żyjemy na ziemi, posiadamy możliwość naprawienia zła, nie tylko tego, które sami spowodowaliśmy, ale również tego, które popełnili nasi zmarli.

     Dusze czyśćcowe mówiły Marii, że do śmierci trzeba się przygotowywać przez całkowite zawierzenie siebie Bożemu Miłosierdziu i oddanie Jezusowi tego wszystkiego, czym jesteśmy i co przeżywamy, a więc wszystkich swoich lęków, obaw, pytań i wątpliwości. Trzeba się przede wszystkim dużo modlić, żyć w stanie łaski uświęcającej i całkowicie ufać Bogu, a nie koncentrować na swoich lękach, obawach i wątpliwościach. Maria apeluje o modlitwę w intencji umierających, szczególnie tych, którzy są w niebezpieczeństwie potępienia. Przez modlitwę, głównie przez koronkę do Miłosierdzia Bożego, można umierającego doprowadzić do aktu skruchy i pokory, złamać jego pychę i uporczywe trwanie w „nie” przeciwko Bogu. Najmniejszy choćby akt skruchy sprawi, że taki człowiek uniknie wiecznego piekła, chociaż będzie musiał bardzo cierpieć w czyśćcu.  (Źróło: KATOLIK.pl)

 

Wpis: 6 listopada godz. 11:35

wtorek, 5 listopada 2024

O duszach czyśćcowych

 

„Cierpienie dusz czyśćcowych jest przemieszane z radością pewności zbawienia, dlatego żadna dusza czyśćcowa nie chce już wrócić do życia ziemskiego. Pan Bóg nie skazuje dusz na pobyt w czyśćcu. Kiedy w chwili śmierci człowiek zobaczy całą prawdę o sobie, wtedy spontanicznie rodzi się w nim pragnienie konieczności oczyszczenia i odpokutowania za popełnione grzechy. Wtedy ze wszystkich sił pragnie cierpieć w czyśćcu, aby dojrzewać do całkowitego oczyszczenia i dojrzewania do nieba.

     W czyśćcu nikt się nie niecierpliwi, nie buntuje, lecz każdy z wielką pokorą znosi cierpienia, które są konsekwencją jego grzechów - po prostu akceptuje prawdę o sobie i cierpliwie poddaje się procesowi dojrzewania do miłości. (…) Cierpienia w czyśćcu są nieporównywalnie większe aniżeli na ziemi.

Maria Simma podkreślała, że poprzez dar kontaktu z duszami czyśćcowymi Pan Bóg powołał ją do uświadamiania ludziom, że nasze życie na ziemi ma jeden najważniejszy cel: przygotowanie do życia w niebie, do zjednoczenia w miłości z Bogiem i innymi ludźmi. Tylko pełnienie woli Bożej, współpraca z Bogiem w czynieniu dobra sprawia, że życie na ziemi staje się fascynującą przygodą dojrzewania do miłości.” (Źródło: KATOLIK.pl)

poniedziałek, 4 listopada 2024

Szkatułka wspomnień

 

     Odwiedziłam rodzinne Pniewy – moją małą Ojczyznę, pomodliłam się na grobie śp. Rodziców i Dziadków. I… otworzyłam szkatułkę wspomnień.

Ileż tam zdarzeń, rzeczy, miłych incydentów,

co jakby zginęły już w niepamięci.

Mój mały braciszek,

co włoski jak heban miał po urodzeniu,

mój drugi brat nieco starszy,

grzeczny, pobożny i niezwykle mądry!

I ja – co najwięcej sprawiałam kłopotu.

I Anioł Stróż, mój wierny Przyjaciel,

co chronił przed złem i przed głupotą.

Mama, tuląca swą trójkę

i wspólne wieczorne pacierze,

opowieści ojca o dalekich krajach,

ciekawych ludziach i ich zwyczajach;

piesek, co mieszkał za wielkim kufrem

i dziecięca rozpacz po jego śmierci;

i gniazdo jaskółek, które na balkonem

wiły swe gniazdo od kilku pokoleń…

Pierwsze śmieszne miłości,

co miały trwać całe życie;

przyjaźnie dziewczęce i przysięgi wierności;

strach przed klasówką z matematyki;

wspaniały ogród babci, pełen zakamarków;

i kochana babcia o pooranej twarzy -

dobra i pełna miłości dla wszystkich wokół.

I druga babcia też bardzo kochana,

lecz zupełnie inna,

wytworna, piękna, pełna dostojeństwa.

I dziadek – skarbnica niezwykłych mądrości.

Drugi już od pół wieku leżał w grobie.

Ach, moja szkatułko, ileż w sobie mieścisz

wspomnień o ludziach, wspomnień z przeszłości!

Na dnie szkatułki skryły się marzenia

wielkie, piękne, jasne i wzniosłe!

Cóż z nich zostało?

Zostało życie!

A z nim dziecięca wiara,

która ciągle trwa.

I Pan Jezus, który zawsze przy mnie!

 

Wpis: 4 listopada godz. 11:50

niedziela, 3 listopada 2024

Kilka słów o kontaktach Marii Simma z duszami czyśćcowymi

 

Maria Simma (nieżyjąca już mistyczka) – to Austriaczka, która otrzymała od Pana Boga specjalny charyzmat spotkań z duszami czyśćcowymi. Dusze czyśćcowe odwiedzały ją dość regularnie prosząc szczególnie o Mszę św., a także o modlitwę różańcową i drogę krzyżową. Dzięki przeprowadzonemu z nią wywiadowi przez dziennikarza Nicki Eltza w książce  „O duszach czyśćcowych” dowiadujemy się o  „rzeczywistości czyśćca opartej na własnym doświadczeniu obcowania z duszami. Cenne świadectwo, opowiadane w prosty i naturalny sposób, otwiera nam oczy na miejsce, które być może odwiedzimy po śmierci. Jest to niezwykły dokument, motywujący nas do refleksji i zachęcający do zmiany naszego życia.” (Ze wstępu do w/w książki)

     Maria Simma pomagała duszom czyśćcowym nie tylko przez modlitwę, ale również przez cierpienia ofiarowane w ich intencji. Cierpienia te odpowiadały grzechom, za które dusze czyśćcowe miały odpokutować. Cierpienia zastępcze, których doświadczała Maria, nasilały się szczególnie w listopadzie, gdyż wtedy odwiedzało ją najwięcej dusz. Maria mówiła, że czyściec jest zarówno miejscem jak i stanem, w jakim znajdują się dusze, które muszą odpokutować za popełnione grzechy, aby oczyszczać się i dojrzewać do miłości w niebie. Największym ich cierpieniem jest oczekiwanie na zjednoczenie się z Bogiem. Maria stwierdziła, że są trzy najważniejsze poziomy czyśćca. (…) Dusze przebywające w najniższych poziomach czyśćca bardzo cierpią z powodu popełnionych grzechów i są nieustannie atakowane przez szatana, co dodatkowo zadaje im ogromny ból. (…)

Każda dusza przechodzi niepowtarzalny, indywidualny proces oczyszczania i dojrzewania do miłości. (…) Czas pobytu w czyśćcu zależy od ilości i ciężaru popełnionych grzechów. Niektóre dusze przebywają bardzo krótko, inne kilkanaście lub kilkadziesiąt lat, ale są też takie, które muszą pokutować aż do dnia Sądu Ostatecznego. Wszystkie bardzo żałują zmarnowanych okazji do czynienia dobra dla innych ludzi i Boga. Po śmierci nie są w stanie już nic dobrego same z siebie uczynić, dlatego tak bardzo oczekują naszej pomocy. Chociaż ból oczyszczenia jest przerażający, to jednak pewność pójścia do nieba przewyższa ogrom ich cierpienia. (Źródło: KATOLIK.PL) 

sobota, 2 listopada 2024

W Dzień Zaduszny…

 

Kiedyś napisałam wiersz o cmentarzach; dzisiaj przypomnę fragment, którego słowa są ciągle aktualne:

zwiędną kwiaty

zgasną znicze ogniki miłości

pozostanie modlitwa

i pamięć w sercu…

 

Tak, to prawda, znicze pogasną, ale pozostaje nasza pamięć, pozostaje modlitwa – tak bardzo nieustannie potrzebna!

Dzisiaj Dzień Zaduszny – dzień szczególny. Przywołujemy w pamięci tych wszystkich, którzy czekają na otwarcie podwojów nieba. Pomóżmy im tam wejść, oni czekają na naszą pomoc - przez ofiarowaną Mszę św., modlitwę, cierpienie i apostołowanie.

Żyją (lub żyły) na świecie osoby, które miały szczególny dar odwiedzin przez dusze czyśćcowe. Wspomniałam o nich przedwczoraj. Czy takie informacje są dla nas ważne? Tak, zdecydowanie tak! Dlaczego? Odpowiedź jest prosta! Dzięki tym odwiedzinom my – jeszcze mieszkańcy Ziemi – mamy możliwość dowiedzieć się dokładniej o miejscu oczyszczenia, każdy bowiem przez to miejsce musi przejść. Bardzo rzadko zdarza się, że osoba zmarła idzie prosto do nieba. Ta łaska przysługuje tylko ludziom świętym.

O czyśćcu (w oparciu o naukę Kościoła) napiszę w kolejnych dniach, dzisiaj pragnę zachęcić wszystkich do skorzystania z różnych możliwości przyniesienia ulgi duszom czyśćcowym. Począwszy od 1 listopada (przez kolejne osiem dni) mamy możliwość uzyskania odpustu zupełnego dla jednej wybranej duszy. Oto warunki, które należy spełnić: Komunia święta, nawiedzenie cmentarza, modlitwa w intencji Ojca Świętego: 1x Ojcze nasz, 1x Zdrowaś Maryjo, 1x Wierzę w Boga.

Z brewiarza: „Uczciwszy triumf tych wiernych, którzy już weszli do nieba, Kościół wspomina wszystkich, którzy w czyśćcu pokutują za swoje grzechy. Aby im przyjść z pomocą, przedstawia Panu Bogu modlitwy i odpusty uzyskane przez żyjących, a przede wszystkim Ofiarę Chrystusa uobecniającą się w Mszy świętej.

Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych wprowadził w roku 998 opat benedyktynów w Cluny, św. Odylon. Bardzo szybko zwyczaj ten przyjął się w całym Kościele.
W roku 1915 w czasie wojny światowej papież Benedykt XV na prośbę opata-prymasa benedyktynów pozwolił kapłanom całego Kościoła odprawiać w tym dniu trzy Msze święte. Jedną ofiarują według własnej intencji, drugą za wszystkich wiernych zmarłych, a trzecią według intencji papieża.”

 

Wpis: 2 listopada godz. 15:50